Wiktor wrócił z pracy później niż zwykle, jego żona Tamara z niecierpliwością czekała na ukochanego, już myślała, iż coś złego wydarzyło się w drodze, a Kola, synek, ciągle pytał, gdzie tata, gdzie tata.

newskey24.com 1 godzina temu

Wiktor przybył z drogi później niż zwykle, a żona Jadwiga czekała na niego z niepokojem, już podejrzewała, iż coś się stało w trasie. Mały Kacper, ich syn, kręcił się niespokojnie przy piecu, krzycząc: Gdzie jest tata? Gdzie jest tata?. W końcu dwa wielkie żółte światła rozświetliły podwórko rodziny Iwanowicz to on przyjechał.

Tata? Tata! Hurra, tata przyjechał wyplątał się Kacper z pieca, skacząc na jednej nodze, próbując wślizgnąć się w kozak, jednocześnie szarpiąc płaszcz. Dokąd się wybierasz, szalony? Tak zimno, noc już po zmierzchu, idź przy piecu, zaraz wpadnie ojciec.

Kacper się obraził, wciągnął usta i zaczął szlochać. Nie płacz, mówię ci rzuciła matka, zaraz ojciec wejdzie. Wiktor jednak nie wchodził.

Co on tam robi, zmartwiła się Jadwiga, może ma na sobie butelkę? A więc, Kacperku, zostań w domu, sama pójdę zobaczyć. Mamo, boję się jęknął chłopiec. Przestań się bać! wtrącił ojciec, choć nie pojawił się jeszcze.

Jadwiga zrzuciła fularz na ramiona i kłóciła się z Kacprem, gdy nagle drzwi chaty otworzyły się szeroko, a w progu wleły się kłęby pary. Z nich wpadł Wiktor, nie sam. Przy kominku stała młoda dziewczyna, nie starsza niż osiemnaście, owinięta w szalik, w brązowy płaszcz z czarnym kołnierzem, ogromne szare oczy zajmowały połowę twarzy, a na czole lśniły jasne kosmyki włosów.

Proszę, wejdźcie, Ewela zawołała Jadwiga, Tosiu, pomóż gościowi się rozebrać. Jadwiga, nie rozumiejąc, pomogła dziewczynie zdjąć płaszcz. Dziewczyna była ciężko brzemienna, przewracając się jak ociężała kaczka w gąszczu, i usiadła przy stole, składając na kolanach drżące ręce, jakby były małymi kurzymi nóżkami.

Kacper nieśmiało zaglądał z pieca. Gdzie jest mój syn? Mikołaju, chodź tu… Co tata przyniósł chwycił Kacpra z pieca i uniósł go wysoko ku sufitowi. Ty, matko, przygotuj jedzenie, nie będziemy siedzieć głodni.

Gdy noc spowiła chatę, Kacper zasnął, a w tle słychać było mruczenie ojca, a matka szeptała cicho, nie zgadzając się z czymś, i delikatnie jęczała gość. Rankiem cała wioska wiedziała, iż Wiktor Ostapow przyniósł swoją młodszą, ciężarną siostrę.

Gość rzucił ją, rodzice już nie żyją, co z nią zrobić, taką lalkę? szepnęła Jadwiga przy krzyżu swoim koleżankom. A wcześniej nie mówiłaś, iż Wiktor jest sierotą? pytano. Co jeżeli nie ma rodziców, to nie jest sierota? odpowiedziała. Skąd ta siostra?

W domu dziecka rosła, co jeszcze ci opowiedzieć, Agnieszko? Może z mężem? drwiła. Odpieprz się, Tosiu, masz się trzymać.

Wkrótce Ewela, ciotka Kacpra, postanowiła urodzić dziecko, ojciec odwieźć ją do szpitala w powiecie, a niedługo pojawiła się u Kacpra mała siostra, Małgosia. Ewela nie wróciła.

Zmarła rzuciła matka Kacpra, przyciskając ustąpienie, by nie splątał się pod nogami. Małgosia była mała, różowa, jak laleczka. Kacper widział ją przy sąsiadce Świetli, trzymał lalkę Antka, i pomyślał, iż Małgosia będzie już większa. Nie wiem, Wiktorze, co chcesz, nie potrzebuję jej tu. krzyknął. Co? Ty, Tosiu, dziecko żywe, krew…

Nic nie wiem, dałam ci słowo. Zrób, co chcesz. odpowiedziała matka. Co ty, baba, przyjęłaś go od razu Dokąd mam ją włożyć? Do domu dziecka czy do lodowiska? pytała. Nie ma znaczenia mruknął Kacper. Nie chowaj Małgosi w domu dziecka, nie w lodzie wykrzyknął, mamo, zostaw Małgosię, sam się o nią zatroskam. Idź, pomocniku, bez ciebie mdli machnęła matka. Kacper, chwytając się za dół jej spódnicy, wykrzykiwał błagania, by nie oddała małej siostry. Wiktor siedział cicho, spuszczając głowę.

A niech wam szlag, róbcie, co chcecie. rzuciła Tosia i wyjść w cień. Kacper podszedł do Małgosi, która spała słodko w domu dziecka, nieświadoma swego losu, usiadł przy niej i szeptał cichutko, nazywając ją słoneczkiem, dzieczynką. Kacper miał koszmary, iż matka wyrzuci mu dziecko, więc wołał ją Manią w przepaść.

