Znany jest m.in. z roli Księcia Witolda w serialu „Korona królów” i „Lombard, życie pod zastaw”. Zaskoczył sporą wiedzą o Grudziądzu! Podczas spotkania w szkolnej sali gimnastycznej uczniowie zadali mu wiele pytań.
Aktora zaprosił na spotkanie z młodzieżą dyrektor III LO Łukasz Piasecki. Nie był to pierwszy pobyt Michała Chorosińskiego w Grudziądzu.
Jak zwykle na tego typu spotkaniach padały pytania o najtrudniejszą rolę, o pracę na planie filmowym, o życie osobiste, dzieci, jakiej muzyki lubi słuchać itp.
Padło jednak bardzo ważne pytanie o związek jego rodziny z jedną z postaci książki Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”, opisującej młode pokolenie Polaków walczące z niemieckimi okupantami. Mówiącej o Polskim Państwie Podziemnym i Powstaniu Warszawskim. – Może nie są to rodzinne związki krwi, ale poprzez brata mojego dziadka i rodzinne konotacje bardzo bliskie były związki z z siostrą Rudego. Od dzieciństwa mówiło się o tym w mojej rodzinie i dorastałem z wiedzą o tamtych latach i bohaterstwie ówczesnego, młodego pokolenia – mówił Michał Chorosiński.
Mówił też do licznie zebranych uczniów III LO, iż nasi przodkowie przelali morze krwi walcząc o niepodległość Polski. – Dziś przyjmujemy jako naturalną rzecz, iż mamy wolne państwo, ale z poświęceniem walczyły o nie poprzednie pokolenia. To takie oczywiste obecnie, iż mamy mieszkania, jedzenie, żyjemy bezpiecznie. Ale nie zawsze tak było, pamiętajcie o tym. Budujcie tożsamość, to matka wspólnoty!
Te słowa w III LO w Grudziądzu trafiły na podatny grunt. To liceum ma klasy mundurowe, krzewiony jest tu patriotyzm, historia jest w tej szkole na wysokim poziomie.
– Czy jest rola, która sprawiła panu trudność? – to jedno z pytań uczniów. Michał Chorosiński odpowiedział: – Wiadomo: aktor gra różne role, także postacie negatywne, ale niełatwo mi było wcielić się w postać Charlesa Mansona, którego banda odpowiada za śmierć kilku osób, m.in. żony reżysera Romana Polańskiego.
– O jakiej roli pan marzy? Czy jest postać, którą bardzo chciałby pan zagrać?
– Tą postacią jest ksiądz Robak z „Pana Tadeusza” – wyznał aktor. Pytany był też o łączenie pracy artystycznej z życiem rodzinnym. – Czasu poświęcanego dzieciom zawsze jest za mało. Dzieci wymagają uwagi, wsparcia. Staram się być z nimi jak najwięcej. Wspaniale było pojechać z dziećmi na cztery dni w Bieszczady, gdzie byliśmy razem, od rana do wieczora.
– Czy aktorstwo to praca bezpieczna, bo zdarza się grać sceny walki czy pojedynków? – Trzeba uważać podczas nagrywania scen batalistycznych, walk albo bójek. Należy stosować się do zaleceń specjalistów od takich scen i np. gdy przeciwnik markuje uderzenie, to automatycznie odchylać głowę, by walka wyglądała realistycznie. Jeden z kolegów jakoś nie potrafił reagować odchylaniem głowy po markowaniu ciosów i raz, kiedy głowy nie odchylił, zainkasował potężny cios – opowiadał Michał Chorosiński.
W III LO są mistrzowie sztuk walki, m.in. judo i kick-boxingu. Padło pytanie o to, jak aktor dba o sprawność i formę fizyczną? Czy walczył np. w klatce? Michał Chorosiński przyznał, iż w miarę upływu lat coraz trudniej mu trenować i pracować nad formą, ale stara się to robić. Na walki w klatce raczej się nie pisze.
Michał Chorosiński okazał się bardzo bezpośrednim, sympatycznym i skromnym człowiekiem, nie ma w nim nic z pustego celebryty. Zaraz po odpowiedziach na pytania podszedł do uczennic w mundurach, żeby porozmawiać. Udzielił wywiadów lokalnym mediom.
TEKST I FOT. MARYLA RZESZUT