Uczniowie wymagają od nauczycieli, a nie od siebie
Pracuję z uczniami klas 4–8 i co roku, gdy zbliża się czerwiec, przeżywam ten sam teatr. Nazywam go czasem "pandowym okresem" – bo oto wędrują od nauczyciela do nauczyciela uczniowie z charakterystycznym błaganiem: "Pani da szansę", "Pan da chociaż trójkę", "Pani da poprawić". Nie z powodu jakiegoś wielkiego postępu, nie dlatego, iż jest w nich chęć poprawy i rozwoju czy choćby chęć dania rodzicom powodu do dumy. Tylko dlatego, że... zbliża się widmo świadectwa.
Z roku na rok jest coraz gorzej. Dzieci nie widzą w tym nic niestosownego. Traktują nauczyciela jak automat do wystawiania ocen. Wystarczy kliknąć odpowiedni przycisk – i pan da. Ale to nie ich wina. To efekt tego, co dzieje się w domach i jak współczesnych młodych wychowują rodzice.
Wielu z nich uczy swoje dzieci, iż warto próbować, nie zaszkodzi zapytać i iż trzeba walczyć o swoje. Tylko iż w tym przypadku nie chodzi o walczenie o sprawiedliwość, tylko o uniknięcie konsekwencji własnych wyborów i lenistwa. Dzieci nie uczą się odpowiedzialności za swoją naukę. Uczą się, iż poproszą i w odpowiedzi bez wysiłku coś dostają. choćby jeżeli nie zrobili tego, co było od nich wymagane.
Mam ucznia, który przez pół roku oddał może dwa wypracowania zadane do domu. Nie czytał lektur, nie pracował, choćby sprawdziany zaliczał tylko niektóre. A teraz przychodzi i mówi: "Pani da trójkę, bo mama się zdenerwuje". Nie rozumie, iż ledwo na tę dwóję zasłużył. I jeszcze patrzy na mnie, jakbym to ja była tą okrutną nauczycielką, która niszczy mu życie.
Uczcie je prawdziwego życia
Takich uczniów mam w czerwcu dziesiątki. Oni się nie wstydzą. Przychodzą gromadnie. Czasem sami, czasem z kolegą, który ma "porozmawiać z panią". Zdarza się, iż mama albo tata dzwonią lub piszą wiadomość, próbując wybłagać lepszą ocenę dla swojego dziecka. A ja pytam wtedy: czy ktoś pytał samego ucznia, co zrobił, by zasłużyć na tę ocenę?
Szkoła to nie supermarket, gdzie się negocjuje ceny. Ocena to nie prezent. To efekt pracy. jeżeli dziecko przez cały rok nie traktowało nauki poważnie, to nie powinno być zaskoczenia, iż kończy z oceną, na jaką zasłużyło.
Piszę tę wiadomość, bo mam dość. Mam dość czerwca, w którym zamiast uczyć, muszę odpierać prośby, tłumaczyć oczywistości, znosić żale. Mam dość bycia tą złą, bo nie dałam, nie ugięłam się, nie zmiękłam. A przecież to nie ja zawiodłam.
Drodzy rodzice, nie wychowujcie dzieci na tych, którzy tylko chcą dostać, a nie chcą dać nic od siebie. Uczcie je odpowiedzialności, pracy i przyjmowania konsekwencji. Tylko wtedy będą naprawdę dorosłe – i gotowe na życie.