Śpij, potwórze, nic nie zrobię z twoją Manią syczała matka, a Kacper patrzył na nią z przerażeniem, boła się, iż zostanie utopiona. O kobietach, cóż, nie odchodzą od dziewczyn, wołała dzieckiem. Masz pomocnika, Jadwigo.

Nie mówcie. Najpierw się pogubiłam, później przyzwyczaiłam się do dziewczynki i nie oddam jej nikomu. Kacper pójdzie do szkoły w przyszłym roku, więc myślę o niani Tak żyli.

Wiktor pracował przy ciężarówce, Tosia doiła krowy, a Kacper z Manią dorastali. Kiedy Kacper biegł ze szkoły, rozkładał ramiona szeroko, łapał swoją małą dziewczynkę na wąskich nóżkach, Manię. Dzieci z okolicy nazywały ją po prostu dziewczynką.

Kacper poszedł na służbę wojskową, a Mani krzyczała i walczyła, jakby w ogniu. On ją wyżywił, wyrosła pod opieką ojca i matki plotkowały starsze kobiety, Tosia jest surowa, a Wiktor milczący, nic nie gada, a dzieci są zupełnie inne.

Mania dostała brata z armii, po miesiącu wrócił, odważył się, został kierowcą, przywiózł dziewczynę do domu, czekał, czy dziewczyna zaakceptuje. Zatwierdziła, przyszła przyszłość pełna radości. Kacper wziął ślub, a dziewczynka gwałtownie wyrosła w piękną kobietę. Wyjechała do miasta na studia, ale przyjechała najpierw do brata, a potem wróciła do domu.

Mania wiedziała, iż jest siostrzenicą rodziców, nie ukrywano tego, żeby nie było żalu, kochano ją tak samo, nie nosiła ciężkich wspomnień, czasem wydawało się, iż matka kocha ją bardziej niż Kacpra.

Mania ukończyła studia, wróciła do wsi lekarzem, znalazła dobrego męża, wyszła za mąż, urodziła dzieci. Starsi już byli rodzicami, nadszedł czas, by Wiktor odszedł, Tosia poddała się. Mani zabrała matkę pod swój dach, choć ta się opierała.

Pewnego wieczoru, gdy spała, usłyszała wołanie: Mamo?

Co? Chcesz pić? Czy boli cię coś? zapytała. Usiądź, dziecko rzekła Tosia. Tak, oczywiście. Przeprosiła Mani. Przepraszam, mamo, iż chciałam cię oddać do domu dziecka

Mamo, co ty, kochana? Myślisz, iż nie rozumiem, iż to kuzynka ojca, a ty przyniosłaś mi obcą dziewczynkę. Nie mam cię za złe, nie musisz przepraszać

Nie byłaś moją siostrą, a córką

Jak? Mamo

Po prostu dziecko. Gdzie on się z tą Ewą spotkał, z twoją matką, nie wiem. Widzę tylko, iż kochał cię tak długo, iż cię przywiózł, a potem napisał list. Wtedy przyjechał tata z twoją matką i wszystko wyznał. Wszyscy mówili, iż to jego młodsza siostra, a ona była domowa, pomagała przy Nikolaju, a potem ją zabrano na poród i nie wróciła

Mamo Czy przyjęłaś kochankę męża?

Przyjęłam, kochanie, przyjęłam. A dokąd? Miała brzuszek, w którym rosło dziecko, a ja? Czy zostawić syna sierotą, bo ojciec się pomylił? Może tak było przeznaczone, bo chciałam córkę, ach, właśnie dlatego się pojawiłaś

Kogo?

Boga

Mamo, co za życie Całe życie za grobem trzymałam

Dziecko, to nie ona To inna sierotka, tak mała, co ma takie samo imię jak twoja matka. A twoja ona żyje, młodsza o dziesięć lat

Co?

Odeszła wtedy, zostawiła cię.

Mamo

Wybacz, nie mogłam tej tajemnicy zachować, było to nieuczciwe wobec ciebie. Masz rodzinę siostry, braci, ciotki, wujków.

Tak, mam. Kola jest najlepszym bratem na świecie, zawsze marzyłam, by nie był kuzynem, a bratem. Ty, mamo, jesteś moja rodzina, ciotka Kasia, wujek Wit, moja ciotka, wujek, siostra i brat, kuzyni i trzeciego stopnia. Mam wielką rodzinę, wszystko dzięki tobie, mamo. Nie urodziłaś mnie, ale dałaś mi życie, kochana.

Dziecko moje dziecko

Tosiu trochę dłużej żyła, a kiedy nadszedł jej kres, odszedła spokojnie z uśmiechem w stronę Wiktora. Będąc w podobnym wieku co jej matka, Mani, zwana Marią Wiktorówną, opowiedziała Wiktorowi historię swojego życia w kręgu wielkiej rodziny.

Nie przyjmujcie cudzych okoliczności, bo nie wiadomo, jak życie się obróci. Nie zapominajcie, ile lat minęło od tamtych wydarzeń. Ktoś by nie dał rady, a matka poradziła, powiedziała Maria Wiktorowa. Za to kłaniam się jej nisko.

Idź do oryginalnego materiału