Twardy jak kamień

twojacena.pl 2 godzin temu

Nie dusza, a suchy chleb

Nastce szło piętnaste lato, gdy od rodziców usłyszała, iż niedługo w rodzinie pojawi się siostrzyczka lub braciszek. Tupała nogami i krzyczała:

Mamo, po co nam kolejne dziecko? W wieku waszym? Czy ja wam nie wystarczam? wściekała się, czując, iż straci wyłączność na uwagę i pieniądze rodziców.

Dotąd ojciec i matka spełniali jej każdą zachciankę, ale teraz mówili o kołysce, wózku, wanience dla malucha. Jakie wózki, skoro Nastka potrzebuje nowych butów!

Urodziła się duża, kanciasta, o szerokich rysach, ale wierzyła, iż eleganckie stroje ukryją niedostatki urody. Wymuszała więc na rodzicach kolejne zakupy, a ci zawsze ustępowali. A teraz ta siostra zrujnuje jej życie!

Przyszła na świat Alenka istny aniołek z błękitnymi oczami i jasnymi, kręconymi włosami. Gdy zaczęła chodzić, ciągnęła się do starszej siostry, ale ta odpędzała ją jak natrętną muchę:

Zabierz ją, mamo, przeszkadza mi!

Czas mijał. Alenka wyrosła na piękną dziewczynę, gdy Nastka pozostała zwykłą wiejską panną bez konkurentów do ręki. Po szkole pracowała jako listonoszka, roznosząc po wsi pocztę.

Tymczasem Alenka, mając dziewiętnaście lat, zakochała się w Antonim, praktykancie, który przyjechał do ich wsi. Gdy zniknął, okazało się, iż zostawił ją z dzieckiem pod sercem.

Urodzisz rzekła matka. Wychowamy. Pomożemy z ojcem.

Alenka urodziła synka Romka. ale od siostry wysłuchała wiele:

Zawsze byłaś głupią idealistką. Miłość? Bajki! Patrz na mnie nie dałam się omamić. A ty? Mydlane bańki w głowie! Teraz męcz się sama z tym szorstko nazwała chłopca. Nikt ci rozumu nie naprawi, rodzice już tylko nad wami trzęsą się.

Nastce nikogo nie było żal. Codziennie przytykała siostrze, iż urodziła bez męża, ale tak, by rodzice nie słyszeli. Mówiła nawet:

Po co ci ten Romuś? Lepiej było w szpitalu zostawić, skoroś nie zdążyła się pozbyć wcześniej. Alenka płakała po takich słowach.

Marzyła, by uciec z synem, ale nie miała dokąd. Ani grosza przy duszy, ani męża. Ale pewnego dnia Nastka oznajmiła, iż wyjeżdża do miasta:

Mam was dość! Będę żyć sama.

Zdecydowała się wreszcie odciąć od rodziny. Choć bez zawodu, wściekła się, iż cała uwaga skupia się na Alence i Romku. Przekroczyła trzydziestkę, a wciąż sama może w mieście znajdzie męża? choćby starszego.

W Łodzi znalazła ogłoszenie: praca na budowie z szansą na mieszkanie. Zgłosiła się. Była silna nosiła woda z zaprawą, nauczyła się tynkować. Stała się chciwa, chodziła na dorywcze roboty. O rodzinie zapomniała. Gdy pytano, odpowiadała:

Zranili mnie. Niech gryzą łokcie. Sam

Idź do oryginalnego materiału