Dzieci otoczone zbyt dużą liczbą przedmiotów nie wiedzą, czym się bawić. Efekt? Rodzice oddają, sprzedają lub (o zgrozo!) wyrzucają całkiem nowe zabawki. Carly Hobbs z Sheffield (Anglia) jest mamą dwóch chłopców: 4-letniego Billa i 2-letniego Dexa i uważa, iż najwyższy czas to zmienić.
Chodzi o zabawę
Kobieta przyznaje, iż jest za świetną zabawą, ale presja związana z dawaniem prezentów jest zupełnie niepotrzebna. W zeszłym roku Carly zorganizowała wspólną imprezę dla synów, a ci zostali zasypani nowymi zabawkami. Ponad połowę z nich oddała na cele charytatywne. "Po prostu nie mieliśmy na nie miejsca ani potrzeby" – wyznaje.
Kobieta uważa, iż na rodziców wywiera się zbyt dużą presję, iż muszą zwrócić "koszt udziału dziecka w zabawie", a przecież nie o to chodzi. Oprócz prezentów, jej dzieci otrzymały także pieniądze. Kobieta przeliczyła, iż wartość zabawek faktycznie pokrywa koszt organizacji przyjęcia.
To duże i niepotrzebne wydatki
Zauważa również drugą stronę tego problemu. Chodzi z synami na imprezy do ich kolegów i rocznie to choćby 20 przyjęć. Sumując wydatki, otrzymamy naprawdę pokaźną kwotę, a w dzisiejszych czasach nie wszystkich na to stać.
Z jednej strony rodzice oczywiście mogą kupować tańsze podarunki. Często to jednak mniej trwałe zabawki, kupione, tylko po to, by nie przyjść z "pustą ręką", co zdaniem Carly jest olbrzymim marnotrawstwem. Kobieta obawia się także sytuacji, iż jakieś dziecko mogłoby odmówić przybycia na urodziny jej syna tylko dlatego, iż jego rodziny nie stać na prezent.
Nowy zwyczaj
Carly postanowiła, iż na kolejnym zaproszeniu na urodziny synów pojawi się napis: "Wolimy waszą obecność niż prezenty". Liczy, iż to się przyjmie jako nowy zwyczaj.
Jeśli jednak ktoś będzie chciał, by jego dziecko otrzymało prezent, kobieta sprezentuje kupon do kawiarni, co uważa za korzystne zarówno dla dziecka, rodziców, jak i lokalnej firmy. I przekonuje, iż przecież chodzi o dobrą zabawę i tego chce nauczyć swoje dzieci.
A może jednak ważna lekcja?
Innego zdania jednak jest Sarah Haselwood, 46-letnia z Oxted (Anglia). Jej zdaniem okres, w którym wyprawia się dzieciom imprezy i czas zasypywania ich prezentami jest bardzo krótki. "Pozwólmy dzieciom cieszyć się prezentami, choćby jeżeli są one małe. Póki mogą" – apeluje i dodaje: "Zanim się zorientujesz, te uroczystości staną się znacznie mniejsze i będziesz tęskniła za tym dziecięcym podekscytowaniem związanym z otwieraniem prezentów".
Przekonuje również, iż dawanie prezentów to dobre maniery i rodzic w ten sposób uczy swoje dziecko etykiety. "Kiedy dorosły jest zaproszony na przyjęcie, przyniesienie butelki lub inny drobny gest, są dobrą formą podziękowania, więc dlaczego w przypadku dzieci miałoby być inaczej? Ktoś organizuje spotkanie dla twojego dziecka, więc dobrze jest podziękować" – tłumaczy.
Przekonuje również, iż wystarczy określić budżet i się go trzymać, a za niewielką kwotę można kupić coś naprawdę fajnego i symbolicznego, wystarczy się postarać. "Kupujesz to, co chcesz i w ramach swojego budżetu. I to z wzajemnością. jeżeli wydam na prezent nie więcej niż 5-10 funtów, mam nadzieję, iż będzie to sygnał dla innych rodziców, iż nie oczekuję, iż wydadzą fortunę na prezent dla mojego dziecka" – wyjaśnia.