Po ostatniej publikacji na temat świąt (Mówi "nie" wigilii u teściów. "W tamtym roku wyróżniali wnuki, moje dziecko dostało najgorszy prezent") dostaliśmy wiele listów od czytelników, którzy borykają się z podobnymi problemami. - Co roku jeździmy od domu do domu jak prawdziwi kolędnicy. Ale jeżeli nie odwiedzimy moich rodziców, rodziców męża i jeszcze babci, to będzie obraza majestatu. A ja nie mam ochoty na kłótnie, szczególnie w święta - napisała Anna. - Mam dwójkę dzieci, są w takim wieku, iż zwyczajnie nudzą się podczas rodzinnych spotkań, tym bardziej iż w rodzinie nie mają rówieśników. Więc po kolacji zaczynają się pokładać i marudzić. Teściowa krzywo patrzy, bo uważa, iż są niewychowani. A ja ich po części rozumiem - wyjaśnia i dodaje, iż nie zamierza jednak rezygnować z rodzinnych świąt. - Uważam jednak, iż to taki czas, iż należy go spędzić rodzinnie.
REKLAMA
Zobacz wideo Czym jest szczęście? Przedszkolaki odpowiadają
Wigilia w rozjazdach? "Zaprosiłam wszystkich do siebie"
Nieco inne podejście ma Gabriela (imię zmienione). - Jak urodziło się moje drugie dziecko, powiedziałam "dość". Też jeździliśmy najpierw do teściów, a później do moich rodziców, a wcale nie mieszkają blisko siebie. W efekcie całą wigilię spędzaliśmy w podróży z krótkimi przerwami na posiedzenie przy stole. Z jednym dzieckiem było to męczące, ale z dwójką sobie tego nie wyobrażam. Powiedziałam, iż serdecznie zapraszam jednych i drugich rodziców do nas. Nie skorzystali. Trudno, teraz wigilię spędzamy we czwórkę w naszym własnym mieszkaniu. I jest super. Po kolacji rozpakowujemy prezenty, gramy w planszówki. Czasami w pierwszy dzień świąt jedziemy do rodziców, a czasami odpuszczamy. I dobrze nam z tym.
Święta na wyjeździe. "Przyzwyczaili się"
Dość radykalne podejście ma w tej kwestii Joanna. - Na święta wyjeżdżamy za granicę. Nie lubię rodzinnych spotkań, które z reguły kończą się przytykami albo obgadywaniem. Do tego "ciche wojny", do kogo pojechać na wigilię, a do kogo w pierwszy dzień świąt. Nasi rodzice mieszkają daleko od siebie, więc zawsze któraś strona była poszkodowana. Dlatego wyjeżdżamy i mamy spokój. Na początku był "foch", ale wszyscy się gwałtownie przyzwyczaili - tłumaczy.
W jaki sposób spędzacie święta? Rodzinnie, a może stawiacie na wyjazd? Zachęcamy do podzielenia się swoją historią: agatagp@agora.pl




