Żadnej pomocy, dopóki nie zostawi tego darmozjada: Powiedziałam córce, iż musi być niezależna
Dopóki się nie rozwiedzie, nie dostanie od nas grosza oznajmiłam stanęczo. Każdy dzień w naszym domu wstrząsany jest kłótniami nie między mną a mężem, ale przez męża naszej córki. Ten człowiek, którego Kasia połączyła z nami węzłem małżeńskim, to uświęcony leniwiec. Od ponad roku nie ma stałej pracy, doradza się dorywczymi zajęciami, resztę czasu spędzania na kanapie. A ona? Dźwiga ciężkie utrzymanie rodziny, wychowując bliźczaki, będąc na urlopie macierzyńskim. On? Po prostu istnieje.
Oczywiście, Kasia nie może pracować na pełen etat dzieci wymagają ciągłej uwagi. Zaoferowałam pomoc, ale pod jednym warunkiem. Tak, twardym i jasnym: nie dam ani złotówki, póki nie odejdzie od tego pasoży. Pomagać jej to w pewnym sensie utrzymywać i jego. A ja nie mam już zamiaru finansować niczyjego lenistwa.
Od początku nie znosiłam Jacka. Miałam nadzieję, iż to minie, iż się opamięta. Ale niestety wzięli ślub. Młodość, miłość, złudzenia wszystko to zamąciło jej rozum. A teraz my musimy ponosić konsekwencje.
Z mężem oddaliśmy im mieszkanie po babci. Wcześniej je wynajmowaliśmy, to była nasza dodatkowa emerytura. Ale młodzi nie mieli na czynsz, więc ustąpiliśmy. Poprosiłam tylko o drobny remont, by dzieciom było wygodnie.
Wtedy Jacek pokazał, kim naprawdę jest:
Nie będę się tym zajmował. Nie jestem złotą rączką, jestem intelektualistą. Niech robią to fachowcy.
Ale za jakie pieniądze, pytam? Nie zarobił choćby na śrubokręt. Umie tylko filozofować i narzekać na pecha. Praca wieczorami? Niemożliwe. Weekendy? Trzeba odpocząć. Przywykł, iż wszystko mu się należy.
Gdy powiedziałam mu wprost, iż jest nierobem, obraził się. Jest pani niesprawiedliwa. A Kasia? Zamiast choć trochę mnie wesprzeć, rzuciła:
Przez panią znowu się pokłóciliśmy. Po co się pani wtrąca?
Postanowiłam się zdystansować. Ale postawiłam sprawę jasno: skoro sama weszła w tę sytuację, niech teraz radzi sobie sama. Niech nie wyciąga ręki po pomoc. Ale gdy dowiedziałam się, iż spodziewa się bliźniąt, serce mi pękło. Myślałam, iż Jacek się ogarnie ale nic. Wszystko spadło na nas. Skończyliśmy remont, szukaliśmy łóżeczek, choćby jeździliśmy z Kasią do lekarza. A on? Wciąż wyleguje się przed komputerem.
Kasia starała się, jak mogła, ale widać było, iż zaczyna rozumieć, z kim związała życie. Wspólnymi siłami jakoś przygotowaliśmy mieszkanie. Wszystko zrobione własnymi rękami. On oczywiście kupił później jakieś buble na wyprzedaży to nie żadne usprawiedliwienie. Gdy masz rodzinę, musisz zachowywać się jak mężczyzna. On? Tylko lokator w domu, w którym inni robią za niego wszystko.
Potem odkryliśmy, jak wiążą koniec z końcem: wzięli kartę kredytową. W tajemnicy. Aż pewnego dnia zadzwoniła:
Mamo, nie dajemy rady Pomóż
Byłam wściekła.
Kasia! Urodziłaś dzieci z facetem, który nie potrafi wymienić żarówki! Jak chciałaś to wszystko udźwignąć?
To tylko trudny okres
Jaki okres? Masz dach nad głową, rodzicźw, którzy dźwigają wszystko na swoich barkach. A on? Nie może znaleźć pracy to za mała płaca, to za daleko, to niewygodne godziny!
Mamo, nie rozumiesz On szuka! Nie chce pracować za grosze!
A to za grosze się żyje! Ty, twoje dzieci, i on wszyscy na naszym garnuszku!
Mam dość. Nie będę dojną krową. Powiedziałam jej:
Dopóki się nie rozwiedzie, zamykamy drzwi. Ani grosza więcej. jeżeli chcesz z nim żyć, radź sobie sama.
Zaczęła szlochać.
Chcecie, żeby moje dzieci rosły bez ojca?
Wtedy wypaliłam, co myślałam od dawna:
Lepiej bez ojca niż z takim wzorem. Z mężczyzną, który żyje na cudzy koszt.
Jestem matką. Ale nie będę ofiarą. Chcę, by moja córka wychowywała dzieci z partnerem, nie z kulą u nogi. Chcę, by miała godność. By nie prosiła o pomoc, gdy on sączy herbatę przed telewizorem.
Odłożyła słuchawkę w ciszy, ale wiedziałam kiedyś zrozumie.