"Dzień dobry. Syn (druga klasa liceum) dostał uwagę, iż wyszedł z klasy w trakcie lekcji, nie informując o tym nauczyciela i iż wykazał lekceważącą postawę. Zobaczyłam to w Librusie, jeszcze zanim wrócił do domu ze szkoły, ale jak przyszedł, to go o to zapytałam i powiedział mi, jak to było.
To była matematyka, nauczyciel tłumaczył jakiś przykład na tablicy i zadzwonił dzwonek na przerwę, więc syn po prostu się spakował i wyszedł. Uważam, iż nie ma w tym nic złego, bo należy mu się przecież przerwa, a jeżeli nauczyciel nie zdąży przerobić lekcji w 45 minut, no to on sobie musi organizować czas lepiej, a nie zabierać uczniom przerwę.
Syn miał też po matematyce WF, a sala gimnastyczna jest na końcu szkoły, więc kawałek zajmuje to przejście. Zastanawiam się, czy powinnam żądać od nauczyciela wycofania uwagi, a może powinnam porozmawiać z wychowawczynią o tym, bo ja nie widzę nic złego w zachowaniu syna, korzysta ze swojego prawa, a o tym nauczyciele zapominają.
Mąż uważa, iż nauczyciel miał rację, bo syn zachował się niegrzecznie i powinien zostać za to ukarany, bo nie okazał nauczycielowi szacunku. No nie wiem, dla mnie to nauczyciel pokazał, iż nie szanuje uczniów, każąc im siedzieć w ławkach w trakcie przerwy".
Przerwa jest dla ucznia
Uczeń ma prawo do przerwy i odpoczynku między lekcjami (te zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z dnia 28 lutego 2019 r.
w sprawie szczegółowej organizacji publicznych szkół i publicznych przedszkoli realizowane są 45 minut). Niestety, prawo to często jest łamane, a nauczyciele często wyznają zasadę: dzwonek na lekcję jest dla ucznia, a dzwonek na przerwę – dla nauczyciela.
W tej sytuacji uwaga, iż uczeń wyszedł w trakcie lekcji, wydaje się bezzasadna – syn naszej czytelniczki twierdzi, iż było już po dzwonku na przerwę, czyli formalnie lekcja się skończyła. To jednak tylko jedna część uwagi. Druga dotyczy jego zachowania i podejścia do nauczyciela.
Nastolatkom brakuje kultury?
Nauka w szkole powinna opierać się na dialogu, na interakcji między nauczycielem i uczniem (przy wsparciu rodziców). Czy fakt, iż nauczyciele łamią prawo uczniów, automatycznie daje uczniom prawo do lekceważenia nauczycieli, braku kultury?
Osobiście – nie wyobrażam sobie sytuacji, w której dzwoni dzwonek, a ja, kompletnie ignorując nauczyciela i nie zważając na to, co mówi, pakuję się, wstaję i wychodzę (podobnie jak nie wyobrażam sobie wyjść w pół zdania szefowej, bo przecież umawiałyśmy się, iż spotykamy się tylko na 30 minut, a nie 32 ;)). Nie dlatego, iż nauczyciel jest nieomylny, a jego słowo zawsze jest świętością – to raczej kwestia wychowania, uważności na drugiego człowieka, szacunku do jego słów i pracy.
Jeśli to jednorazowa sytuacja, podniesienie ręki i zwrócenie nauczycielowi uwagi, iż spieszymy się na kolejną lekcję, i zapytanie, czy możemy dokończyć przykład w domu lub wrócić do niego następnym razem, nie jest dużym wysiłkiem. jeżeli jednak nauczyciel regularnie łamie prawo, wydłużając lekcje – warto zainterweniować, prosząc o wsparcie wychowawcę, trójkę klasową lub radę rodziców.