"Od lat jeżdżę z dzieciakami na kolonie i niestety muszę stwierdzić, iż z roku na rok jest coraz gorzej. Kiedyś jeszcze można było dzieciom wytłumaczyć pewne rzeczy, dziś – to one wiedzą wszystko najlepiej. Chcesz do nich dotrzeć? Zamiast strzępić język, poproś, by spytały sztuczną inteligencję lub poszukały na TikToku… może uda się coś wyperswadować.
Szkoła życia
Niektóre z obozów, na które jeżdżę jako wychowawca, realizowane są w Tatrach. To zawsze duże wyzwanie, bo choćby rodzice nie zawsze rozumieją, iż na taki wyjazd potrzebne są odpowiednie buty i ekwipunek. Idąc na górski szlak na cały dzień, trzeba mieć dodatkowe ubrania, bo pogoda jest zmienna i nieprzewidywalna, picie i prowiant itd.
Kiedyś to było oczywiste, iż w góry trzeba zapakować gorzką czekoladę, kanapki i wodę lub herbatę w termosie. Dziś ciężko przetłumaczyć, iż na szlaku nie będzie sieciówek z hot-dogami czy burgerami, automatów z napojami. Co roku tłumaczę i proszę, by robili i pakowali do plecaków kanapki. Pukają się w głowę i śmieją, jakby to był jakiś przeżytek. Po kilku godzinach na szlaku okazuje się, iż nikt mnie nie posłuchał. Ale nie uczą się na błędach, kolejnego dnia jest dokładnie to samo.
W plecaku mają jedynie telefon z blikiem, może jakieś chipsy, a w głowie dziwne wyobrażenie o świecie. Potem płacz, iż nie mają siły, iż głodni. Po co to komu?
Lubią polegać na innych
To ewidentnie pokolenie, które myśli, iż wszystko kupi, a jak coś będzie nie tak, to ktoś inny ich poratuje. Zero odpowiedzialności.
Skoro dzieciaki nie rozumieją, na czym polega wyprawa w góry i nie chcą zmienić nastawienia, to po co takie wakacje? Mają świetną okazję, by nauczyć się, jak sobie radzić w ekstremalnych warunkach, jak przygotowywać się na różne ewentualności. Ale ewidentnie tego nie chcą.
Jak mają się nauczyć radzić sobie z trudnymi sytuacjami i wyzwaniami, skoro nie chcą słuchać? Potem taki delikwent pójdzie sam na Giewont i to w klapkach, bo słyszał, iż ładne widoki. Plecaka nie zabierze, bo po co się przemęczać dźwiganiem niepotrzebnych rzeczy? A jak będzie kłopot? Zadzwoni i ktoś mu pomoże... Ot, taka filozofia".