To nie dobra zabawa, a wandalizm! Dlaczego rodzice zachęcają do tego swoje dzieci?

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Czy dobra zabawa ma jakieś granice? Fot. 123rf.com


Aktywność ruchowa na świeżym powietrzu odgrywa istotną rolę dla zdrowia naszego i naszych pociech. Lekarze przypominają, iż bez względu na aurę warto, by dzieci wychodziły na dwór jak najczęściej. Nasza czytelniczka zauważyła jednak, iż niektórzy rodzice w imię dobrej zabawy pozwalają swoim dzieciom na zbyt wiele.


"Zimy w Polsce nie bywają już tak bardzo białe, jak kiedyś. Trudno się więc dziwić dzieciom, iż chcą skorzystać z każdej możliwości, by pobawić się na śniegu. W weekend sypnęło i chyba absolutnie każdy maluch i starszak miał ochotę wyjść na dwór. Daleko temu jednak do radosnej zabawy. To, czego doświadczyłam w sobotę, to jakiś horror. Co gorsza, to rodzice przykładają do tego rękę.

Bo trzeba się pobawić


Śnieg to obowiązkowa walka na śnieżki, bałwan i sanki. Moim zdaniem wypadałoby jednak dostosować zabawę do grubości warstwy białego puchu. W centrum Polski opady może i były dość intensywne, ale było także ciepło i śnieg gwałtownie topniał. W sobotę było na tyle biało, iż zachęciło to dzieci do zabawy. Zgłupiałam jednak, gdy zobaczyłam rodziców spychających dzieci na sankach z minigórki u nas na osiedlu.

Nie była to ani typowa górka do zjazdów, ani nie były to klasyczne sanie z płozami. Dzieci wdrapywały się na niewielki spadek i raz po raz zjeżdżały na jabłuszkach i plastikowych ślizgaczach o szerokim, plastikowym dnie. Jedne zjeżdżały same, inne były zachęcane przez opiekunów do takiej zabawy.

Takiej reakcji się nie spodziewałam


Gdy przechodząc, zauważyłam, iż w tym miejscu prawie nie ma już śniegu, zwróciłam uwagę bawiącym się tam dzieciakom. Upomniałam, iż to nie jest miejsce do takiej zabawy, pokazałam, iż niszczą trawę, bo prawie nie było śniegu w tym miejscu. Od jednego 8-latka w odpowiedzi usłyszałam: 'I co z tego, mama pozwala mi się tak bawić'. Zdębiałam.

Dziś przechodziłam obok i aż zachciało mi się płakać. Do końca rozpuścił się śnieg i odsłonił efekty weekendowej 'zabawy'. Zamiast trawnika jest już tylko błocko, połamane drzewka i krzewy. Niewychowana dzicz zniszczyła wszystko. Przykry widok.

To ważna lekcja


Absolutnie nie jestem w stanie tego pojąć. Zieleń otaczającą nasze miejsce zamieszkania to jest coś, o co wszyscy powinniśmy się troszczyć. Bez względu czy to własność gminy, czy wspólnoty, miło jest latem patrzeć na rośliny czy bawiące się na świeżym powietrzu dzieci. O zieleń trzeba jednak dbać i chodzi nie tylko o zewnętrzną firmę, która kosi trawę, ale i o okolicznych mieszkańców. Przecież można przejść się kawałek dalej na górkę do zjazdów i nie niszczyć roślin pod własnym oknem.

Do czego zmierzam. Dzieci mogą tego nie wiedzieć, jednak dorośli powinni zwracać uwagę na to, jak bawią się ich pociechy i reagować. Pozwalając na taką zabawę i o zgrozo, zachęcając do niej, opiekunowie dają przyzwolenie na niszczenie.

Jeśli jako rodzice nie nauczymy, iż nie wolno śmiecić, psuć oświetlenia, ławek i śmietników, ale także rozjeżdżać trawy, łamać krzaków i drzewek, to jak tego mają się nauczyć nasze pociechy? Przecież to pokazywanie dzieciom, iż przekraczając próg własnego mieszkania, nie muszą zupełnie o nic dbać. To, co jest na dworze, można bezkarnie niszczyć, bo jest 'niczyje'. Ale to jest nasze wspólne i powinniśmy od małego uczyć dzieci, iż o to także trzeba szanować".

Idź do oryginalnego materiału