REKLAMA
Zobacz wideo
Jakich prezentów nie dawać nauczycielowi?
Rodzice rozumieją, iż sezon infekcyjny daje się we znaki wszystkim - dzieci chorują, a razem z nimi ich nauczyciele. Problem jednak w tym, iż obciążenia, jakie nakłada się dziś na pedagogów, sprawiają, iż choroba to często nie tylko efekt przeziębienia. To także konsekwencja przepracowania.W liście pada mocne stwierdzenie: "Nikt nie bierze pod uwagę, iż gdy nauczyciele pracują głosem 30 godzin w tygodniu (podniesione z wakatów pensum 24 godziny + zastępstwa + kółko przedmiotowe + godzina wychowawcza) to gardło wysiada i już choćby nie potrzeba zarażenia się wirusem od dzieci. Tak więc kolejno i ci zastępujący chorych kolegów nauczyciele idą teraz na zwolnienie przeciążeni głosowo tymi zastępstwami". Z kolei pani Marzena, nauczycielka w jednej ze szkół dodaj: - Jak nauczyciel ma być zdrowy, jak rodzice posyłają chore dzieci do szkoły. Pandemia niczego ich nie nauczyła. Klasy są liczne choćby do 30 osób. Wystarczy, iż piątka z nich jest chora, kicha i kaszle to jak nauczyciele mają być zdrowi? Ja choruję na astmę, to tym bardziej jestem narażona na częste choroby, skoro kilku uczniów przyjdzie chorych do szkoły.Spirala zastępstw i zmęczeniaWielu pedagogów przyznaje, iż sytuacja przypomina błędne koło. Kiedy brakuje jednego nauczyciela, obowiązki przejmują inni. Ci z kolei gwałtownie się przeciążają, więc również wypadają z pracy na kilka dni lub tygodni. W efekcie liczba zastępstw nie maleje, tylko rośnie. Kolejny fragment listu rodzica odsłania jeszcze jedną stronę problemu:
"Chyba w żadnym zawodzie nie dokłada się godzin pracy (i to bez zgody pracownika) z wakatów, by oszczędzić kosztów pracy. (…) To wyjątkowo podłe ze strony MEN-u ignorować projekt ustawy o powiązaniu płac nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce i żerować na dzieleniu wakatów przez dyrektorów szkół. W ten sposób MEN zaspokaja żądania płacowe nauczycieli pracujących ponad normę i sami nie muszą nic robić w kierunku podwyżek płac. Tylko iż to się odbija na zdrowiu nauczycieli i nauce uczniów - od zastępstwa do zastępstwa". Mama Natalii, uczennicy piątej klasy w warszawskiej podstawówki potwierdza, iż zastępstwa gonią zastępstwa: - Pani od angielskiego nie ma już drugi tydzień. Dzieci niby mają zastępstwa, ale to nie są normalne lekcje. Raz wpada ktoś z innego przedmiotu, innym razem puszczają film. Moja córka bardzo lubi angielski, ale od początku roku miała może trzy porządne lekcje. Reszta to improwizacja. I choć niektórzy rodzice rozumieją problemy zdrowotne nauczycieli, to wciąż twierdzą, iż obecny system nie jest wydolny. Kiedy brakuje pedagogów, cierpią uczniowie, którzy tracą kolejne godziny nauki. A jak to wygląda w szkole Twojego dziecka? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl