Uczelnie walczą o studentów. Zajęcia wyrównawcze, psycholog. "Porzucają studia, idą na kursy rzemieślnicze"

gazeta.pl 19 godzin temu
- Po maturze idą na kwalifikacyjne kursy zawodowe, nie na studia. Chcą zdobyć zawód stolarza, fryzjerki. Spotykam też młodych ludzi, którzy choćby będąc w trakcie studiów wyższych, idą na kursy rzemieślnicze, po to, żeby mieć alternatywę - o tym, jak uczelnie walczą o to, aby zatrzymać w swoich murach studentów i studentki mówi doradczyni edukacyjno-zawodowa Agata Kowalik-Zydek.Joanna Biszewska: Niemal co drugi student/studentka porzuca wybrany przez siebie kierunek na pierwszym roku studiów. To zjawisko ma już swoją nazwę. Mówimy, iż to drop-out. Dlaczego młodzi z taką łatwością rezygnują z wybranego przez siebie kierunku studiów?Agata Kowalik-Zydek, pedagog, doradczyni edukacyjno-zawodowa, ekspertka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży: Często słyszę od młodych ludzi, iż studia ich rozczarowały, a wybrany kierunek okazał się zupełnie czymś innym niż opis na stronie internetowej.
REKLAMA


Niestety, informacje dotyczące specjalności na stronach uczelni to często zlepek obietnic i marketingowych haseł.(Dd red: Drop-out to rezygnacja ze studiów na danym kierunku przed uzyskaniem dyplomu, a najczęściej na początku ścieżki kształcenia. Przyczyny są różne. To często indywidualne decyzje edukacyjne, zmiana sytuacji życiowej, zainteresowań, ale też trudności adaptacyjne czy niedostosowanie poziomu wiedzy do wymagań programów kierunków).To na co zwracać uwagę?To, co według mnie jest dużo ważniejsze od samego czytania opisu kierunku, to zagłębienie się w program nauczania, czyli tak zwany syllabus. I tu pojawiają się schody, ponieważ uczelnie wyższe dość często programy studiów "chowają". Mam też wrażenie, iż to jest specyfika wielu polskich uczelni. Żeby dostać się do programu nauczania, często trzeba przekopywać się przez internet, aby w ogóle cokolwiek znaleźć.Czyli u nas wybiera się kierunek studiów na tzw. czuja?Obserwuję strony różnych uczelni w Europie Zachodniej. Programy nauczania są często jednymi z najważniejszych informacji, najbardziej na widoku studenta czy kandydata. To ułatwia eksplorację tego, czym wybrany kierunek jest, jakie obejmuje przedmioty, na co kładzie się nacisk.To jakie kierunki najbardziej rozczarowują?Spotkałam kilku studentów, którzy porzucili kognitywistykę. Bo okazało się, iż na tym kierunku jest bardzo dużo matematyki. Podobnie jest z socjologią, jest sporo statystyki. A młodzi często wybierają te kierunki, bo zakładają, iż są dla tak zwanych humanistycznych umysłów.


Gdyby prześledzili program nauczania, zobaczyli, czego będą się uczyć i w jakim wymiarze, prawdopodobnie wybraliby inny kierunek. I ominęłoby ich poczucie rozczarowania, często też porażki, iż sobie nie poradzili.Dlatego tak ważne jest, aby uczelnie jasno komunikowały to, o czym dany kierunek jest. Program nauczania to moim zdaniem jeden z najważniejszych dokumentów, z którym przyszły kandydat powinien się zapoznać. Zanim podejmie studia.


Akademiki w Krakowie Fot. Konrad Kozłowski / Agencja Wyborcza.pl


A nie jest też tak, iż w ostatnich latach mamy jednak większe przyzwolenie na to, iż można porzucić kierunek studiów lub go zmienić, jeżeli coś szwankuje?20-30 lat temu, w pokoleniu X i Y studia wyższe kojarzyły się z prestiżem, były często jedyną drogą do tego, żeby osiągnąć wymarzony status społeczny, dobrą pracę. Porzucenie studiów wiązało się z poczuciem porażki, raczej nie mówiło się o tym głośno. Mam wrażenie, iż dzisiaj dla młodych ludzi to naturalne zjawisko, korekta kursu. Spróbowali, nie pasuje, szukają dalej.


