Kasia i Piotr są małżeństwem od sześciu lat. Po narodzinach naszego syna, Piotr i ja decydujemy się sprzedać naszą kawalerkę, wziąć kredyt hipoteczny i kupić większe mieszkanie, bo już niedługo nasz maluch będzie potrzebował własnego pokoju, a my potrzebujemy trochę prywatności.
Kupiliśmy nowe lokum i przy wprowadzaniu zarejestrowaliśmy je wyłącznie na moje nazwisko, więc formalnie jestem jedyną właścicielką. Ponieważ nabyliśmy je w trakcie małżeństwa, w razie rozwodu majątek ma zostać podzielony po równo. Oczywiście mogłambyśmy odliczyć od mojej części wkład, który otrzymałam ze sprzedaży mojego przedmałżeńskiego mieszkania w Łodzi.
Kiedy wchodzimy w nowy etap, nie wyobrażamy sobie, iż rozwód może stać się problemem. Nagle jednak coś się psuje może po prostu się znudziliśmy, a może codzienne obowiązki nas przytłoczyły.
Wydaje mi się, iż Piotr dzielił się swoimi wątpliwościami z mamą. Z pewnością robił to z dobrej woli, szukając mądrej rady, ale jej reakcja była zupełnie inna.
Wczoraj zadzwoniła moja teściowa, Babcia Zofia, i powiedziała, iż przyjedzie na obiad. Zaskoczyło mnie to, bo zwykle to my odwiedzamy jej w Katowicach, a ona rzadko przyjeżdża, tłumacząc to niekomfortowymi dojazdami. Pomyślałam, iż nie przyjeżdża po to, by zobaczyć wnuka, tylko by coś wymusić, więc zaczynam przygotowywać obiad i ciasto.
Teściowa przychodzi, kiedy Piotr pozostało w pracy. Ja stoję w kuchni, nakrywam do stołu, a Zofia od razu przechodzi do sedna.
Jadwigo, musimy poważnie porozmawiać mówi. Dowiedziałam się, iż Ty i Piotr macie kłopoty i jeżeli dojdzie do rozwodu, nie pozwolisz, żeby mój syn został w skarpetkach.
Prawie nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Od razu pytam:
Skąd ten pomysł, żebyśmy się rozwiedli? I dlaczego wtrącasz się w podział naszego majątku? Rozmawialiśmy już kiedyś o tym, co zrobić w razie rozstania.
Nie jestem zadowolona z tego, co się dzieje. Wiem, iż współczesne żony potrafią wyciągać się na mieszkanie za wszelką cenę. Dlatego nalegam, żebyś już teraz podzieliła mieszkanie na pół, zanim zacznie się prawdziwy konflikt. Myślę, iż powinnaś przepisać połowę na mojego syna, żeby nie został na ulicy.
Czuję się zraniona taką postawą.
Czy nie wziąłeś pod uwagę, iż połowa naszego mieszkania została sfinansowana ze sprzedaży mojej przedmałżeńskiej kawalerki? Poza tym to ja spłacałam kredyt po urlopie macierzyńskim.
W razie rozwodu wszystko, co nabyliśmy w trakcie małżeństwa, dzieli się po równo. kontynuuje Zofia. Rozmawiałaś już o tym z synem?
Nie zamierzam, bo mężczyźni nie powinni wtrącać się w takie sprawy. Decyzja należy do nas.
Proszę, posłuchaj mnie! Nie będę z tobą dyskutować. Piotr i ja możemy ustalić, co i jak zrobić, bez twojego udziału. Doceniam twoją dobrą radę, ale nie chcę dalszej rozmowy. Możesz poczekać, aż syn wróci z pracy, a ja pójdę na spacer, a w tym czasie wyjdź.
Zabieram się ubrać, a po chwili słyszę otwarcie drzwi. Piotr wraca z pracy po pół godzinie, zdziwiony, iż matka nie poczekała na niego. Staram się spokojnie przedstawić mu całą rozmowę. Gdy emocje opadają, przyznaje, iż nic nie wie o planach mamy i nie rozmawiał z nią o tym.
Piotr mówi, iż poważnie porozmawia z Zofią, by nie podnosiła takich tematów. Po wyjściu teściowej długo nie mogę się uspokoić; może w ferworze emocji powiedziałam coś niepotrzebnego, ale jednocześnie uważam, iż trzeba postawić granice, choćby wobec najbliższej rodziny.


![Fani Kevina mylą się w tym jednym pytaniu. Pamiętasz, ile miał rodzeństwa? [QUIZ]](https://m.mamadu.pl/c8568a55fdf32f0274f3b50bf5fb00b3,1920,1080,0,0.webp)









