Wielka obława na pedofili obnaża głupotę rodziców. Co musi się stać, byśmy zaczęli chronić dzieci?

dadhero.pl 2 godzin temu
Pewnie masz w telefonie zrobione latem zdjęcie swojego dziecka kąpiącego się w morzu czy bawiącego się na plaży. To wyobraź sobie, iż to zdjęcie, odpowiednio przerobione, ogląda właśnie jakiś pedofil. Straszna wizja, prawda? Niestety, przez bezmyślność rodziców pedofile mają mnóstwo takich fotografii. Pokazała to niedawna policyjna operacja "Enola Gay".


Zatrzymano aż 75 osób, zarekwirowano ponad 7500 urządzeń, na których znaleziono w sumie ponad milion zdjęć i filmów z dziecięcą pornografią. To efekt trwającej przez dwa tygodnie operacji "Enola Gay" przeprowadzonej przez policjantów z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości w całej Polsce.

Bandyci za kratami


Szczegóły tej akcji są przerażające, bo wśród zatrzymanych są nie tylko pedofile, ale też osoby, które nagrywały i sprzedawały materiały pedofilskie. Szczególnie wstrząsający jest przypadek matki, która wykorzystywała seksualnie własnego syna. Swoje obrzydliwe czyny nagrywała, a filmiki sprzedawała poznanym w internecie bandytom, którzy handlowali dziecięcą pornografią.

Perfidii tej kobiety, która zarabiała na potwornym cierpieniu własnego dziecka, nie da się zrozumieć ani wytłumaczyć. Marną pociechą może być to, iż zarówno ona, jak i reszta zwyrodnialców trafi do więzień. I to na długo, bo za tworzenie i rozpowszechnianie pornografii dziecięcej grozi do 15 lat więzienia. Pozostaje mieć nadzieje, iż sądy nie zawahają się sięgać po maksymalne wyroki.

Liczba zatrzymanych osób jest przerażająca, tym bardziej iż "Enola Gay" była już piątą w ostatnich latach operacją Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości wymierzoną w pedofili. W sumie funkcjonariusze tej jednostki złapali już ponad 300 osób. Jeszcze bardziej przerażające jest jednak to, co policjanci odkryli podczas tej akcji.

Nagie zdjęcia z social mediów


Otóż spora część zdjęć i filmików, które zabezpieczono podczas akcji, pochodziła z mediów społecznościowych. Były to intymne zdjęcia i nagrania dzieci, które publikowali na swoich otwartych profilach na Facebooku czy Instagramie sami rodzice. To oznacza, iż mimo wielu ostrzeżeń i apeli wielu ludzi wciąż bezmyślnie pokazuje w sieci swoje pociechy. I w ten sposób ułatwia życie bandytom, którzy handlują dziecięcą pornografią.

Teraz policjanci po raz kolejny apelują o to, by nie pokazywać w mediach społecznościowych zdjęć przedstawiających dzieci, zwłaszcza nagich czy półnagich. Bo to, co dla mamy czy taty jest pamiątką z wakacji nad morzem, dla bandytów handlujących pornografią dziecięcą jest materiałem, który po odpowiednich przeróbkach można sprzedać pedofilom. – Pamiętajmy, iż różne osoby mogą wykorzystywać je w sposób dla nas krzywdzący – przestrzegł po akcji "Enola Gay" podkomisarz Marcin Zagórski z zespołu prasowego CBZC.

Ale apele i ostrzeżenia to za mało. Dotychczasowe nie poskutkowały, więc trudno mieć nadzieję, iż teraz będzie inaczej. Potrzebne są bardziej stanowcze działania. Skoro policjanci są w stanie ustalić, które zdjęcia i filmiki pochodzą z mediów społecznościowych, to może powinni pukać do drzwi rodziców, którzy je publikowali. I uświadamiać im, na co narazili własne dzieci przez swoją głupotę. Może to by sprawiło, iż w końcu wszyscy nauczą się chronić swoje dzieci przed pedofilami.

Źródło: policja.pl/CBZC


Idź do oryginalnego materiału