REKLAMA
Zobacz wideo
Edukacja zdrowotna miała być kontrowersyjna, a nie jest
Konkursy tak, ale tylko w szkole"Chcę powiedzieć o sytuacji odwrotnej, kiedy dziecko przynosi pracę wykonaną własnoręcznie, a nauczyciel mu nie wierzy. To coś strasznego. Syn na początku czwartej klasy, kiedy był na etapie rysowania prostych ludzików, był pełen zapału i wiary w siebie. Miał w domu narysować jakieś naczynie i mówi: naucz mnie rysować. Pokazałam mu na kartce obok, jakimi ruchami cieniować i podpowiadałam mu, jak patrzeć na zdjęcie i gdzie jeszcze popracować ołówkiem dłużej. Rysował chyba dwie godziny i efekt był wspaniały" - czytamy w komentarzu pod naszym artykułem udostępnionym na stronie facebookowej eDziecko.pl. Podobnych historii jest znacznie więcej, co tylko dowodzi temu, iż problem uzdolnionych dzieci, którym nikt nie wierzy, jest naprawdę bardzo poważny. Nauczyciele nie wierzą, jeżeli uczniowie przyniosą zbyt estetyczną pracę.Odpowiedzią na te wszystkie bolączki i komentarze o samodzielności pracy ucznia miałoby być zaprzestanie zadawania prac plastycznych do domu. Jak czytamy w jednym z komentarzy na naszym Fb, "wszystkie konkursy plastyczne powinny odbywać się w szkole, dokładnie tak jak realizowane są konkursy edukacyjne. Nauczyciel wyznacza datę i salę, podaje temat, uczeń przynosi swoje farbki bloki itd., konkurs trwa godzinę, półtorej, po czym pani zbiera wszystkie prace i ocenia. Każde dziecko tworzy pracę samodzielnie i to jest sprawiedliwe. Wyobrażacie sobie np. kangur matematyczny czy konkurs z angielskiego, który dzieci rozwiązują w domu i przynoszą rozwiązany do szkoły?". Wielu internautów zauważa również, iż nauczyciele powinni zwracać uwagę na to, co dzieci robią na lekcji. "Przecież widzą ich pracę i wiedzą, na co ich stać" - czytamy. Potwierdza to również jedna z plastyczek zatrudniona w szkole. "Jako nauczyciel plastyki oceniam to, co na lekcji. I przede wszystkim za chęci i zaangażowanie" - pisze.Pomagać czy nie pomagać dziecku? Oto jest pytanie!- Mój syn ciągle przychodzi do mnie, żebym narysowała mu kotka, konia, jakieś auto. Co chwila wymyśla coś nowego i mówi, iż on nie umie. Więc rysuje, ale nigdy nie jest to z przesadą. Nie odrabiam za niego prac domowych, bo wiem, jak ważna jest motoryka mała i chociażby to, jak trzyma kredkę - opowiada w rozmowie z nami pani Iga, mama 7-letniego Piotrusia. - Kto jako rodzic nie chciał sięgnąć po kredkę, żeby nieco poprawić konkursowy rysunek dziecka, niech pierwszy rzuci kamieniem. Mnie naprawdę trudno się powstrzymać, bo moja estetyka jest daleka od tego, co zmalował mój siedmiolatek - dodaje.
Zanim jednak jako rodzice sięgniemy po kredkę i będziemy chcieli poprawić dzieło dziecka, lub - o zgrozo - wyręczyć go w tym - zastanówmy się dwa razy. Dla dzieci uczestniczenie w procesie twórczym jest równie ważne, jak jego finalny efekt, a możne choćby bardziej. Maluchy i te nieco starsze szkraby powinny rozwijać swoje zdolności plastyczne poprzez bezpośrednie uczestnictwo."Jako nauczyciele i rodzice, możemy stworzyć środowisko, które zachęca dzieci do eksperymentowania i samodzielnego działania. Należy zachować równowagę między udzielaniem pomocy a umożliwieniem dzieciom samodzielnej pracy. Czasem warto pozwolić im tworzyć według własnych pomysłów, choćby jeżeli efekt końcowy będzie niedoskonały. To właśnie te "niedoskonałości" uczą, inspirują i rozwijają" - czytamy na portalu dzieckiembadz.pl. A Ty spotkałeś się z tym zjawiskiem? Co o nim sądzisz? Podziel się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w komentarzu albo napisz na anita.skotarczak@grupagazeta.pl.