Przedszkolne ogłoszenia niezmiennie wzbudzają emocje. Ostatnio w jednej z warszawskich placówek pojawiła się zastanawiająca prośba nauczycielek. Opisała nam ją nasza czytelniczka: "Rano w szatni zauważyłam kartkę, na której nauczycielki wypisały, jak życzą sobie, żeby ubierać dzieci: buty zapinane na suwak, jednoczęściowy kombinezon, rękawiczki z jednym palcem, komin zamiast szalika. Wszystko po to, żeby łatwiej im było ubierać dzieci, kiedy wychodzą na dwór.
Akurat kupiłam dziecku nowy, dwuczęściowy kombinezon, bo dla mnie akurat taki strój jest wygodniejszy. Więc mam teraz iść do sklepu po nowy? Uważam, iż to bez sensu, poza tym nie mam tyle pieniędzy! Nie podoba mi się również kwestia rękawiczek. Moja córka nienawidzi takich z jednym palcem, bo nie może w nich swobodnie się bawić. Ma cztery lata i umie już wciągać rękawiczki z pięcioma palcami. Zastanawiam się, czy jeżeli zignoruję żądania nauczycielek, to moje dziecko nie będzie mogło wychodzić z budynku? A może wszystkie dzieci zostaną przez nią wstrzymane?".
Przedszkole nie może tego wymagać
Uspokajamy. Nie ma podstawy prawnej, na mocy której przedszkole może wymagać od rodziców kupowania konkretnych ubrań. prawdopodobnie lista odzieży wierzchniej, którą nauczycielki wywiesiły w przedszkolu, jest jedynie ich życzeniem czy prośbą. Można przecież sobie wyobrazić, iż ubranie kilkunastu dzieci na tyle sprawnie, by żadne nie zdążyło się spocić przed wyjściem, jest pewną sztuką.
Łatwiej jest wciągnąć dziecku jednoczęściowy kombinezon – nie trzeba wtedy chociażby upychać mu koszulki w spodnie, a to już oszczędza trochę czasu. I wiadomo, iż jak dziecko ukucnie, nie odsłoni sobie pleców. Komin zamiast szalika, rękawiczki z jednym palcem – tu chodzi o to samo. Czyli o to, żeby sprawniej ubierać większą liczbę dzieci, ale też mieć pewność, iż jest im ciepło. Prośba nauczycielek jest więc uzasadniona
Żądania nauczycielek należy traktować jak prośbę
Na pewno jednak nie mogą oczekiwać, iż któryś rodzic kupi nowy zestaw zimowych ubrań specjalnie dlatego, żeby ułatwić opiekunkom życie. To tylko prośba – jeżeli możesz, zastosuj się do niej. jeżeli nie – od razu powiedz, iż twoje dziecko nie ma takich ubrań i to się nie zmieni. Panie będą musiały sobie poradzić. Na pewno nie będzie tak, iż twoje dziecko nie wyjdzie na dwór ze względu na "niewygodny" strój.
Natomiast gdyby w ogóle nie miało rękawiczek, może tak się zdarzyć, iż na spacer nie pójdzie cała grupa, no chyba, iż uda się dziecku jakieś pożyczyć. To jednak zależy od wielu czynników, zarówno od temperatury na zewnątrz, jak i od decyzji nauczycielki, która powinna mieć na uwadze dobro wszystkich dzieci. Można się spodziewać, iż nie dopuści do wyjścia na dwór dziecka, które mogłoby zmarznąć (lub się przegrzać) – również dlatego, by później rodzic nie miał do niej pretensji.
Co na to MEiN?
Na koniec przypomnijmy, iż wywieranie na rodziców nacisku na kupowanie różnych rzeczy do przedszkola, zarówno ubrań, jak i przyborów plastycznych i innych, czyli tak zwanej wyprawki, jest bezprawne. Na stronie Ministerstwa Edukacji i Nauki czytamy: "przedszkole i szkoła publiczna (i żaden z jej organów wewnętrznych np. dyrektor) – nie ma upoważnienia (prawnego, faktycznego) do ustanawiania jakichkolwiek obowiązkowych opłat, ani wymagania dokonywania dodatkowych zakupów dla potrzeb realizacji zadań oświatowo-wychowawczych".