Widok chłopca na przystanku sprawił, iż zabolało ją serce. Tak wygląda przeciętny uczeń

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Widok dzieci przeciążonych od plecaków nie jest niczym nowym. fot. Marek BAZAK/East News


Mimo różnych programów (także rządowych), które mają zapobiegać ciężkim plecakom uczniów, dzieci przez cały czas do szkoły noszą zbyt wiele na swoich barkach. Napisała do nas Patrycja, która ostatnio spotkała w komunikacji miejskiej chłopca. Jego widok sprawił, iż zrobiło jej się przykro.


Dzieci samotnie jadące do szkoły


"Rozpoczął się rok szkolny, a wraz z nim widok dzieci przemierzających miasta i wsie w stronę szkoły (lub wracających z niej). Od razu na mieście zrobiło się tłoczno – widać nastolatki, a choćby kilkulatki, które samodzielnie idą chodnikiem lub podróżują komunikacją miejską. Jeżdżę do pracy miejskim autobusem, więc codziennie rano widzę w nim dzieci w różnym wieku z plecakami w towarzystwie rodzica lub rówieśników" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Patrycja.

"Ostatnio jednak moją uwagę przykuł mały chłopiec: na oko może 8-letni, który dzielnie jechał sam do placówki. Była może 7:30, a mnie jego widok na przystanku poruszył tak, iż cały dzień nie mogłam o nim zapomnieć. Jechałam rano dość pustym autobusem, do którego przy osiedlu bloków codziennie wsiada kilkoro dzieci. Kiedy autobus się zatrzymał na przystanku, przez szybkę zobaczyłam na chodniku chłopca, który na niego czekał".

Plecak większy niż drobny chłopiec


Kobieta opowiedziała o wyglądzie dziecka: "Chłopiec był dość szczupły i drobny. Widać było, iż wielki plecak, który miał na plecach, go momentami przeciąża. Oprócz tego w ręku trzymał jakąś sporą siatkę z jakimiś bibułami i innymi materiałami plastycznymi. Wyglądało to tak, jakby wiózł materiały np. na lekcję plastyki, co mnie w sumie zaskoczyło już w pierwszym tygodniu szkoły.

Ogólnie – dzieciak był obładowany niczym wielbłąd i widać było, iż średnio sobie radzi z liczbą rzeczy, które musi nieść. Zupełnie nie mam pretensji o to, iż jechał sam. W moim pokoleniu wszyscy w jego wieku już sami chodzili do szkoły. Teraz trochę bardziej się o dzieci boimy, bo większa jest też świadomość o różnych zagrożeniach. jeżeli dziecko jeździ do szkoły samo to albo jego rodzice muszą być o tej godzinie już w pracy, albo dają mu możliwość nauki samodzielności i dużą dozę zaufania".

Niby uświadamiamy, a wciąż jest bez zmian


Nasza czytelniczka przyznaje, iż widok dziecka ze zbyt ciężkim plecakiem ją zasmucił: "Najbardziej jednak mnie zszokowało to, jak wiele rzeczy ten kilkulatek musiał dźwigać ze sobą. Sama do pracy jechałam z 2-krotnie mniejszą torbą, w której miałam też śniadaniówkę. On oprócz drugiego śniadania musiał mieć w tornistrze zeszyty, książki, przybory do pisania, może strój na WF oraz tę torbę z rzeczami plastycznymi.

Mimo tego, iż wciąż się mówi, żeby nie przeciążać dzieci, ogranicza się noszenie do szkoły podręczników na rzecz zostawiania ich w szkolnych szafkach, przez cały czas taki widok nie jest niczym nadzwyczajnym. Czemu wciąż szkoła robi to dzieciom? Dopiero Czarnek mówił o odchudzaniu planu lekcji, bo dzieciom ciężko. A przez cały czas te kilkulatki targają wielkie plecaki. Przykro się patrzy na to, iż już tak małe dzieci mają na sobie (dosłownie i w przenośni) tyle przedmiotów i obowiązków" – kończy swój list Patrycja.

Idź do oryginalnego materiału