A jednak zastanawia mnie, dlaczego ludzie po maturze wybierają dla siebie studia na podstawie ogólnikowych opisów ze stron internetowych uczelni. Wciąż nie ma przestrzeni na to, aby np. w szkołach, pokazywać dzieciom co jest ich siłą i co mogliby studiować, aby wykorzystać swój potencjał?W szkołach średnich przewidzianych jest 10 godzin doradztwa zawodowego na cały cykl kształcenia. To zdecydowanie za mało, aby pochylić się nad każdym z osobna. Wielu dyrektorów i dyrektorek szkół zdaje sobie sprawę z tego, iż indywidualne konsultacje ucznia/uczennicy z doradczynią edukacyjną są bezcenne. Niektórym szkołom, głównie niepublicznym, udaje się znaleźć na to przestrzeń i fundusze.Ale częściej szkoła jednak nie pomaga w procesie wyboru uczelni wyższej.Uczniowie i uczennice mają możliwość skorzystania z doradztwa indywidualnego również na zewnątrz. Można to zrobić w prywatnych placówkach, ale też zadzwonić do rejonowej Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej i umówić dziecko na nieodpłatne spotkanie. Nie wszyscy wiedzą, iż jest taka możliwość.Dlaczego to jest potrzebne?Bo podczas spotkań z doradczynią edukacyjno-zawodową można na spokojnie przyjrzeć się sobie. Można się dużo o sobie dowiedzieć, o swoich predyspozycjach, mocnych stronach, uzdolnieniach, wartościach.Specjalista może podpowiedzieć kilka najlepiej trafionych ścieżek edukacyjno-zawodowych, choć naturalnie nie podejmie decyzji za kandydata i nie podsunie na tacy gotowego rozwiązania.


Pomoże znaleźć odpowiedzi na pytania: jakie studia (i czy w ogóle)?; jaka ścieżka kariery (i czy tylko jedna); jaka praca? Takie spotkania pozwalają zminimalizować ryzyko przypadkowych wyborów i dają większą pewność, iż decyzje edukacyjne czy zawodowe są naprawdę zgodne z tym, kim jesteśmy i czego potrzebujemy.To jak takie spotkanie z doradczynią wygląda w praktyce? Przychodzi do pani maturzysta i....Często mówi, iż "nie robi nic szczególnego, iż sporo czasu spędza w sieci, na telefonie".I co wtedy?To już jest punkt zahaczenia. Przyglądamy się, co takiego czyta w sieci, jakiego rodzaju treści podsuwają mu/jej algorytmy. Czy są to treści dotyczące mody, pielęgnacji, czy geopolityki. I okazuje się, iż ta młoda osoba, która myśli o sobie, iż kilka rzeczy ją interesuje, ma jednak punkty zaczepienia, wokół których może zacząć coś budować i szukać najlepszego edukacyjnego scenariusza.Ale to nie jest też tak, iż młodzi ludzie siedzą już tylko w sieci?Spotykam bardzo różną młodzież. Dla wielu z nich jestem pełna podziwu. Są niezwykle pracowici, łączą treningi sportowe, zajęcia muzyczne, ogrom pracy pozaszkolnej z nauką w ambitnych liceach. Obraz współczesnego licealisty/licealistki to obraz bardzo różnorodny. To cała mozaika różnych typów i osobowości.


A gdyby miała pani wymienić jedną cechę, która łączy ludzi urodzonych po 2000 r., to co by to było?Poszukiwanie poczucia sensu i odwaga w zadawaniu pytań. Np. takich, czy to gdzie się znajdują, jest zgodne z ich preferencjami, z ich potrzebami? Czy ich praca będzie miała sens? Czy oprócz życia zawodowego w ich harmonogramie znajdzie się czas na życie rodzinne, pasje, przyjemności?To najczęściej ludzie, którzy bardzo cenią sobie równowagę między życiem prywatnym a życiem zawodowym, szkolnym.Ludzie wychowani w latach 80. 90. często tego podejścia nie rozumieją. Krytykują młodszych od siebie, iż są roszczeniowi, iż "nie chce im się pracować".Spotkałam się z tą krytyką. Z takim przekonaniem, iż młodzi dzisiaj są mniej zaradni, mniej pracowici. Myślę jednak, iż warto popatrzeć na to z nieco innej perspektywy - iż następuje pewna zmiana wartości, niekoniecznie negatywna.Może właśnie ludzie urodzeni po 2000 r., to pokolenie, które pchnie nas w dobrą stronę? Może - patrząc na młodszych - my sami w końcu zaczniemy bardziej dbać o życiową równowagę?


