Wiktor przybył z pola później niż zwykle; jego żona Grażyna zaczęła się niepokoić, już myślała, iż coś się stało w drodze, a ich syn Kacper, cały zmartwiony, wołał: Gdzie jest tata? Gdzie jest tato?. W końcu dwa wielkie żółte reflektory rozświetliły podwórko rodziny Kowalskich i wjechał samochód.
Tato? Tato! Hurra, wpadł! wykrzyknął Kacper, wyskakując z pieca na jednej nodze, próbując wskoczyć w but i jednocześnie rozciągając płaszczyk.
Dokąd, szalony, zmierzasz? Noc jest zimna, wejdź do pieca, zaraz przyjdzie ojciec rzekła matka, choć wciąż nie widać go było.
Kacper zmarszczył brwi i prawie płakał.
Nie płacz, mówię ci rzuciła Grażyna. niedługo przyjdzie.
Wiktor wciąż nie wchodził.
Co on tam robi? zmartwiła się Grażyna. Czyżby był pijany? Dobra, Kacper, zostaw się w domu, pójdę sama i sprawdzę.
Mamusiu, boję się jęknął chłopiec.
Cóż to za wymówki? Siadaj i nie rozmawiaj z nikim odparła.
Gdy Grażyna zrzucała płaszcz na ramiona, drzwi chaty otworzyły się nagle, a do wnętrza wleciały chmury pary, wśród których zsunął się Wiktor, nie sam.
Przy kominku stała młoda dziewczyna, lat niecałych dwudziestu, w szarej sukience z czarnym kołnierzem, ogromne szare oczy w połowie twarzy, a na czole jasne pętelki włosów.
Proszę, wejdź, wchodź, Eufemia. Grażyno, pomóż gościowi się rozebrać rzuciła matka.
Grażyna, nie rozumiejąc, pomogła dziewczynie zdjąć płaszcz.
Eufemia była bardzo ciężka, jakby była tłustą, jesienną kaczką przed łódką; usiadła przy stole, składając na kolanach drżące, niczym kurczaki, ręce.
Kacper nieśmiało wystukiwał się z pieca.
Gdzie mój syn? wołała matka. Nikołaju, chodź tutaj… Co przyniósł tata. Wiktor podniósł Kacpra z pieca i wyciągnął go aż do sufitu. Ty, mamo, przygotuj jedzenie, nie będziemy siedzieć na głodnych brzuszkach.
W późnym wieczorze, kiedy Kacper zasnął, słyszał szelest ojca, przytłumione krzyki matki i ciche jęki gościa.
Rankiem cała wieś wiedziała, iż Wiktor Ostrowski przywiózł swoją najmłodszą ciężarną siostrę.
Mężczyzna odszedł, rodzice nie żyją, co zrobić z taką lalką? opowiadała Grażyna swoim koleżankom przy zagrodzie.
Przecież mówiłaś, iż Wiktor jest sierotą. odpowiedziała jedna z nich.
A jak jest z siostrą? dopytała.
W domu dziecka rosła, co ci jeszcze opowiedzieć, Aniela? odpowiedziała Grażyna.
Idź sobie, Grażyno, jak jest po swojemu odparła Aniela.
Wkrótce Eufemia, ciotka Kacpra, postanowiła urodzić dziecko; ojciec odwoził ją do szpitala w powiecie, a niedługo pojawiła się mała siostra Kacpra, Mania.
Eufemii już nie było.
Umarła rzuciła krótko matka Kacpra, dając rozkaz, by nie mieszał się w sprawy.
Mania była mała, różowa, prawie jak laleczka. Kacper widział ją u sąsiadki Svety, trzymał w rękach lalkę Antosia, myśląc, iż będzie większa niż Mania. Teraz mam własną lalkę, żywą, pomyślał.
Nie wiem, co chcesz, Wiktorze, nie potrzebuję jej tutaj rzekł Kacper.
Co ty mówisz? To żywe dziecko, krew…
Nic nie wiem, dałam ci słowo, rób, co chcesz odpowiedziała Grażyna.
Co to za kobieta, co od razu przyjmuje? wykrzyknął Kacper. Nie chcę jej do domu dziecka ani na lodowisko!
