Tradycja robienia zdjęć bliskim osobom, zwłaszcza dzieciom, sięga niemalże początków istnienia fotografii. Jednak przeglądając niektóre z nich, wielu dostaje gęsiej skórki. Otóż fotografie z epoki wiktoriańskiej, szczególnie te dziecięce, wyglądają niczym z horroru. Powód? Wszystko przez przysłoniętą prześcieradłem postać, która znajduje się za maluchami. Ta dość nietypowa moda otrzymała choćby swoją indywidualną nazwę. Mowa oczywiście o fotografiach "hidden mothers", czyli ukrytych matek, które dziś wydają się naprawdę upiorne.
REKLAMA
Zobacz wideo Najbardziej przełomowy moment w życiu Sylwii Przybysz. "Chciałam być młodą mamą"
To nie duchy, a matki. Przykrywano je prześcieradłami w jednym celu
"Hidden mothers" to zdjęcia maluchów z ukrytymi matkami, np. za zasłoną, kocem, czy prześcieradłem. Cel takiego zabiegu był jednak związany z nieco prozaicznymi rzeczami. Otóż w XIX wieku robienie zdjęcia wymagało nieco dłuższej chwili niż dzisiaj. Nie wystarczyło naciśnięcie guzika w aparacie, by zaraz cieszyć się fotografią. Do naświetlenia zdjęcia potrzebowano czasu. Ile? Początkowo choćby do 20 minut. Później, w latach 40. XIX wieku, czas ten skrócono do kilku minut. W latach 50. i 60. XIX wieku fotografie portretowe wymagały od fotografowanych osób bezruchu przez okres od 20 do 60 sekund, jednak w przypadku dość ruchliwych maluchów, którym trudno było usiedzieć na miejscu, było to bardzo trudne. Tu właśnie wkraczały ich matki, lub piastunki (nianie).
Zadaniem takiej kobiety było utrzymanie dziecka (ewentualnie dzieci) w bezruchu, jednocześnie starając się ukryć swoją obecność. zwykle zakrywały twarz, chowały się za płachtą materiału bądź po prostu stawały z boku tak, aby później można było je wyciąć.
Praktyka "ukrytego fotografowania matek" trwała do początku lat 20. XX wieku, zanikając wraz ze wzrostem powszechności aparatów fotograficznych i skróceniem czasu naświetlania, co sprawiło, iż konieczność sztywnego trzymania małych dzieci nieruchomo przestała już być konieczna.
Ponowne zainteresowanie dziecięcymi fotografiami z ukrytą matką pojawiło się po 2010 roku, gdy nietypowe zdjęcia pojawiły się w sieci. Powstały choćby całe wystawy poświęcone tym fotografiom - w 2013 roku włosko-szwedzka artystka Linda Fregni Nagler przedstawiła galerię 997 takich zdjęć, które zbierała przez dekadę.
"Post mortem", czyli zdjęcia umarłych
Stare fotografie, które chyba wywołują najwięcej przerażenia, dotyczą mody na fotografowanie zmarłych. I wcale tu nie chodzi o zdjęcia ciała w trumnie, czy też konduktu pogrzebowego. "Śpiące dzieci" na wspomnianych fotografiach to tak naprawdę zmarli. Mają w większości zamknięte oczy, chociaż jak podają niektórzy historycy, bardzo popularne były pośmiertne zdjęcia dzieci, na których tworzono złudzenie, iż zmarły jednak żyje - otwierano mu oczy, układano w naturalnej pozie, wkładano w ręce przedmioty codziennego użytku, np. książki czy gazety, a dodatkowo przebierano w piękne stroje.
To zdjęcia "post mortem", a cały nurt nazywano fotografią mortualną, która co ciekawe, z powodzeniem przyjęła się również i na polskim gruncie. "Już od lat 40. XIX wieku wykonywano na terenach obecnej Polski portrety zmarłych. Początkowo autorzy tego typu zdjęć skupiali się na samych zmarłych, stopniowo przechodzono jednak do uwieczniania całego obrzędu. Poza ujęciem głowy czy popiersia zaczynano fotografować zmarłych w różnego rodzaju "scenografiach" budowanych z kwiatów, świec, porcelany czy innych przedmiotów codziennego użytku" - podaje portal culture.pl.
Interesujesz się dawnymi czasami? A może chcesz podzielić się rodzinną historią? Zapraszam do kontaktu: anita.skotarczak@grupagazeta.pl.