Politechnika Rzeszowska, Dom Studenta Ikar. Studenci wprowadzają się do akademików Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl


Ale jest coś w tym, iż bardziej roztkliwiamy się nad młodymi wchodzącymi w dorosłość niż dawniej. Jeszcze 20 lat temu, to było nie do pomyślenia, aby np. uczelnie oferowały programy przeciwdziałające drop outowi. W tym wsparcie psychologiczne, aby młodzi odzyskali wiarę w siebie i przekonanie, iż dadzą radę kontynuować studia. 40 uczelni wyższych w Polsce oferuje taki program w tym roku akademickim. O czym to świadczy?Pewnie o tym, iż wzrasta wśród młodych ludzi poziom niepokoju. I ten niepokój ma różne przyczyny. Między innymi takie, iż uczniowie i studenci doskonale wiedzą, iż na rynku pracy będą rywalizować z najpotężniejszym graczem, czyli ze sztuczną inteligencją.


Ja sama, kiedy spotykam się z licealistami i rozmawiamy o wyborze studiów, mam w sobie niepokój, czy kierunek studiów, który młody człowiek bierze pod uwagę, za kilka lat będzie miał jeszcze w ogóle rację bytu.I zupełnie nie dziwi mnie to, iż uczelnie starają się - różnymi zajęciami i kursami - dać swoim studentom i studentkom narzędzia do radzenia sobie z niepokojem, stresem, wyzwaniami w najbliższej przyszłości. To jest potrzebne. Tym bardziej, iż nie zawsze umiejętności radzenia sobie z kryzysowymi sytuacjami wynosimy z domu.Zatrzymanie młodych ludzi na uczelniach to dzisiaj najważniejsze wyzwanie szkolnictwa wyższego. 288 milionów z Funduszy Europejskich dla Rozwoju Społecznego przeznaczono na zajęcia wyrównawcze, wsparcie psychologiczne, programy mentoringowe ryzyka drop-outu. To trochę wygląda tak, iż na studentów chucha się i dmucha. Żeby tylko zechcieli studiować.Mniej więcej od roku 2015 liczba studentów systematycznie spadała, z niewielkimi wzrostami w ostatnich latach. Niektóre uczelnie wyższe zaczęły mierzyć się z problemem pustoszejących korytarzy.Obecnie wyraźnie to widać zwłaszcza na etapie studiów drugiego stopnia, tam liczba studentów spada bardziej dynamicznie.Programy anty-dropingowe to w takim razie też walka o byt uczelni wyższych?Kandydatów i kandydatek na studia jest znacznie mniej niż np. w połowie lat 2000. Dodatkowo wielu młodych ludzie przestało postrzegać pięcioletnie studia jako jedyną słuszną drogę kształcenia.Na rynku mamy naprawdę sporo kursów, szkół policealnych, z których dość dużo osób korzysta, po to, aby zdobyć konkretne zawody, z których da się często godnie żyć. Od kilku lat obserwuję, iż - między innymi w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji, - młodzi ludzie coraz chętniej wykazują zainteresowanie zawodami rzemieślniczymi.


Po maturze?Tak, czemu nie? Chcą zdobyć konkretne umiejętności. Zdarza mi się pracować z młodymi ludźmi, którzy mówią mi, iż po liceum idą na kwalifikacyjne kursy zawodowe, nie na studia.Chcą zdobyć zawód stolarza, fryzjerki. I spotykam też młodych, którzy choćby będąc w trakcie studiów wyższych, idą na kursy rzemieślnicze, po to, żeby mieć alternatywę.Manicure w Warszawie to wydatek 140 zł, strzyżenie pas u groomerki 200 zł, koloryzacja włosów choćby 500 zł. Ostatnio chciałam obić sofę u tapicera. Swoją pracę wycenił na 4 tys. zł, plus tkanina. Po pięcioletnich studiach np. po filozofii trudno myśleć o takich zarobkach.Zgadza się. I młodzi ludzie doskonale też wiedzą, iż pracy rzemieślniczej nie odbierze im sztuczna inteligencja. Nie zostaną wyparci z rynku pracy. Jest też popularny jeszcze inny trend.Jaki?Aby iść własną drogą, zakładać startupy, własne działalności gospodarcze. Wielu moich uczniów mówi, iż to jest ich marzenie i choćby o ile chcą iść na studia, to często tylko po to, żeby gdzieś się - kolokwialnie mówiąc - zaczepić, w jakiejś pracy, a potem założyć własną działalność.Nie wszystkie kierunku studiów nadają się jednak do "zaczepienia się". Niektóre wymagają ogromnej pracy, aby się utrzymać na wydziale. Elektromechanika, automatyka, robotyka, budowa maszyn - to kierunki bardzo trudne. Tylko dla wybranych.Słyszę od wielu uczniów, iż boją się tak konkretnych kierunków. Najbardziej tego, iż sobie nie poradzą. Studia, o których pani wspomniała, wiążą się z bardzo trudnym programem matematyki i fizyki. W szkołach średnich to jedne z najtrudniejszych przedmiotów rozszerzonych.