Nie chcę, żeby Mania trafiła do domu dziecka ani na lodowisko krzyknął Kacper, wołając: Mamusiu, zostaw Manię, sam się nią zajmę!
Matka machnęła ręką, ale Kacper, chwytając za dół jej spódnicy, błagał, by zostawiła małą siostrzyczkę.
Wiktor milczał, spuszczając głowę.
Niech wam będzie, róbcie, co chcecie wyszeptał.
Grażyna odwróciła się i zeszła w strzechy.
Kacper usiadł przy Mani, która spała w domowej pieluszce i nie wiedziała, co los jej przyniesie. Szeptał do niej cicho, nazywając ją słońcem i maleństwem.
Kacper miał koszmary, w których matka wyrzucała jego dziecko, więc wołał: Maniu, proszę, nie wyrzucaj mnie!.
Śpij, niewdzięczniku, nic nie zrobię z twoją Manią syczała matka, a Kacper patrzył na nią ostrożnie, obawiając się, iż ona utopi Manię.
O, cóż za zabawa, dziewczynka nie odchodzi, zwą ją dzieckiem mruknęła Grażyna.
Oto twój pomocnik, Grażyno.
Nie mówcie. Na początku byłam zagubiona, potem przyzwyczaiłam się do dziewczynki i już nikomu jej nie oddam. Kacper w przyszłym roku pójdzie do szkoły, więc pomyślę o niani…
I tak żyli. Wiktor pracował przyciągając wóz, Grażyna doiła krowy, a Kacper z Manią dorastali.
Kacper biegł ze szkoły, rozkładając ramiona szeroko, łapiąc swoją maleńką dziewczynkę Manię na wąskich nóżkach.
Wszyscy sąsiedzi, chłopcy i dziewczęta, nazywali ją dzieckiem.
Mania wyrosła na piękną kobietę.
Kacper poszedł do wojska; Mani krzyczała, iż nie może już wytrzymać.
On ją wychował, był jak ojciec i matka gadały kobiety. Grażyna jest szorstka, a Wiktor milczący, tylko mruczy, dzieci są zupełnie inne.
Mania w końcu poślubiła, założyła rodzinę i odeszła na studia do miasta.
Wróciła do wsi jako lekarz, znalazła dobrego męża, urodziła dzieci.
Starsi już byli starzy, nadszedł czas, by Wiktor odszedł, Grażyna odeszła z ciężkim sercem. Mania wzięła matkę pod swoje skrzydła, mimo sprzeciwu.
Pewnej nocy, śniąc, usłyszała głos: Mamo?.
Co, kochana? Chcesz coś pić? zapytała Grażyna.
Usiądź, maleńka poprosiła Mania.
Przepraszam, mamo.
Za co przepraszasz? spytała.
Za to, iż chciałam cię oddać do domu dziecka
Mamo, czy wiesz, iż to ja jestem twoją córką? odparła Mania. Nie trzymam urazy, nie musisz się przepraszać…
Nie jest cię bracia, nie jest siostrami Wszystko to Bóg tak zapisał.
Mama szlochnęła Mania.
Przebacz mi, kochanie, nie mogłam tej tajemnicy dłużej nosić. Masz rodzinę: brat Kolya, ciotkę Kasię, wujka Witka, dziadków i setki krewnych. Wszystko dzięki tobie, mamo.
Dziecko moje Dziecko
Grażyna podeszła do kresu, odszedła spokojnie, uśmiechając się do Wiktora.
W podeszłym wieku Mania, zwana teraz Marią Wiktorówną, opowiadała Wiktorowi, jak żyła w wielkiej rodzinie.
Nie przyklejajcie sobie cudzych losów, nie wiesz, co los przyniesie mówiła Maria, pamiętajcie, ile lat minęło. Ktoś by nie dał rady, ale jej matka dała radę. Jej charakter był twardy, a udało się
Z szacunkiem wzdychała i położyła rękę na sercu.


![Fani Kevina mylą się w tym jednym pytaniu. Pamiętasz, ile miał rodzeństwa? [QUIZ]](https://m.mamadu.pl/c8568a55fdf32f0274f3b50bf5fb00b3,1920,1080,0,0.webp)









