Trzy kilometry do szkoły, ale biurokracja blokuje edukację dzieci z Dramina

zmieniamywarszawe.pl 1 dzień temu

Trzy kilometry – tyle dzieli mieszkańców Dramina od najbliższej szkoły w Krajkowie. Dla wielu rodzin z tej miejscowości ta niewielka odległość stała się poważną barierą w dostępie do edukacji. Zamiast prostego rozwiązania, napotykają na gąszcz biurokratycznych przeszkód i niekończące się spory między sąsiednimi gminami. O tym, jak lokalne decyzje wpływają na codzienne życie dzieci i ich opiekunów, piszemy dziś szczegółowo.

Najbliżej, ale najtrudniej – szkolny problem Dramina

Chociaż Krajkowo to naturalny wybór dla dzieci z Dramina ze względu na odległość, formalności związane z przynależnością administracyjną komplikują sprawę. Szkoła, do której dzieci są przypisane, leży aż dziewięć kilometrów dalej – w ich własnej gminie. To prawie trzykrotnie większa trasa do pokonania każdego dnia zamiast krótkiego dojazdu do pobliskiego Krajkowa.

Ten stan rzeczy powoduje, iż rodziny z Dramina stają przed codziennym dylematem: jak zapewnić dzieciom możliwość nauki w szkole, do której mają najbliżej, ale która formalnie znajduje się poza ich gminą?

Samorządowe przepychanki – kto zapłaci za edukację?

Wypracowanie kompromisu okazuje się trudniejsze niż mogłoby się wydawać. Władze gminy Raciąż, do której należy Dramin, uważają, iż subwencja oświatowa powinna zostać tam, gdzie zameldowane są dzieci. Z kolei samorząd Baboszewa, gdzie mieści się szkoła w Krajkowie, nie chce ponosić kosztów nauczania dzieci spoza swojej gminy bez rekompensaty finansowej.

Konflikt dotyczy nie tylko kosztów transportu, ale także rozliczenia subwencji przekazywanej z budżetu centralnego na każdego ucznia. Mieszkańcy Dramina skarżą się, iż władze bardziej dbają o własne finanse niż o dobro dzieci. Jak mówi jeden z lokalnych radnych, sytuacja przypomina grę o przysłowiową marchewkę – każda ze stron pilnuje, by nie stracić choćby niewielkiej części środków.

Transport pod znakiem zapytania

Wójt Baboszewa, Bogdan Pietruszewski, nie pozostawia wątpliwości: Gmina organizuje dowóz wyłącznie do swoich placówek. Argumentuje, iż zgoda na dowożenie dzieci z Dramina do Krajkowa wiązałaby się z podwójnymi stratami – zarówno z tytułu kosztów transportu, jak i obniżenia subwencji oświatowej.

Po drugiej stronie, w Raciążu, urzędnicy nie chcą finansować dowozu dzieci do szkoły w sąsiedniej gminie. Propozycje porozumienia utknęły w martwym punkcie – każda ze stron oczekuje, iż koszty pokryje ten drugi samorząd. Jak mówi Gabriela Osowska z Raciąża, dotąd nie udało się wypracować kompromisu, a ewentualne umowy zakładają przerzucenie pełnych wydatków na drugą stronę.

Konsekwencje dla rodzin – problem, który dotyka codzienności

W rezultacie to rodzice z Dramina muszą sięgać do własnych portfeli, jeżeli chcą, aby ich dzieci uczęszczały do szkoły w Krajkowie. Trzykilometrowy dystans, który mógłby być atutem, stał się symbolem biurokratycznej pułapki i braku elastyczności samorządów. Dla wielu rodzin oznacza to dodatkowe wydatki, a choćby zagrożenie wykluczeniem dzieci z najbliższej placówki edukacyjnej.

Na co dzień najmłodsi mierzą się z koniecznością dłuższych dojazdów, a ich opiekunowie – z niepewnością finansową i brakiem wsparcia ze strony władz.

Co dalej z problemem Dramina?

Sytuacja wciąż nie znalazła rozwiązania, a lokalne samorządy przerzucają się odpowiedzialnością, nie zważając na realia życia mieszkańców. Utrzymująca się patowa sytuacja pokazuje, jak biurokratyczne niuanse mogą utrudnić codzienność zwykłym rodzinom.

O tym, jak wygląda rzeczywistość dzieci z Dramina oraz jakie są perspektywy na zmianę, mieszkańcy będą mogli dowiedzieć się więcej w nadchodzącym programie realizowanym w Krajkowie. Jednak już teraz widać, iż sprawa wymaga pilnej interwencji i większej otwartości ze strony władz. Tylko porozumienie uwzględniające potrzeby mieszkańców może zakończyć ten absurdalny spór o trzy kilometry i przywrócić dzieciom z Dramina dostęp do edukacji na normalnych zasadach.

Idź do oryginalnego materiału