Niedawno spotkałam się z chłopakiem, który będzie zdawał fizykę na maturze rozszerzonej. Ma świetnie rozwinięty analityczny umysł, a mimo to, obawia się programu fizyki na politechnice. Nie czuje, iż mógłby to dźwignąć. Wobec tego szuka studiów, które - w jego odczuciu - będą łatwiejsze.I co wybierze?Jeszcze ostatecznie nie zdecydował, myśli o finansach, ekonomii.Czyli to prawda, iż absolwenci liceów i techników boją się studiów na politechnikach?Często ten strach wynika z niskiego poczucia własnej wartości, z obawy, iż nie są wystarczająco dobrzy, żeby sobie poradzić z programem. Przeskok pomiędzy szkołą średnią a fizyką i matematyką na politechnikach jest bardzo duży. Zawsze tak było, ale teraz, mam wrażenie, ten rozdźwięk pozostało większy.Skoro młodzi tak bardzo boją się trudnych i wymagających studiów, to może okazać się, iż za kilkanaście lat nie będziemy mieli ludzi konkretnie i ściśle wykształconych?Młodzi wciąż wybierają kierunki ścisłe, są na liście ich preferencji. Często jest to inżyniera produkcji, logistyka, finanse i oczywiście informatyka.Jednak obserwuję, iż wiele studiów technicznych, inżynierskich wzbudza w nich obawy. Jest oczywiście garść młodych, którzy decydują się podjąć wyzwanie, ale na pewno potrzebujemy ich więcej. Dane z GUS pokazują, iż w ubiegłym roku udział grupy technika, przemysł, budownictwo w strukturze studentów wynosił ok 12 proc., podczas gdy w roku 2018/2019 było to 17,2 proc. .


Czyli przez cały czas informatyka jest w czołówce? Pomimo tego, iż coraz częściej czytamy artykuły o tym, iż programiści tracą pracę.Ten kierunek będzie się prężnie rozwijał, ale to już nie będzie głównie programowanie, które jeszcze kilka lat temu dawało gwarancję zatrudnienia. Młodzi to oczywiście wiedzą i szukają innych alternatyw. Przykładowo widać coraz większe zainteresowanie cyberbezpieczeństwem czy pracą nad rozwojem sztucznej inteligencji.I co jeszcze?Od lat psychologia jest w ścisłej czołówce. Bardzo dużo młodych ludzi marzy o tym, aby dostać się na ten kierunek. Wciąż dużo osób wybiera też studia medyczne, okołomedyczne.Obserwuję też popularność studiów związanych z biznesem, marketingiem, z social mediami. Te kierunki wybierają młodzi, którzy w przyszłości chcieliby pracować jako freelancerzy, poza sztywnymi strukturami. Uważają, iż świat marketingu i social mediów jest obiecujący, daje możliwości kreatywnego działania.


Miasteczko Studenckie AGH w Krakowie Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl


Zastanawia mnie jeszcze, czy to, iż na uczelnie trafia coraz więcej ludzi z orzeczeniami, ma wpływ na to, iż ze studiów gwałtownie rezygnują, bo np. sobie nie radzą?Jestem daleka od myślenia, iż ludzie z orzeczeniami wyraźnie gorzej będą radzić sobie na uczelniach. Oczywiście studia będą dla wielu z nich wiązać się ze sporymi wyzwaniami, na różnych płaszczyznach. jeżeli jednak dziecko z opinią o dysleksji, czy z orzeczeniem o spektrum autyzmu, na poziomie szkoły podstawowej i średniej, otrzyma zindywidualizowane, profesjonalne doradztwo edukacyjno - zawodowe, to jest duża szansa, iż uda się tak dobrać kierunek studiów, iż orzeczenie nie będzie stanowić większego problemu.


