Wracałam z pracy, zmęczona jak zwykle, zatopiona w myślach o kolacji, którą musiałam przygotować, i o jutrzejszym spotkaniu. Nagle usłyszałam za sobą głos:
Przepraszam! Ewa Kowalska?
Odwróciłam się. Przede mną stała młoda kobieta z chłopcem około sześciu lat. Jej ton był niepewny, ale wzrok stanowczy.
Nazywam się Kinga powiedziała. A to twój wnuk, Kacper. Ma już sześć lat.
Najpierw pomyślałam, iż to kiepski żart. Ani ona, ani dziecko nie byli mi znajomi. Zaskoczenie odebrało mi mowę.
Przepraszam, ale chyba się pani pomyliła? wykrztusiłam w końcu.
Kinga mówiła dalej z pewnością siebie:
Nie, nie mylę się. Twój syn jest ojcem Kacpra. Długo milczałam, ale uważam, iż masz prawo wiedzieć. Nie chcę niczego. Oto mój numer. jeżeli zechcesz go poznać, zadzwoń.
Zostawiła mnie oszołomioną i odeszła. Stałam na chodniku, ściskając kartkę w dłoni, z zaciśniętymi pięściami. Natychmiast zadzwoniłam do swojego jedynego syna, Jakuba.
Jakub, czy kiedykolwiek spotykałeś się z Kingą? Masz dziecko?
Mamo, no To było krótko. Była dziwna, potem twierdziła, iż jest w ciąży. Nie wiem, czy mówiła prawdę. Zniknęła. Wątpię, żeby to był mój syn.
Jego słowa mnie zaniepokoiły. Zawsze mu ufałam. Wychowałam go sama, pracując na dwa etaty, by miał lepsze życie. Stał się szanowanym profesjonalistą, ale nie założył rodziny. Często mówiłam mu o dzieciach, marząc, by zostać babcią. A teraz nagle pojawił się wnuk znikąd.
Następnego dnia zadzwoniłam do Kingi. Nie wydawała się zaskoczona.
Kacper ma sześć lat. Urodził się w kwietniu. Nie, nie zrobię żadnych testów. Wiem, kto jest jego ojcem. Rozstaliśmy się, gdy byłam w ciąży. Nie kontaktowałam się wcześniej z Jakubem, bo radziłam sobie sama. Rodzice mi pomagają. Jesteśmy w porządku. Przyszłam tylko dla Kacpra zasługuje, by poznać swoją babcię. Możesz, jeżeli chcesz, być częścią jego życia. jeżeli nie, zrozumiem.
Położyłam słuchawkę i długo milczałam. Z jednej strony nie mogłam ignorować wątpliwości Jakuba. Z drugiej widziałam w oczach Kacpra coś znajomego. Jego uśmiech. Ruchy. A może to tylko moje pragnienie bycia babcią?
Tego wieczoru patrzyłam w noc przez okno, wspominając poranki, gdy odprowadzałam Jakuba do szkoły, wspólne posiłki, jego pierwszy dzień w szkole. Czy naprawdę zostawił kobietę w ciąży? A może to dziecko nie było jego?
Mimo wszystko dziwne ciepło ogarniało mnie na myśl o Kacprze. I złość na siebie za te wątpliwości. Nie żądałam dowodów, gdy urodził się Jakub. Dlaczego miałabym ich żądać od Kingi? Dlaczego nie mogłam po prostu uwierzyć?
Nie podjęłam decyzji. Nie oddzwoniłam. Ale za każdym razem, gdy przechodziłam tą ulicą, wypatrywałam twarzy. Nie wiedziałam, czy Kacper jest moim wnukiem. Ale nie mogłam o nim zapomnieć. Marzenie babci nie umiera tak łatwo. Może pewnego dnia wykręcę ten numer. Choćby po to, by spotkać chłopca, który nazwał mnie babcią.
Czasami rodzina to nie kwestia krwi, ale serca. A akceptacja nieznanego może przynieść najpiękniejsze niespodzianki.








