Trybunał Konstytucyjny wstrzymał zmiany w nauczaniu lekcji religii. Jest reakcja MEN

dadhero.pl 3 tygodni temu
Nie widać końca zamieszania związanego z lipcowym rozporządzeniem MEN, które umożliwia łączenie uczniów w grupy na lekcjach religii. Przepisy, które mają obowiązywać już od poniedziałku, zostały zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego. Ten wydał już decyzję i nakazał resortowi edukacji wstrzymanie zmian. Szefowa MEN już skomentowała tę decyzję. Nie zamierza się do niej stosować.


Jeśli w danej klasie będzie mniej niż siedmioro uczniów chętnych do chodzenia na lekcje religii, to można ich łączyć w jedną grupę z dziećmi z innej klasy. Nie można tego jednak robić dowolnie. Takie łączone grupy można tworzyć w obrębie klas I-III, IV-VI oraz VII-VIII. Tak wygląda w uproszczeniu treść wydanego w lipcu rozporządzenia, które ma obowiązywać od nowego roku szkolnego, czyli od najbliższego poniedziałku. Czy zacznie obowiązywać? To dobre pytanie, bo w tej sprawie jest potworny chaos.

Biskupi protestują, Trybunał wstrzymuje


Zamieszanie rozpoczęło się od protestów biskupów, którzy stwierdzili, iż zmiany wprowadzone przez MEN są niekonstytucyjne, bo zostały wprowadzone bez wymaganej prawem zgody przedstawicieli Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych. Hierarchowie powołali się przy tym na opinie prawników, m.in. prof. Pawła Boreckiego z UW, który w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wprost stwierdził, iż rozporządzenie o łączeniu uczniów w grupy trzeba zaskarżyć do TK.

Biskupi takiej skargi nie złożyli. Poprosili o to Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską. A ona na początku tego tygodnia zaskarżyła rozporządzenie do Trybunału Konstytucyjnego. Na prośbę biskupów poprosiła też o wydanie postanowienia, które zmusi MEN do zawieszenia rozporządzenia do czasu, aż TK sprawdzi, czy jest ono zgodne z Konstytucją.

Cóż, niespodzianki nie było. Sędziowie TK nie tylko błyskawicznie rzucili się do analizowania zapisów rozporządzenia, ale też w czwartek 29 sierpnia wydali tzw. postanowienie zabezpieczające. To oznacza, iż MEN ma wstrzymać się z wprowadzeniem nowych przepisów do czasu, aż TK zbada, czy są nie łamią one Konstytucji, konkordatu i innych przepisów.

O tej decyzji poinformowała osobiście prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska. – W dniu dzisiejszym Trybunał przychylił sie do tego wniosku I Prezes Sądu Najwyższego i wydał postanowienie zabezpieczające – powiedziała w wywiadzie dla telewizji wPolsce.pl. Dodała też, iż analiza rozporządzenia nie jest skomplikowana, więc wydanie ostatecznego orzeczenia nie zajmie sędziom TK dużo czasu.

Ministra Nowacka ignoruje TK


Decyzja Trybunału Konstytucyjnego nie zrobiła żadnego wrażenia na szefowej resortu edukacji. Barbara Nowacka dała wyraźnie do zrozumienia, iż nie zamierza stosować się ani do wydanego postanowienia zabezpieczającego, ani do wyczekiwanego orzeczenia, bo obecni sędziowie TK, w tym sama prezes Przyłębska, zostali powołani nielegalnie, więc ich werdykty nie mają mocy prawnej.

– Pani Julia Przyłębska nie jest źródłem prawa. Jest powołana w sposób wadliwy. Proszę przyjrzeć się, jak wygląda ta sprawa. Episkopat idzie do pani Manowskiej, aby ta poszła do pani Przyłębskiej. Ta z kolei decyduje w składzie z Pawłowicz, o tym jak ma MEN układać funkcjonowanie szkoły? To jest kompletnie pomieszanie. Nie mieli podstaw do tego działania – stwierdziła ministra w programie Grafitti w Polsat News. Powtórzyła też swoje wcześniejsze słowa o tym, iż rząd nie będzie się uginał przed wolą biskupów.

Co dalej? Można się spodziewać, iż Trybunał Konstytucyjny za parę dni uzna, iż rozporządzenie MEN jest nielegalne. A wtedy szefowa MEN znów stwierdzi, iż sam TK jest nielegalny, więc jego orzeczenia nie są obowiązujące. Konflikt będzie więc trwał, a kłopot będą mieli dyrektorzy szkół, którzy muszą jakoś zorganizować lekcje religii. Chaos w tej sprawie zdecydowanie nie ułatwia im tego zadania.

Idź do oryginalnego materiału