To nagranie z dzieckiem mocno mnie wkurzyło. Nie wierzę, iż robią tak tylko bezdzietni

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: A gdyby to twoje dziecko znalazło się w takiej sytuacji? Fot. 123rf.com


W sieci nie brakuje filmików, które dają do myślenia, a ja się zastanawiam, jakim cudem przez cały czas nie widać zmian w zachowaniu kierowców. Przecież każdy z nas zna jakieś dzieci. Jak nie ma swoich, to ma je brat, siostra, znajomi czy sąsiedzi... Skąd w Polakach tak znieczulica? Trafiłam ostatnio na filmik, który bardzo mnie zdenerwował. Patrząc na takie obrazy mam wrażenie, iż niektórzy zdejmą nogę z gazu, dopiero gdy dojdzie do tragedii.


Nowelizacja Prawa o ruchu drogowym miała polepszyć sytuację pieszych na drodze. Przynajmniej w teorii. Okazuje się, iż nikt dokładnie nie wie, kiedy pieszy jest "wchodzącym" na jezdnię, a kierowcy dość swobodnie interpretują sobie ten zapis, jednocześnie wykazując się olbrzymim chamstwem i egoizmem. Boli mnie to, szczególnie gdy tyczy się to dzieci. Jestem mamą 10-latki, która coraz częściej samodzielnie porusza się po ulicach. Historie jak ta z poniższego filmiku nie napawają mnie optymizmem.

I co z tego, iż dziecko?


W sieci ukazało się nagranie, na którym widać, jak dziewczynka czeka, aż bezpiecznie będzie mogła wejść na przejście dla pieszych. Osoba nagrywająca całą sytuację, sama zatrzymała auto, ale mimo to dziecko przez cały czas stoi. Pojazdy jadące z naprzeciwka wciąż jadą. Uczennica ma plecak i odblaski, jest widoczna z daleka, ale to nie pomaga. choćby miganie długimi światłami nie robi na kierowcach wrażenia. Autor nagrania postanawia działać, by dziecko mogło wreszcie wrócić do domu.

Na usta cisną się tylko niemiłe słowa.



Co ciekawe, pod filmikiem nie brakuje komentarzy, iż przecież dziecko w tej sytuacji nie miało pierwszeństwa. Obowiązujący od 1 czerwca 2021 r. przepis, o którym wspominałam wcześniej, brzmi: "Pieszy wchodzący na jezdnię lub torowisko albo przechodzący przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem". W ustawie nie znalazła się jednak definicja, która opisywałaby, kim jest "pieszy wchodzący" na jezdnię.

Moim zdaniem takie uwagi to kpina, szczególnie w odniesieniu do dziecka. Nie miało pierwszeństwa? I co z tego!

To może być twoje dziecko


Ostatnio mój mąż odbierał córkę ze szkoły. Było już ciemno, gdy wracali. Gdy zbliżyli się do pasów, nadjeżdżający kierowca, zamiast się zatrzymać, docisnął gaz, by ewidentnie wyrobić się przed nimi. Niestety to nie pierwsza i najpewniej nie ostatnia taka sytuacja pod naszą szkołą.

Nie ma u nas sygnalizacji świetlnej, mocniejszego doświetlania pasów ani progów spowalniających. Za to z daleka widać szkołę, "Agatkę" oraz dzieci czekające przy przejściu. Tyle iż to dla większości kierowców znaczy to tyle, co nic. Takie zachowanie obserwuję już od dawna i to nie tylko pod naszą szkołą. Każdemu się spieszy do domu i to najpewniej do własnego dziecka.

Może warto jednak czasem pomyśleć, iż ten dzieciak przy pasach to mogłoby być moje własne dziecko, mój siostrzeniec, bratanek, mały sąsiad, który stoi i czeka, aż ktoś się w końcu zatrzyma. Bez względu na to, czy jest "pieszym wchodzącym" na jezdnię, czy też nie, jest dzieckiem, które powinno całe i zdrowe wrócić do domu!

Nie bądź chamem, który zasłania się pierwszeństwem!


Idź do oryginalnego materiału