To miała być tylko mantra Montessori. Okazało się, iż zmieniła całe moje macierzyństwo

mamadu.pl 3 godzin temu
Odkryłam jakiś czas temu pewną zasadę Marii Montessori, którą zaczęłam stosować jak mantrę w codziennym życiu. Z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, iż to podejście ma ogromny wpływ na rozwój mojego dziecka. Teraz stało się to moją podstawą wychowania, której trzymam się niezmiennie.


Moje doświadczenie jako mama


Jestem mamą ośmioletniego chłopca, który codziennie zaskakuje mnie swoją ciekawością świata. Przez tych kilka lat nauczyłam się, jak ważne jest dostosowywanie podejścia do jego indywidualnych potrzeb, a także jak ważna jest cierpliwość i przestrzeń dla jego własnych wyborów. Codziennie obserwuję, jak rozwija się jego osobowość, pasje i umiejętności. Ostatnio zainteresowałam się metodą włoskiej lekarki i innowatorki edukacyjnej, Marii Montessori. Zauważyłam, jak wielką rolę w rozwoju mojego dziecka odgrywa przestrzeń, którą mu daję, i jak ważne jest, by nie narzucać mu niczego na siłę.

Zasada "podążania za dzieckiem" – co to adekwatnie oznacza?


Zasada "podążania za dzieckiem" w metodzie Montessori to najważniejszy element, który opiera się na szacunku dla indywidualnego tempa rozwoju każdego dziecka. To podejście zakłada, iż dziecko powinno mieć możliwość samodzielnego odkrywania świata, a

nauczyciel (lub rodzic) pełni rolę obserwatora i wspierającego towarzysza, który umożliwia dziecku podejmowanie decyzji "na własną rękę".

W praktyce oznacza to, iż dzieci nie są zmuszane do wykonywania zadań według określonego harmonogramu, ale mają możliwość wyboru tego, czym się chcą zająć. Rolą dorosłych jest wspieranie tych naturalnych zainteresowań i fascynacji, a nie nakłanianie do czegoś, czego dziecko w danym momencie nie chce lub nie potrzebuje.

W systemie Montessori przestrzeń i materiał do nauki są dostosowane do dziecka. Wszystko jest tak zaplanowane, by mogło ono samodzielnie sięgać po rzeczy, które go interesują, rozwijając swoje zdolności we własnym tempie.

"To sposób uczenia się dziecka. To ścieżka, którą podąża. Nauczyło się wszystkiego, nie wiedząc, iż się tego uczy... zawsze krocząc ścieżkami euforii i miłości" – mówiła Maria Montessori.

Naszym zadaniem jako rodziców jest obserwowanie naszych dzieci i zauważanie ich naturalnych potrzeb, pragnień i preferencji. Powinniśmy dostrzegać, kiedy są szczęśliwe, smutne, pełne energii lub zmęczone. Kiedy to zauważymy i zrozumiemy, łatwiej będzie nam zadać pytania, zaproponować pomysły lub poprosić o coś, co będzie przyjęte z większą otwartością. Ważne jest, by nie podchodzić do dzieci z "agresywnym planem", ale raczej wspierać ich naturalne zainteresowania, niezależność i chęć nawiązania więzi.

Jak to wygląda w codziennym życiu?


W praktyce ta zasada oznacza dla mnie, jako matki, możliwość bycia świadkiem i towarzyszem w drodze mojego dziecka do samodzielności. Zamiast kazać mu uczyć się na pamięć czy robić coś według sztywnego planu, staram się zauważać, co go naprawdę

interesuje i na czym mu zależy.

Często daje mu przestrzeń, by samodzielnie podejmował decyzje. Na przykład, jeżeli nie chce skończyć jakiegoś zadania, nie zmuszam go do tego, ale zamiast tego staram się zrozumieć, co jest dla niego w danym momencie bardziej interesujące. Wtedy widzę, jak ważne jest, by podążać za jego tempem i wspierać go w tym, co naprawdę go fascynuje.

Zauważyłam, iż takie podejście w naturalny sposób buduje jego pewność siebie. Kiedy dziecko ma możliwość wyboru, a jego decyzje są szanowane, zaczyna wierzyć we własne siły i rozumie, iż jego potrzeby są ważne. To również sprzyja budowaniu więzi, bo moje dziecko wie, iż jego zdanie się liczy, a ja jestem tu po to, by go wspierać w jego wyborach.

Oczywiście, nie zawsze jest to łatwe. Czasami pojawia się pokusa, by przejąć kontrolę, zwłaszcza gdy zależy mi na tym, by dziecko skończyło zadanie w określonym czasie. Często pojawia się też obawa, iż niektóre rzeczy mogą zostać zaniedbane, o ile nie będę nadzorować wszystkiego na bieżąco. Jednak z czasem nauczyłam się, iż kontrolowanie wszystkiego nie prowadzi do niczego dobrego. Dziecko potrzebuje przestrzeni na błędy, na próbowanie nowych rzeczy i na odkrywanie swoich pasji. Zamiast narzucać mu swoje oczekiwania, coraz częściej pozwalam mu na chwilę samodzielności, a jednocześnie obserwuję, jak potrafi rozwiązywać problemy i rozwijać swoje umiejętności.

Źródło: www.mother.ly


Idź do oryginalnego materiału