Ukulele królowało w świdnickim Kasprowiczu. W hawajskich rytmach zabrzmiał choćby szkolny hymn [FOTO/VIDEO]

swidnica24.pl 1 rok temu

– Nie grozi mi wypalenie zawodowe – śmieje się Michał Żabrowski, nauczyciel biologii z tytułem doktorskim i niekończącymi się pokładami optymizmu. Za jego sprawą kilkunastu licealistów z zapałem uczy się grać na ukulele, a hawajskie, słoneczne rytmy porywają całą szkolną społeczność. I to bez szkody dla nauki, bo wszystko dzieje się na długiej przerwie i po lekcjach – dodaje z uśmiechem Robert Kaśków, dyrektor I LO im. Jana Kasprowicza w Świdnicy.

Już po raz drugi w Kasprowiczu świętowano dzień ukulele. Hakuna matata, Coco nut i choćby szkolny hymn wybrzmiały przy akompaniamencie kilkunastu malutkich gitar, które stały się instrumentem narodowym na słonecznych Hawajach. Happening zgromadziła na szkolnym korytarzu obok pokoju nauczycielskiego prawdziwe tłumy. Skąd hawajskie klimaty w środku zimy w świdnickim ogólniaku? – To zawdzięczamy panu Żabrowskiemu, który jest zakochany w ukulele i zaraża nas codziennie swoją pasją. Tak wyszło, iż zgromadził nas grających – mówi jedna z członkiń nieformalnego, kilkunastoosobowego zespołu, który tworzą uczennice i uczniowie z różnych klas, a także nauczyciele. Kilka osób grało już w zeszłym roku, w tym doszło kolejnych pięć. – Specjalnie kupiłem ukulele. Nie minęło dużo czasu, a już co nieco potrafię, to można stwierdzić, iż nie jest to trudne – dodaje jeden z grających.

Zaczęło się od gitary, gram od dziecka. Na ukulele zacząłem grać zanim jakakolwiek moda w Polsce się pojawiła i to w tych czasach, gdy trudno było kupić ten instrument, ale w końcu się udało. Pierwszy pozostawiał wiele do życzenia, ale potem pojawiały się coraz lepsze. I dzielę moje muzyczne zainteresowania z synem Aleksandrem, z którym czasami gramy – mówi Aleksander Żabrowski.

Pomysł podchwycili uczniowie, którzy za namową nauczyciela po raz pierwszy wspólnie zagrali w ubiegłym roku. – Nie pomyślałem nawet, żeby organizować specjalne lekcje gry na ukulele, ale jeden z moich uczniów, Kuba zapytał, czy w tym roku także będzie kurs. Nie było wcześniej żadnego kursu, pomyślałem jednak, czemu nie, to doskonały pomysł i tak co tydzień się spotykamy w popołudnia poniedziałkowe – opisuje, a pytany, co daje takie granie, odpowiada – Przede wszystkim to jest wielki „odstress”, gra na instrumencie działa relaksująco i pozwala na odskocznię, a przez to wspomaga układ odpornościowy, nie mówiąc już o tym, ze prawa i lewa ręka działają w inny sposób, tak więc kooperacja pomiędzy półkulami zostaje polepszona, sprawność umysłowa jest zwiększona. To jest doskonałe ćwiczenie dla dyslektyków!

Nauczyciel zapewnia, iż będzie umacniał Hawaje w I LO. – Może zespół powstanie z tych fascynatów? Dzieci przychodzą na 15.30 do 16.30! Komu w tych czasach chce się siedzieć po godzinach w szkole? Więc to nie jest powszechne – mówi z uśmiechem i dodaje, iż po 20 latach pracy wciąż czuje radość, gdy pojawiają się takie nowe, nieoczekiwane reakcje uczniów. – Nie grozi mi wypalenie zawodowe – deklaruje.

Dyrektor szkoły popiera Hawaje i choć sam nie gra, w roli elementu dekoracyjnego wystąpił dzisiaj z zespołem. Zabawa jest okazją do nauki nie tylko gry na instrumencie. – Dzięki temu graniu uczniowie zerkają na przesłane przez pana profesora strony, poznają kulturę hawajską i kawałek egzotycznej muzyki, która jest ważna w kontekście muzyki światowej. Widzę same plusy – mówi Robert Kaśków.

Agnieszka Szymkiewicz
fot. Dariusz Nowaczyński

1 z 23

Idź do oryginalnego materiału