Na pierwszy rzut oka wakacyjne popołudnie może wyglądać jak leniwe marzenie: dzieci w domu, upał za oknem, pozorny spokój. W rzeczywistości wielu rodziców doświadcza wtedy narastającej frustracji. Gdy jedenastoletni syn od rana okupuje kanapę z padem w ręku, a córka nie odkleja się od ekranu telefonu, trudno nie zapytać: dlaczego wakacje są tak długie? I kogo na to adekwatnie stać?
REKLAMA
Zobacz wideo Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać!
W gronie sfrustrowanych rodziców znajduje się także Dorota. - Wielu rodziców narzeka na dwa miesiące wakacji, ponieważ wiąże się to z prawdziwą "jazdą bez trzymanki", jeżeli chodzi o zorganizowanie opieki nad dziećmi. Z drugiej strony nie oszukujmy się, dzieciaki większość roku i dni spędzają w szkole, w szkolnych ławkach. Też chcą odpocząć i porobić coś, na co na co dzień nie mają czasu - mówi.
Dodaje też, iż frustracja jest tym większa, bo zastanawia się, jak zapewnić swoim synom takie wakacje, do których chętnie będą wracać wspomnieniami. - Staramy się jednak zawsze jakoś zorganizować im ten czas, by później dzieciaki miały jakieś fantastyczne wspomnienia (takie, jakie sami mamy z wakacji). Myślę, iż fajnie byłoby, gdyby wszystkim dzieciom przysługiwały w wakacje jedne półkolonie darmowe, z jakimiś ciekawymi zajęciami. To byłoby dużym wsparciem dla rodziców i atrakcją dla najmłodszych.
Żyjemy w XXI, edukujemy według XIX-wiecznego wzorca
Choć dziś edukacja jest powszechna i obowiązkowa, organizacja roku szkolnego wciąż opiera się na dawnym modelu. "Pomysł, iż szkoły mają być w lipcu i sierpniu zamknięte, pochodzi z XIX wieku, z czasów gdy edukacja była głównie prywatna" - podaje serwis wysokieobcasy.pl. To odpowiedź na potrzeby rolniczych społeczeństw, które latem potrzebowały rąk do pracy przy zbiorach i sianokosach.
Tempo dzisiejszego życia znacznie wzrosło i tylko dla niektórych uzależnione jest od rytmu natury. Popularność zagranicznych wyjazdów sprawiła także, iż sporo rodzin decyduje się na wczasy w "ciepłych krajach" poza wakacyjnymi miesiącami. Wyjazdy przez lub po sezonie są znacznie tańsze, ale dla dzieci wiążą się z opuszczaniem szkolnych zajęć. Dla rodziców to jednak czasem jedyne wyjście, by nieco odpocząć i wykorzystać urlop. Nie zawsze mogą go bowiem wziąć w lipcu i sierpniu - czyli najbardziej obleganych, urlopowych terminach.
Choć problem widoczny jest w wielu europejskich krajach, w Polsce sytuacja jest szczególnie trudna. Dlaczego? Otóż, "tyramy najciężej w Europie, a pracy w wymiarze ponad 40 godzin tygodniowo nie rekompensujemy długimi wakacjami" - podają wysokieobcasy.pl. Niewielu pracowników decyduje się na urlop dłuższy niż 14 dni. Z kolei uczniowie w ciągu całego roku mogą odpoczywać przez około 90 dni. To rodzi problem ze zorganizowaniem opieki dla najmłodszych.
- Wakacje to dla mnie prawdziwy sprawdzian z logistyki. Starsze dziecko, szkolniak, ma ponad dwa miesiące wolnego, młodsze - trzytygodniową przerwę w funkcjonowaniu przedszkola. Kombinuję, jak mogę, żeby się nie nudzili, na zmianę z mężem bierzemy wolne, trochę korzystamy z pomocy dziadków, a w przypadku starszego dziecka - korzystamy z dyżurów wakacyjnych i półkolonii. Nie jest łatwo, od kiedy mam dzieci, nie lubię wakacji, bo to prawdziwa szarpanina - wyjaśnia Malwina, również mama dwóch chłopców.
