REKLAMA
Zobacz wideo
Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"
Rodzice nie mogą podrzucać dzieci do szkoły- Pierwsze zetkniecie ze szwajcarskim szkolnictwem i sposobem funkcjonowania tamtejszych placówek może być szokiem - mówi nasz rozmówczyni. - Po trzech latach już do wszystkiego przywykłam, ale na początku nie mogłam się nadziwić np. temu, jak dużej samodzielności wymaga się od dzieci - dodaje. Opowiada, iż dzieci w Szwajcarii od 4. roku życia do szkoły chodzą samodzielnie, pieszo. Rodzice mają zakaz dowożenia ich samochodami, choćby przy niepogodzie. - Ostatnio otrzymałam w tym temacie e-mail upominający dwójkę rodziców, która w deszczu podwiozła dzieci pod szkołę. Teren przyszkolny jest terenem wolnym od samochodów, dzieci mają się tam czuć bezpieczne - dodaje nasza rozmówczyni.Uczniowie szyją spodnie, rozpalają ogniskaMartyna Górniak-Pełech opowiada, iż w szwajcarskich szkołach bardzo dużą uwagę przywiązuje się do lekcji techniki. - Dzieci szyją spodnie, w których później chodzą do szkoły, szyją olbrzymie poduszki, robią skomplikowane projekty z drewna, gliny, wypalają ceramikę. Raz w tygodniu idą do lasu, rozpalają samodzielnie ognisko, zbierają zioła, uczą się o drzewach i grzybach - wymienia. Opowiada też, iż zanim uczniowie otrzymali szkolne laptopy, wcześniej zamówili materiał i uszyli sobie pokrowce na nie. - W tym roku szalenie zaskoczył mnie fakt, iż szkoła nie była remontowana w czasie wakacji. Dzieci w pierwszym tygodniu zajęć same malowały ściany w swojej klasie, przenosiły meble, porządkowały. Porządek w szkole jest najważniejszy - dodaje nasza rozmówczyni.Szkoła jest dla dzieci, nie dla rodzicówNasza rozmówczyni dodaje, iż bardzo istotną rzeczą, do której trzeba się przyzwyczaić, jest fakt, iż szkoła jest dla dzieci, nie dla rodziców. To ich przestrzeń. - Nie ma zebrań, komitetów rodzicielskich, ustaleń co do wycieczki, prezentów na zakończenie roku szkolnego - wszystko organizują dzieci za murami szkoły. Rodzic nie wchodzi do szkoły, nie ingeruje, nie zna dokładnie planu lekcji, nie wie o chorobie nauczyciela, zastępstwie, spóźnieniu ucznia. Szkoła jest w stu procentach przestrzenią dla dzieci - dodaje nasza rozmówczyni. A ty? Co sądzisz o takim podejściu do samodzielności dzieci? Daj znać w komentarzu lub napisz w wiadomości: ewa.rabek@grupagazeta.pl