REKLAMA
Zobacz wideo
Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób
Zmiany są nieuniknioneDrastycznie spadająca liczba dzieci rozpoczynających swoją przygodę ze szkołą i brak szansy na poprawę wymaga nie tylko od rządu, ale i władz samorządowych pomysłów, jak temu zaradzić, by ponieść jak najmniejsze koszta. Jednym z pomysłów jest to, by umożliwić prowadzenia w budynkach szkół i przedszkoli zadań samorządu innych niż edukacyjne. To zdaniem niektórych mogłoby uchronić placówki przed ich zamknięciem. W myśl przysłowia "i wilk syty i owca cała" wymaga to jednak zmian legislacyjnych w przepisach prawa oświatowego. A o te na razie trudno.Pojawiła się też propozycja wprowadzenia do systemu tzw. szkół filialnych. Jednak najważniejszy argument, który podnosimy od wielu lat, wciąż nie jest uwzględniany przez decydentów. Chodzi o to, iż jako strona samorządowa przez cały czas nie mamy możliwości samodzielnego kształtowania sieci szkół w naszych gminach.- mówi Anna Grygierek, burmistrz Strumienia, wiceprzewodnicząca Związku Gmin Wiejskich RP, cytowana przez portalsamorzoadowy.pl. - To właśnie jest niezbędne narzędzie do tego, żeby można było długofalowo, a przede wszystkim pod kątem zmian demograficznych planować optymalną strukturę szkół w poszczególnych gminach. Obowiązujące w tej chwili regulacje prawne nie dają nam takiej możliwości - dodaje.Dzieci w szkołach ubywaJak wygląda niż demograficzny w praktyce? Informacja o tym, iż dzieci z roku na rok rodzi się coraz mniej, mało przemawia do wyobraźni. Jednak kiedy przyjrzymy się temu niepokojącemu zjawisku - widzimy ogrom konsekwencji."Po rekrutacji do klas I w 2024 r. można odnieść błędne wrażenie, iż jest dobrze. W tym roku rocznik dzieci 7-letnich wyniósł 413 tys. i jest najbardziej liczny od lat. Coś takiego już długo się nie powtórzy. W 2025 r. rocznik 7-latków będzie liczył 394 tys., za dwa lata – 376 tys., a za trzy – 350 tys. uczniów. Dzieci urodzone w 2023 r., a jest ich 267 tys., zapukają do drzwi klas I szkół podstawowych w 2030 r. Wtedy nabór do tych klas będzie o 35 proc. mniejszy niż obecnie. jeżeli w tym roku klasa I liczyła 25 uczniów, to w 2030 r., a więc za 6 lat, będzie miała 16 uczniów. jeżeli teraz, jak w wielu wsiach, klasa I liczyła 15 uczniów, to za 6 lat będzie ich miała 10" - czytamy na portalu wspolnota.org.pl.
O efekty wcale nietrudno. Wiele małych szkół podstawowych, zwłaszcza na wsiach, może zostać zlikwidowanych ze względu na zbyt małą liczbę uczniów. To oczywiście rodzi kolejne problemy, np. z utrzymaniem wszystkich nauczycieli, szczególnie tych w wieku przedemerytalnym.- Oczywiście planowanie i kształtowanie sieci szkół jest zadaniem bardzo trudnym oraz odpowiedzialnym. Tym bardziej, iż to, co się dzieje w demografii, ma przełożenie nie tylko na oświatę i sferę edukacji, ale na ogólne funkcjonowanie wszystkich samorządów - zaznacza Grygierek i dodaje, iż samorządy muszą dziś patrzeć na te problemy zacznie szerzej oraz w dłuższej perspektywie. "Bo dzieci kiedyś dorosną, pójdą do szkół średnich, następnie zaczną pracować, wpływając m.in. na rynek pracy" - uzmysławia problem.A Ty co sądzisz o całej sprawie? Czy Twoim zdaniem samorządy powinny mieć większe pole manewru jeżeli chodzi o organizację zdań edukacyjnych w gminie? A może to pole dające możliwość nadużyć? Czekam na Wasze komentarze: anita.skotarczak@grupagazeta.pl.