Urodziny brata: zaproszenie z dramatycznym tłem

polregion.pl 1 dzień temu

Mój brat Krzysztof ożenił się sześć lat temu. Od tego czasu ani ja, ani nasi rodzice nigdy nie przekroczyliśmy progu ich mieszkania. Wszystkie święta, urodziny i rodzinne spotkania niezmiennie realizowane są u rodziców w przestronnym domu na obrzeżach Poznania. Mama przygotowuje góry jedzenia, zastawia stół, a potem jeszcze pakuje Krzysztofowi i jego żonie Agnieszce pojemniki pełne domowych kotletów i sałatek.

Gdy Krzysztof się żenił, po kilku miesiącach wypadały urodziny Agnieszki. Pełna zapału mama postanowiła zrobić niespodziankę: kupiliśmy tort, wybraliśmy elegancki prezent i wybieraliśmy się w gości. Mama zadzwoniła do Agnieszki, aby uprzedzić, ale ta odparła lodowato, iż nie planuje żadnych uroczystości. Mama, nie chcąc ustąpić, nalegała: „Przyjedziemy tylko na chwilę, napijemy się herbaty z tortem! Nie musisz nic gotować, Agnieszko!”.

W końcu pojechaliśmy. ale zamiast ciepłego przyjęcia, spotkał nas szok: Agnieszka wyszła do nas przed klatkę, mamrocząc, iż w mieszkaniu „nie posprzątane”, i nie wpuściła nas do środka. Zaskoczeni, wręczyliśmy jej tort i prezent na klatce schodowej, po czym odjechaliśmy. Od tamtej pory wszystkie święta organizuje mama, a my staramy się nie wspominać tamtej niezręcznej sytuacji.

Agnieszka pewnego razu oświadczyła rodzicom wprost: „Przecież macie duży dom, miejsca jest pod dostatkiem! A my mamy kawalerkę, gdzie tu zapraszać gości?”.

Ledwo powstrzymałam się, by nie wybuchnąć. Czyżby w kawalerce nie dało się przyjąć rodziców męża i jego siostry? To przecież nie tłum, tylko trzy osoby! Ale milczeliśmy, by nie pogarszać relacji.

Teraz Agnieszka jest w ciąży, w piątym miesiącu. To będzie pierwszy wnuk dla naszych rodziców, a mama oczywiście nie może się doczekać. Ciągle dzwoni do Krzysztofa, pyta, jak się czuje Agnieszka, czy nie potrzebuje pomocy. Niedawno jednak okazało się, iż Agnieszka, będąc na początku ciąży, zwolniła się z pracy. Mama wpadła w panikę: „Może jej źle? Może potrzebuje mojego wsparcia?”.

Krzysztof uspokoił: z Agnieszką wszystko w porządku, tylko postanowiła „oszczędzać siebie”. Byliśmy zaskoczeni. Krzysztof i Agnieszka zawsze żyli pełną gębą: restauracje, podróże, drogie zakupy. Nie mają kredytu – mieszkanie dostała Agnieszka od babci, więc całe zarobki wydawali na zachcianki. ale po odejściu Agnieszki z pracy ich dochody gwałtownie spadły, a dotychczasowy styl życia stanął pod znakiem zapytania. Krzysztof próbował przekonać Agnieszkę, by oszczędzała, ale ona zdawała się nie chcieć rezygnować z luksusów.

Agnieszka wyznała Krzysztofowi, iż zwolniła się ze strachu, by „nie złapać czegoś w pracy”. Jej ostrożność jest zrozumiała, ale teraz ich budżet ledwo zipie, a ona wciąż żąda dawnego poziomu życia. I właśnie w tych okolicznościach Krzysztof niespodziewanie zaprosił nas do siebie na urodziny. Do domu! Byliśmy z rodzicami w szoku. Tata choćby żartował: „Czyżbym w końcu poznał kulinarne talenty mojej synowej?”.

Mama ucieszyła się, wyczekując rodzinnego wieczoru. Postanowiłam zadzwonić do Agnieszki, by doprecyzować szczegóły, ale zamiast spokojnej rozmowy dostałam histerię. Agnieszka, szlochając, oznajmiła, iż nie chce nas widzieć: „Będę musiała sprzątać, gotować! Jestem w ciąży, to dla mnie trudne!”.

Starałam się ją uspokoić: „Agnieszko, to nic skomplikowanego. Ugotuj ziemniaki, zrób sałatkę, upiecz kurczaka – i już. My przyniesiemy tort. To przecież zwykła kolacja, tylko dla pięciorga. O co chodzi?”.

Zaproponowałam choćby zamówienie jedzenia, by ułatwić jej zadanie. Ale Agnieszka jęczała dalej, iż i tak musi umyć podłogi i posprzątać. Nie wytrzymałam: „Agnieszko, przecież to kawalerka! Naprawdę sprzątanie to taki problem? Czy wy myjecie podłogi tylko przed gośćmi?”.

W końcu postawiłam ultimatum: „Jeśli tak bardzo nie chcesz nas widzieć, nie przyjdziemy. Zadzwonimy do Krzysztofa z życzeniami i tyle”.

Opowiedziałam o tym mamie, a ta się ze mną zgodziła. Podzieliliśmy się sytuacją z Krzysztofem, a ten wybuchnął: „Agnieszka nie pracuje, siedzi w domu! Czy naprawdę nie może ugotować kolacji i posprzątać? Koniecznie musicie przyjść! Nie stać nas na catering ani sprzątaczkę, więc niech sama się tym zajmie!”.

Jego słowa zawisły w powietrzu jak burzowa chmura. W efekcie wszyscy się pokłóciliśmy. Chęć pójścia na urodziny do KrzysztofW końcu zdecydowaliśmy się nie iść, choć serce bolało na myśl, iż zawiedziemy Krzysztofa.

Idź do oryginalnego materiału