Trzech nastolatków w mundurach jedzie autobusem. Ta rozmowa to niestety nie głupi żart

mamadu.pl 3 tygodni temu
Współczesne pokolenie dorasta w świecie, w którym wszystko dzieje się szybko. To generacja błyskawicznych wiadomości, krótkich filmików, zwięzłych podsumowań. Świat podsuwa im wszystko w skondensowanej formie. Wszystko na szybko, najlepiej w kilku zdaniach, żeby nie tracić czasu w zbędne szczegóły. I na efekty tej nowoczesności nie trzeba było długo czekać.


Jak współczesna młodzież podchodzi do nauki czy hmm... samorozwoju? Wciąż są ambitni, przebojowi i niedoścignieni, ale ich podejście do zdobywania wiedzy różni się od tego, które nam było bliskie. Wiedzę czerpią z internetu, a niekiedy i mediów społecznościowych. Tak to teraz wygląda.

Książki? A gdzie tam!


Na portalu Threads pojawił się ostatnio wpis, który doskonale podsumowuje to, co dzieje się ze współczesną młodzieżą.

"Autobus, rozmawia trzech nastolatków w mundurach (szkoła o profilu wojskowym zapewne):


– A ty z czegoś nie zaliczyłeś?

– Nie zdałem z polaka i fizy. Jestem chyba jedynym, który nie zdał z polaka.

– Jaa, tego przecież nie da się nie zdać.

– Ja mam problem z polskim. Wolałbym już dwa razy fizę zdawać. Wiesz ile muszę książek teraz przeczytać? Mam chyba siedem lektur do ogarnięcia, a przeczytałem tylko jedną książkę.

– Ja nie czytam książek.

– Ja też nie. Tylko streszczenia jeżeli już.

Stałem obok z książką, którą miałem zamiar czytać, ale ta rozmowa okazała się ciekawsza. Chętnie posłuchałbym dalej, ale weszły kanary i dwóch z tych trzech musiało się ulotnić" – pisze dreadfulbwoy (pisownia oryginalna).

Co wynika z rozmowy? Książki to przeżytek, coś, co wymaga zbyt wiele czasu i wysiłku. Po co czytać setki stron, skoro można zaczerpnąć "wiedzę" ze streszczenia. Cud, iż wspominają o streszczeniu, a niepięciominutowym filmiku, który podsumowuje wszystko.

Element zaskoczenia


Może to dziwne, ale przypuszczałam, iż pod wpisem pojawią się same "negatywne" komentarze. Ku mojemu zaskoczeniu zwolenników takiego zdobywania wiedzy nie brakuje i jak się okazuje, są nimi też osoby ze starszego pokolenia.

Moją uwagę zwrócił komentarz jednej z czytelniczek: "Na początku liceum czytałam tylko lektury. I fatalnie zdawałam testy z ich znajomości, bo bardziej mnie obchodził przekaz tekstu niż to, ile lat miała bohaterka i jakiego koloru nosiła rękawiczki. Potem czytałam bardziej streszczenia niż lektury i nagle oceny z testów z lektur się poprawiły.

Mamy dokładnie to, co zasiał ten system" – (pisownia oryginalna).

I choć chciałabym polemizować, to muszę się z tym zgodzić. Lektury czytałam zawsze, ale pamiętam, iż pytania na kartkówkach czy sprawdzianach często dotyczyły takich szczegółów, które nie zapadały mi w pamięci. Znałam głównych bohaterów i ich przygody, ale niektóre (jak się okazywało ważne drobnostki) umykały mojej uwadze. A być może w streszczeniach były wyróżnione i podkreślone?

Ale jakby nie patrzeć, czytanie książek odchodzi w zapomnienie. Niektórzy uczniowie w ogóle nie biorą ich do ręki, co niestety nie jest głupim żartem, a smutną rzeczywistością.

Idź do oryginalnego materiału