Opieka u dziadków? Tylko dla szczęśliwców
Do niedawna popularne były wakacje "u dziadków". Teraz ten model odchodzi do lamusa, a według wyżej cytowanego źródła na taki przywilej może liczyć "zaledwie 30-40 proc. rodziców". Co więc zrobić z dziećmi, gdy urlopu brak, a szkoły są zamknięte? Niektórzy korzystają z organizowanych w szkołach półkolonii, inni wysyłają swoje dzieci na obozy i kolonie. To jednak nietania rozrywka.
Badanie przeprowadzone na zlecenie BIG InfoMonitor, iż "na letnie zajęcia dla swoich pociech rodzice wydadzą w tym roku w Polsce średnio 1421 zł". Niestety, nie każdy może sobie na to pozwolić. Dla 35 proc. rodzin płatne wyjazdy to wydatek, na który nie starczy środków w domowych budżecie.
Przedszkola i szkoły powinny pracować w wakacje
- Mamy w Polsce bardzo antyrodzicielski system instytucjonalnej opieki wakacyjnej - wyjaśnia Karolina Bury, wiceprezeska Fundacji Rodzic w Mieście w rozmowie z wysokimiobcasami.pl. - Zapominamy, iż przedszkola i żłobki powstały po to, by wesprzeć pracujących rodziców, to ich statutowy cel.
Ekspertka wskazuje, iż potrzebne są "mądre rozwiązania systemowe", które pomogą rozwiązać problem wakacyjnej opieki. Szczególnie w "obliczu potężnego niżu demograficznego". Co mogłoby być takim rozwiązaniem? Zdaniem Karoliny Bury warto postawić na "otwarte w wakacje państwowe przedszkola", "popołudniowe świetlice szkolne dla dzieci 1-3" oraz "bezpłatne półkolonie organizowane w godzinach pracy rodziców".
w tej chwili rodzice "stają na rzęsach", by zapewnić dzieciom należytą opiekę podczas letniej przerwy od nauki. Niektórzy szukają opiekunek, inni biorą naprzemienne urlopy, jeszcze inni szukają zajęć zorganizowanych w miastach. Uczniowie szkół podstawowych mogą korzystać z akcji "Lato w mieście", podczas której w tzw. Feryjnych Placówkach Edukacyjnych organizowane są wakacyjne dyżury opieki. W stolicy placówek jest 160, ale "miejsca rozchodzą się błyskawicznie" - podają wysokieobcasy.pl. Nic dziwnego, placówki otwarte są od 7 do 17, a dzienny koszt opieki to 50 zł. Niektórzy rodzice wożą swoje pociechy do szkół znajdujących się na drugim krańcu miasta. Ale nie narzekają.
Problem jest europejski. Choć bywają kraje "dobrze zorganizowane"
Przed wakacyjnym dylematem związanym ze zorganizowaniem opieki dla odpoczywających od szkoły dzieci stają rodzice z całej Europy. "Pomruk niezadowolenia" słychać m.in. w Wielkiej Brytanii, gdzie sześciotygodniowe wakacje są dla rodziców sporym wydatkiem. "Jak wyliczył brytyjski "The Guardian", średnia cena miejsca w klubie wakacyjnym dla jednego dziecka wynosi dziś około 148 funtów tygodniowo - ponad dwukrotnie więcej, niż rodzice płacą za zajęcia pozalekcyjne w czasie roku szkolnego" - podaje cytowany wyżej serwis.
Nieco lepiej jest we Francji, gdzie większość gmin organizuje dzieciom "ośrodki dziennej rekreacji", czy w Niemczech oraz Austrii, gdzie uczniowie mogą liczyć na zorganizowane zajęcia dostosowane do ich zainteresowań. Te są co prawda płatne, ale koszt nie przewyższa 200 euro miesięcznie. Prężnie działa też szwedzki system opieki, który oferuje bezpłatne lub niskopłatne zajęcia dla wszystkich uczniów.
Czy waszym zdaniem wakacje rzeczywiście są za długie? Czy system powinien zostać zmieniony? Zachęcamy do wypowiedzi: agatagp@agora.pl.