Ukraińcy o Polsce. Co sądzą o naszym narodzie? Cz. III

angora24.pl 3 godzin temu

W Ukrainie często słyszałam narzekanie, marudzenie, jakieś pretensje do wszystkich, na przykład do władzy, rodziców, do szefa, iż płaci mało, do nauczycieli (…). W Polsce też to jest, ale, moim zdaniem, nie w tak dużym stopniu. A prawda jest taka, iż narzekanie, marudzenie nie zmienią twego życia. Ukrainka nazywa siebie wojownikiem walczącym o przyszłość, o której marzy. Podjęła wyzwanie, wyemigrowała z ojczyzny i po paru latach dostrzegła, iż Polska ją odmieniła.

* * *

„Psychologia biedy” jest pojęciem popularnym wśród Ukraińców i Rosjan. Co oznacza? – Krótko mówiąc, to nierozsądne zachowanie wobec pieniędzy podczas zakupów, gdy człowiek wydaje dużo kasy na rzeczy, które nie są potrzebne, kiedy docenia bardziej ilość, a nie jakość. Na przykład ja często kupowałam sobie odzież używaną, tak dużo, iż choćby nie dałam rady tyle nosić (…). W Polsce udało mi się pozbyć nierozsądnego zachowania (…). Zaczęłam uczyć się, jak prowadzić budżet domowy. Dużo czytałam na ten temat i widzę już postępy.

* * *

Przed wyjazdem Liliya miała w głowie kilka fałszywych wyobrażeń. Choćby takich, iż pieniądze posiadają tylko złodzieje albo wybrańcy losu wygrywający na loterii. Ukraińcy mówią: – No tak, jestem biedny, ale co mogę zrobić, przecież jestem dobrym człowiekiem, nie takim jak bogaci, którzy okradają mnie i wszystkich. Polska rzeczywistość gwałtownie zweryfikowała poglądy Liliyi. To było odkrycie – choćby duże pieniądze można po prostu zarobić. – Być bogatym, nie znaczy być złodziejem. Da się w naszych czasach zarobić swoją głową, swoimi umiejętnościami. Kolejny stereotyp – podróżowanie po świecie to luksus dostępny dla nielicznych. – Teraz już wiem, iż jeżeli chcesz podróżować, niekoniecznie musisz mieć do dyspozycji miliony dolarów, iż można podróżować bardzo oszczędnie. Oczywiście, trzeba wydać trochę kasy, ale to nie są kwoty nie do osiągnięcia.

* * *

W naszym kraju Liliyi podoba się… komunikacja miejska. – Funkcjonuje jak w zegarku. Stan techniczny transportu na najwyższym poziomie. Zadbane przystanki. Możliwość kupienia biletu przez aplikację na telefonie. To wszystko zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Zaskoczył ją natomiast fakt, iż prawie wszyscy Polacy posiadają prawo jazdy, a studenci – własne samochody. Gdy wykładowczyni na uniwersytecie zapytała, czy ktoś będzie jechał autem w kierunku jej domu, Liliya zaśmiała się, potraktowała pytanie jako żart – skąd u studentów samochód? Okazało się, iż wielu kolegów ma auto. – Dla mnie to było przerażające. W Ukrainie nie każdy może pozwolić sobie na kupno samochodu w takim młodym wieku. Pamiętam, iż kiedy kupiliśmy samochód, już będąc w Polsce, i kiedy moja babcia dowiedziała się o tym, zaczęła płakać ze szczęścia.

* * *

– Jestem bardzo zadowolona z życia w Polsce, jego zalety całkiem niwelują nieliczne wady. Jednak wady są, choć Liliya woli nazywać je minusikami. – Pierwszy dość istotny minus to totalna biurokracja. Jako obcokrajowiec, żeby zalegalizować pobyt, muszę dostarczyć do urzędu całą teczkę dokumentów (…). U nas na Ukrainie jest takie powiedzenie – człowiek bez papierów nie jest człowiekiem. Jestem ciekawa, czy macie w Polsce odpowiednik tego powiedzenia, bo jeżeli nie, bardzo się zdziwię. Wydaje mi się również, iż Polska nie jest najlepszym krajem do prowadzenia biznesu, zwłaszcza dla małego i średniego przedsiębiorcy. Tyle trzeba płacić składek, wysokie podatki… Chyba to nie przyczynia się do rozwoju gospodarczego. Liliyi nie podoba się też zakaz handlu w niedziele, wynagrodzenia niższe niż w wielu państwach Unii oraz fakt, iż na niektórych stanowiskach pracy trzeba pracować dwanaście godzin. Mieszka w Krakowie, więc minusem jest zanieczyszczenie powietrza. – W powietrzu czuć spaleniznę. Widzisz mgłę, podchodzisz bliżej, okazuje się, iż to smog. Stres wywołują u Liliyi drogi na polskich wsiach, jej zdaniem za wąskie. – Przynajmniej w Małopolsce. Dlatego nie macie miejsca na chodniki. Ja boję się samochodów, które przejeżdżają blisko mnie, więc brak chodników jest minusem. Frustruje ją również sygnalizacja świetlna w mieście. – Wciskam przycisk, czekam parę minut, żeby włączyło się zielone, świeci się zielone i zaczynam biec, by zdążyć przejść trzy światła – przez drogę, przez tory tramwaju i przez jeszcze jedną drogę. zwykle nie zdążam. Mimo wszystko minusy to drobiazgi – twierdzi Liliya. – Trudno było mi je uzbierać, bo w ogóle jestem zadowolona z życia w tym kraju. Nie narzekam, nie marudzę. Te wady są dla mnie do zaakceptowania.

Idź do oryginalnego materiału