REKLAMA
Byłam bardzo zaskoczona, kiedy kilka dni temu dostałam od wychowawczyni informację, iż w grupie są przypadki owsików. Domyślam się, iż pewnie te dzieci, które je mają 'złapały' to wcześniej, ale pewnie już pozarażały przez te kilka dni resztę dzieciaków- stwierdziła. - Z przerażeniem stwierdziliśmy z mężem, iż skoro mamy tak mocny początek roku szkolnego, to strach się bać, co będzie potem. Zwłaszcza iż wczoraj zadzwoniła do mnie koleżanka i powiedziała, iż cała rodzina przeszła przez weekend jelitówkę. Syn przyniósł ją z przedszkola... - dodała.
Zobacz wideo
Owsica u dziecka - jak rozpoznać i leczyć?
Rodzice: Początek września to dramatOkazuje się, iż wielu rodziców już na początku września musi mierzyć się z różnymi chorobami i infekcjami swoich dzieci. Nie minęły dwa tygodnie, a wiele maluchów już musiało zostać w domu.Początek września nie jest dla nas łaskawy. Wystarczyły cztery dni w szkole, by syn wrócił z gorączką, katarem i kaszlem. Oczywiście od niego zaraził się młodszy brat- przyznała Ola. - Z tego co udało mi się ustalić, już na rozpoczęciu roku jeden z chłopców nie czuł się najlepiej, ale rodzice przyprowadzili go do szkoły. Zaraził kolegów i koleżanki. Tak to jest, jak chore dzieci przychodzą do szkoły, a nie zostają w domu - podsumowała ze złością.
Dziecko, przeziębienie Shutterstock, autor: Lagunova Irina
W podstawówce, do której chodzi syn Izy, już pojawił się covid. Matka z niepokojem obserwuje teraz swoje dziecko. - Syn chodzi już do czwartej klasy szkoły podstawowej, więc wraz z początkiem roku szkolnego nie bałam się o jakieś choroby i infekcje. Zdziwiłam się jednak, bo wczoraj na grupie rodziców dostaliśmy wiadomość od jednej z mam, iż jej córka ma covid. Mam nadzieję, iż nie zdążyła pozarażać innych dzieci - przyznała.U Michaliny "pierwsze dni września były spokojne", jednak sporo słyszy od znajomych o różnych chorobach i infekcjach, więc już się martwi o swojego synka, który dopiero rozpoczął przygodę z nowym przedszkolem. - Mam nadzieję, iż pochodzi, chociaż cały miesiąc, ale nie wiem, czy się uda, zwłaszcza gdy słyszę, co się dzieje u znajomych.Córka mojej koleżanki po tygodniu w szkole przyniosła do domu wszy. Nie były w ostatnim czasie na żadnych urodzinach, sali zabaw itp. więc na pewno tam je złapała. Koleżanka była z nią u lekarza, kupiła specjalne szampony, płyny i czepek, bo dziewczynka się mocno drapała. Wydała w sumie 250 zł i teraz próbują "zwalczyć" w domu problem. Strasznie im współczuję- przyznała. - Najgorsze jest to, iż ciężko pozbyć się wszy z całej grupy w przedszkolu. Wystarczy, iż jeden rodzic tego nie dopilnuje i starania wszystkich pozostałych pójdą na marne - podsumowała.Co sądzisz o chorobach i infekcjach, które już we wrześniu przynoszą dzieci ze szkoły? A może Was szczęśliwie ten problem omija? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.