Wielkanocna przerwa to test przetrwania
"Ledwo co człowiek ogarnął zimowe ferie, a tu bach – kolejna przerwa. Od Wielkiego Czwartku aż do wtorku 22 kwietnia szkoła będzie zamknięta na cztery spusty. I co ja mam niby zrobić? Przecież życie nie zatrzymuje się na te dni, rachunki się same nie zapłacą, a pracodawca nie rozkłada przede mną czerwonego dywanu z napisem: 'Oczywiście, bierz wolne, bo twoje dziecko ma wolne!'.
Gdy ktoś mówi 'A może podrzucisz dziecko do rodziców?', to aż mnie ściska w środku. Moi rodzice mieszkają kilkaset kilometrów stąd. Nie ma opcji, żeby wpadli na kilka dni, bo ich też życie nie rozpieszcza. Dziecko pozostało za małe, żeby całe dnie spędzać samo w domu. A ja nie jestem cyborgiem – nie mogę jednocześnie pracować, gotować i
sprawdzać, czy moje dziecko właśnie nie próbuje czegoś wybuchowego z YouTube’a.
Samotne macierzyństwo to ciągła łamigłówka bez instrukcji
Takich chwil w roku jest kilka. Święta, ferie, długie weekendy – brzmią pięknie, jak się patrzy z zewnątrz. Ale dla mnie to zawsze oznacza jeden wielki dylemat: jak zorganizować dziecku czas, kiedy sama nie mam ani wolnego, ani pomocy? Znowu siedzę po nocach i kombinuję: czy zapisać dziecko na półkolonie, czy może błagać koleżankę, żeby je chociaż przez kilka godzin przypilnowała?
Zazdroszczę ludziom, którzy mają wsparcie. Ale staram się nie narzekać, tylko działać. Czasem słyszę, jak inne mamy mówią: 'No wiesz, dziadkowie zabierają dzieciaki na tydzień, to mam chwilę oddechu'. Ja oddechu nie mam. Ale też nie mam wyjścia.
Każda przerwa szkolna uczy mnie jeszcze większej kreatywności – i tego, jak bardzo jestem silniejsza, niż mi się wydaje.
Dzieci zasługują na odpoczynek, ale co z rodzicami?
Nie chcę narzekać na szkołę, nauczycieli czy święta – bo wiem, iż dzieciaki potrzebują czasu w regenerację. Ale nikt nie pyta rodziców – zwłaszcza samotnych – jak mają ten czas zorganizować. Kiedy nie stać cię na nianię, a praca nie pozwala wziąć wolnego, masz poczucie, iż po prostu nie dajesz rady.
Nie szukam litości. Szukam systemu, który nie zapomina o takich jak ja. Nie chcę współczucia. Chcę tylko, żeby ktoś w końcu zrozumiał, iż samotna matka nie znika w święta, nie zamienia się w czarodziejkę. Ona dalej musi ogarniać wszystko – tylko bez urlopu i bez wsparcia. I może warto byłoby, żeby system edukacji też o tym czasem pomyślał".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).