Usłyszałam, co młodsze pokolenie ma w głowach. Słuchając maturzystów, zamarłam

mamadu.pl 1 dzień temu
"Stojąc ostatnio na przystanku, usłyszałam rozmowę tegorocznych maturzystów. To, co mówili, wstrząsnęło mną do głębi – brak szacunku do przyszłości i całkowita obojętność wobec tego, co się dzieje w kraju. jeżeli dalej będą mieli takie myślenie, to naprawdę możemy już zacząć się martwić o przyszłość" – napisała do nas Ula.


Młodzież pełna jest ignorancji


"Czekałam na autobus, jak co dzień, gdy usłyszałam rozmowę grupy maturzystów. Z początku nic nie zapowiadało niczego nadzwyczajnego – normalna młodzieżowa paplanina o egzaminie dojrzałości, o kolegach, o domu. Ale kiedy ich rozmowa zeszła na temat polityki, nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. Zaczęli narzekać na polityków, na rządy, na wybory – i to, co mówili, dosłownie mnie wkurzyło.

Jeden z nich zaczął:


'Po co w ogóle głosować? To i tak nic nie zmieni, to wszystko jeden wielki cyrk'.

Na to odpowiedziała dziewczyna obok niego, śmiejąc się cynicznie:


'Dokładnie, wszyscy politycy są tacy sami, każdemu chodzi tylko o kasę. A my, co, będziemy ich wybierać i na nich głosować? Po co?'.

Inni się zgodzili, zaczęli przytakiwać, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.

'Wszystko to ustawki, każda decyzja to jest jedna wielka ściema. Wyborcy nie mają nic do powiedzenia, bo wszystko jest już zaplanowane. Nie bądźmy frajerami'.

'Racja, stary, wiadomo, iż to wszystko jest ustawione' – dodał kolejny maturzysta.

Młodzi ludzie nie przestawali. Kolejny chłopak włączył się do rozmowy:


'Tak, to ustawka. Przecież wiemy, iż oni tylko udają, iż się kłócą, ale i tak wszyscy w końcu siadają przy tym samym stole i dzielą się naszą kasą".

Byłam w szoku po tych słowach


W tym momencie poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Oni mówili o polityce jak o czymś, czego nie warto choćby dotykać, jakby to był z góry przegrany temat. Słuchając ich, miałam wrażenie, iż to nie była tylko bierność, ale wręcz chęć wyrzucenia wszystkiego z siebie – swojego niezadowolenia, frustracji, poczucia bezsilności.

'Po co mam głosować? I tak nic nie zmienię' – mówili.

'Wybory to tylko pokazówka, a politycy są tam dla siebie. I tak nie mają żadnego pojęcia o zwykłych ludziach' – dodała dziewczyna.

Ich frustracja była zrozumiała, ale sposób, w jaki to wyrażali, nie dawał mi spokoju. Ignorowanie swojego wpływu na rzeczywistość nie prowadzi do zmiany – to tylko pogłębia problem.

Oczywiście, wiem, iż młodsze pokolenie jest zniechęcone do polityki. Że widzi, jak wszyscy politycy obiecują złote góry, a potem nic się nie zmienia. Ale to, co słyszałam, to nie była tylko bierność – to była czysta ignorancja. Oni nie tylko nie chcieli działać – oni po prostu całkowicie zrezygnowali z jakiejkolwiek odpowiedzialności za przyszłość kraju. Takie podejście wcale nie pomoże w zmianie, a wręcz przyczynia się do tego, iż nic się nie zmienia.

Zatrzymałam się na chwilę, bo zaczęłam myśleć, jak bardzo się boję o przyszłość. o ile młode pokolenie zaczyna odrzucać politykę tak całkowicie, to jak mamy liczyć na jakąkolwiek zmianę? jeżeli oni naprawdę uwierzą, iż nie mają żadnego wpływu

na to, co się dzieje, to naprawdę wszystko stracone.

Widać, iż młodzi ludzie nie rozumieją wagi swojego głosu. Chciałabym móc ich obudzić, powiedzieć im, iż to nie jest koniec, iż głosowanie to nasza siła, nasz sposób na wyrażenie swojego zdania. Bez tego wszystko pójdzie na marne".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału