.
Ponad rok temu dostałam w prezencie książkę autorstwa Yōko Ogawy
"Ukochane twierdzenie profesora".
Ale dopiero teraz mogłam ją przeczytać :-)
Kobieta spokojnie, powoli i z ciekawością opowiada o swoim podopiecznym,
który dawno temu stracił pamięć krótkotrwałą (nowe rzeczy pamięta tylko przez 80 minut).
Codziennie więc poznaje ją od początku, zadając pytania... o liczby, np. o datę urodzenia
lub numer buta, a potem snując opowieści o ich związku z innymi liczbami.
Są liczby pierwsze, trójkątne, zaprzyjaźnione, doskonałe.
Liczby to jedyna platforma, po której profesor porusza się pewnie.
Świat zewnętrzny, hałas, tłum, nowe sytuacje przerażają go.
Właściwie żyje tylko z miłości do liczb i tylko dla liczb.
O codzienności, jedzeniu, lekach, czy nowej gosposi
przypominają mu karteczki przypięte do garnituru spinaczami.
Pozytywne emocje i wielką troskę budzi w nim 10-letni syn gosposi,
nazywany przez niego Pierwiastkiem.
Mężczyzna czuje ogromne przywiązanie do chłopca
i chętnie tłumaczy mu zawiłości matematyki.
Poza tym łączy ich miłość dla baseballu.
Choć nie ma tu ani magicznych stworzeń, ani zdarzeń,
nazwałabym tę powieść współczesną baśnią dla dorosłych.
Nasączoną ciepłem, wyrozumiałością i pięknem matematyki :-)
Lektura była dla mnie przyjemnością, ale skończyłam ją z niedosytem.
Dlaczego ważne kwestie z przeszłości profesora pozostały bez wyjaśnień?
Czyżby autorka planowała ciąg dalszy, a raczej prequel?
.