Szczególnie osoby w spektrum, tak zwane wysokofunkcjonujące często znane są z tego, iż o ile wybiorą kierunek zgodnie z tym, co ich naprawdę interesuje, potrafią być super skuteczne i poświęcające się wybranej przez siebie dziedzinie. Zarówno na studiach, jak i w pracy.Czyli, jest coś w tym, iż wybierając kierunek studiów, choćby w tak niepewnych czasach jak teraz, trzeba podążać za sobą i za swoimi pasjami. Bez względu na to, czy ma się orzeczenie, czy nie?Bardzo zachęcam tegorocznych maturzystów i maturzystki, aby porozmawiali w szkole, czy poza szkołą, z doradcą kariery. Takie rozmowy naprawdę otwierają oczy na różne opcje, czasami na takie, których wcześniej nie brało się pod uwagę. Wyboru kierunku studiów nie trzeba się bać.A wiem, iż sporo ludzi wybiera uczelnię dopiero w momencie, kiedy już mają pętlę na szyi, czyli wtedy, gdy kończy się maturalny zgiełk. Decyzje podejmowane w pośpiechu często są oparte na dość przypadkowych przesłankach.Czyli wciąż przebija w naszej rozmowie to, iż za mało rozmawiamy z uczniami i uczennicami na tak ważne tematy, jak wybór ścieżki edukacyjnej.A wybór wśród uczelni i kierunków studiów jest dzisiaj ogromny, zdecydowanie większy niż kilkadziesiąt lat temu. Można się w tym pogubić.


To jak działać?Znaleźć rzetelne źródło o uczelniach wyższych i na spokojnie przeglądać, jakie mają oferty. Wchodzić w to głębiej, analizować programy studiów, rozmawiać z ludźmi, którzy dany kierunek skończyli. Ale też przyglądać się sobie.Nie zawsze słuchać podszeptów od rodziców czy nauczycieli, którzy przekonują, iż wybór jakiegoś kierunku zapewni dostatnią przyszłość, choć ich intencje są na ogół jak najlepsze.Przyszłość jest bardzo niepewna, płynna. Dlatego uważam, iż wybór tego, co jest zgodne z nami, z naszymi potrzebami, preferencjami i predyspozycjami, jest najlepszą opcją.Nawet o ile za kilka lat rynek pracy się zmieni, a na pewno się zmieni, i trzeba będzie nauczyć się czegoś nowego. Podążanie z otwartą głową, za tym co naprawdę "nasze", jakkolwiek hucznie to brzmi, to dobry kierunek.Agata Kowalik-Zydek, ekspertka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży, pedagog, doradczyni edukacyjno-zawodowa. Od lat prowadzi warsztaty oraz spotkania indywidualne dla młodzieży, studentów, nauczycieli i specjalistów w Polsce oraz za granicą. Swoją wiedzą oraz doświadczeniem zdobytym między innymi w wieloletniej pracy w poradni psychologiczno-pedagogicznej oraz współpracy z licznymi instytucjami edukacyjnymi, wspiera młode osoby w osiąganiu celów edukacyjnych i świadomym kreowaniu ścieżki kariery.


Od redakcji:Według danych z Ośrodka Przetwarzania Informacji - Państwowego Instytutu Badawczego, w latach 2012 - 2020 ponad 1,3 mln osób (40 proc. całej populacji studentów) zrezygnowało ze studiowanego wybranego kierunku i w ciągu roku od skreślenia z listy studentów nie podjęło ponownie nauki na nim.Aby zatrzymać studentów na uczelniach, powstał ogólnopolski program na rzecz efektywnego zarządzania uczelnią w celu minimalizowania zjawiska drop-outu.Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wybrało w konkursie do realizacji 69 projektów z uczelni z całego kraju. Pełna pula dofinansowania to ponad 288 mln zł, które pochodzą z Funduszy Europejskich dla Rozwoju Społecznego 2021-2027.


W programie m.in.: zwiększanie poziomu zaangażowania studentów i studentek w życie akademickie, wsparcie psychologiczne, uruchomienie międzywydziałowych programów tutoringu, poradnictwo zawodowe, kursy dla osób rozpoczynających studia, też tematyczne kursy wyrównawcze z trudniejszych przedmiotów.Politechnika Wrocławska zamierza np. powołać grupę "konsultantów drop-outowych" na wydziałach. Studenci rozważający rezygnację ze studiów będą mogli "przegadać" temat z konsultantami. Według danych uczelni, dla studiów pierwszego stopnia poziom drop-outu wynosi, w zależności od rocznika, od 40 do 50 proc. (za PAP, "Polskie uczelnie z pomysłami na zapobieganie rezygnacji studentów").Powinno Cię również zainteresować: Pasek, szóstki, wolontariat, konkursy. Wystarczyło do wymarzonego liceum?
Idź do oryginalnego materiału