W sylwestrową noc, gdy cała nasza rodzina zebrała się przy świątecznym stole, moja córka Zosia i jej mąż Kacper postanowili zrobić niespodziankę. Wyciągnęli kopertę, w której było napisane, czy urodzi się chłopiec, czy dziewczynka. Gdy ogłosili, iż będziemy mieć drugą wnuczkę, poczułam euforia zmieszaną z lekkim zaskoczeniem. Kolejna dziewczynka w rodzinie — to przecież nie problem, prawda? Ale gdzieś w głębi zaczęłam się zastanawiać, jak ta wiadomość odmieni nasze życie.
Zawsze marzyliśmy z mężem, Stanisławem, o dużej rodzinie. Zosia to nasza jedyna córka, a gdy wyszła za Kacpra, byliśmy szczęśliwi. To wspaniała para: Zosia jest nauczycielką w przedszkolu, ciepłą i troskliwą, a Kacper — informatykiem, spokojnym i opiekuńczym. Dwa lata temu urodziła się ich pierwsza córeczka, Hania, nasza mała księżniczka. Stała się centrum naszego świata — jej pierwsze kroki, słowa, śmiech napełniały dom radością. Często przyjeżdżaliśmy do nich, pomagaliśmy z malutką, a czasem zabieraliśmy ją do siebie, by młodzi mogli odpocząć.
Gdy Zosia powiedziała, iż znowu jest w ciąży, byliśmy zachwyceni. Druga wnuczka, a może wnuk — co za różnica, byle dziecko było zdrowe. Ale Zosia z Kacprem postanowili z ogłoszenia płci dziecka zrobić całe wydarzenie. Nazwali to „baby shower” — nowy zwyczaj, o którym dowiedziałam się od nich. Pomysł był taki, by zebrać bliskich i wspólnie otworzyć kopertę z wynikiem USG. Wybrali na to sylwestrową noc, by chwila była jeszcze bardziej wyjątkowa.
Wieczór 31 grudnia był magiczny. Dom Zosi i Kacpra lśnił lampkami, na stole stała sałatka jarzynowa, mandarynki i szampan. Hania biegała wokół choinki, próbując złapać błyszczące ozdoby, a my śmialiśmy się i wznosiliśmy toasty za mijający rok. Gdy zegar wybił jedenastą, Zosia klasnęła w dłonie i powiedziała: „Czas!” Kacper przyniósł białą kopertę przewiązaną złotą wstążką. Wszyscy zamilkli, choćby Hania, jakby wyczuwała wagę chwili.
Zosia zaczęła z uśmiechem: „Jesteśmy z Kacprem tak szczęśliwi, iż niedługo nas przybędzie. Chcemy, byście pierwsi dowiedzieli się, kto to będzie”. Kacper przeciągnął kopertę i razem wyjęli kartkę. Widniały na niej słowa: „To dziewczynka!” Zosia roześmiała się, Kacper ją przytulił, a Hania zaczęła klaskać, choć pewnie nie rozumiała, co się dzieje. Zamieniliśmy ze Stanisławem spojrzenia i zaczęliśmy bić brawo. „Kolejna dziewczynka! Jakie to cudowne!” — powiedziałam, obejmując Zosię.
Ale przyznam, iż w tej chwili przemknęła mi przez myśl wątpliwość: a może oni liczyli na chłopca? Zauważyłam, jak Kacper gwałtownie się uśmiechnął, ale w jego oczach było coś jeszcze — może lekkie rozczarowanie? Czy to mi się tylko wydawało? Później, gdy sprzątałyśmy ze stołu, zapytałam Zosię: „Cieszycie się, iż to dziewczynka?” Skinęła głową: „Mamo, oczywiście! Hania będzie miała siostrzyczkę, będą się razem bawić. A Kacper już planuje, jak będzie je obie rozpieszczał”. Jej słowa mnie uspokoiły, ale i tak został mi jakiś niepokój.
Nigdy nie mieliśmy ze Stanisławem preferencji co do płci dziecka — byle było kochane. Ale wiem, iż dla niektórych rodziców to ważne. Kacper kiedyś wspomniał, iż chciałby syna, z którym mógłby grać w piłkę czy majsterkować przy samochodzie. Widziałam, jak bawi się z Hanią, plotąc jej warkoczyki, ale może w głębi serca marzył o chłopcu? A Zosia? Zawsze mówiła, iż pragnie dużej rodziny, ale zauważyłam, iż jest trochę zmęczona — Hania wciąż wymaga dużo uwagi, a teraz jeszcze druga córeczka.
Następnego dnia porozmawiałam ze Stanisławem. Jak zwykle był opanowany: „Jadziu, najważniejsze, iż są szczęśliwi. Dwie dziewczynki — to wspaniale. Będą jak siostry, jak przyjaciółki”. Ale nie potrafiłam przestać myśleć. Przypomniałam sobie, jak sama czekałam na Zosię. Wtedy nie było USG, cieszyliśmy się po prostu, iż będzie dziecko. Dziś wszystko się komplikuje: baby shower, oczekiwania, dyskusje. Może sami siebie nakręcamy?
Po tygodniu Zosia zadzwoniła i opowiedziała, jak z Kacprem wybierają imię dla maluszki. Najpewniej nazwą ją Agnieszką. Hania, słysząc o siostrzyczce, teraz codziennie pyta, kiedy „przyjdzie”. Zosia się śmieje, mówi, iż wszystko będzie dobrze, ale słyszę w jej głosie nutkę niepokoju. Ciąża, opieka nad Hanią, praca — to niełatwe. Zaproponowałam pomoc — mogę częściej przyjeżdżać, zabierać Hanię na weekendy. Zosia się zgodziła i poczułam ulgę. Chcę, by wiedziała, iż ze Stanisławem zawsze będziemy przy nich.
Ta sylwestrowa noc na długo zostanie w mojej pamięci. Nie tylko przez wiadomość o drugiej wnuczce, ale też przez to, jak nas zbliżyła. Patrzyłam na Zosię, Kacpra, Hanię i myślałam: jakaż my mamy wspaniałą rodzinę. Będą trudności, nieprzespane noce, ale i chwile szczęścia. Już widzę, jak dwie siostrzyczki biegają po domu, śmieją się, kłócą i godzą. A my ze Stanisławem będziemy przy nich, by je wspierać.
Druga dziewczynka — to nie problem, to błogosławieństwo. Wierzę, iż Zosia i Kacper dadzą radę, a my zrobimy wszystko, by ich życie było lżejsze. Może w przyszłoroczny sylwester przy naszym stole zasiądzie kolejna mała księżniczka, która wniesie do rodziny jeszcze więcej radości.