Wolność zamiast zakazu. Młodzi nie chcą już politykow, którzy im "ojcują"

natemat.pl 6 godzin temu
Regulacje obecnych na rynku produktów potrafią otrzeć się o ograniczenie stylu życia. Taka sytuacja maluje się z projektem UD213, de facto zakazującym saszetek nikotynowych. Badania pokazują, iż dla młodych ludzi to przede wszystkim kolejne ograniczanie ich wyboru, jak było z wprowadzeniem podatku cukrowego.


Młodzi nie chcą, aby państwo mówiło za nich, co jest dla nich dobre – pokazują raporty dotyczące wprowadzania "ustawy saszetkowej". Ma objąć akcyzą i ograniczeniem sprzedaży saszetki nikotynowe, a w praktyce doprowadzi do ograniczenia ich obecności na rynku. A co za tym idzie, alternatyw wobec palenia papierosów.

Dla młodych Polaków okazuje się to być jednak kolejnym objawem "państwa zakazów".

Pokolenie Z chce wyboru


Młodzi Polacy w wieku 18-35 lat byli badani przez Kantar, CBOS i WEI w temacie odgórnych, państwowych zakazów na produkty. Badania były omawiane na warszawskiej debacie poświęconej szarej strefie, w Warsaw Enterprise Institute.

Wśród wyników wyróżnia się opinia pokolenia Z, które nie chce "państwowej opieki", a preferuje samodzielność podejmowania decyzji, co zażywa lub spożywa. Co przy ograniczeniu rynku dostępnością lub zaporowymi cenami, nie specjalnie jest możliwe.

Wskazują one również, iż nadmierne regulacje nie zmieniają niczego poza ograniczeniem wyboru i stylu życia.

Przykładem jest wprowadzenie podatku cukrowego. Ceny poszły w górę, ale nie wpłynęło tona spożycie cukru. Co najwyżej na to, iż osoby lubiące pewne napoje zostały zmuszone pić je mniej. kilka zmieniło też wprowadzenie ograniczenia wiekowego dla napojów energetycznych. Obowiązek legitymowania się przy kasach sprawił, iż w ruch weszły sztuczki stosowane przez młodzież do nabywania alkoholu.

W obu wypadkach konsumpcja tych substancji nie wydaje się spadać u osób poniżej 18 roku życia.

To, co podkreślają ankietowani, iż te ograniczenia wchodzą przede wszystkim bez dialogu, pokazując, iż rząd coś robi. Podczas gdy efekty są niewymierne.

Czy politycy nie reprezentują młodych ludzi?


Eksperci wymieniają potrzebę edukacji i informowania młodych pokoleń. A tymczasem młodych Polaków zostawia się samych sobie. W zasadzie choćby nie przygotowuje ich do zrozumienia polityki, więc jak mogą zrozumieć państwowe regulacje?

Efektem jest strata zainteresowania polityką i zniechęceniem młodych ludzi do głosowania.

O problemie edukacji obywatelskiej pisał również Przemysław Sadura.

"Doświadczenie szkolnej dyskryminacji zniechęca uczniów szkół branżowych do demokracji i polityki. Wśród naszych badanych odsetek osób, które nie chciałyby wziąć udziału w wyborach parlamentarnych, przewyższał liczbę chętnych do głosowania" – czytamy w jego artykule w Krytyce Politycznej.

W odpowiedzi na zakazy młodzi konsumenci, którym szczególnie zależy, i tak będą robić swoje, z potencjalną szkodą dla siebie i kraju.

Uczestnicy warszawskiej debaty o szarej strefie wskazali, iż doświadczenia z innymi ograniczeniami udowodniły, iż zakazy podyktowane moralizatorstwem obracają się w rozrost szarej strefy i przynoszą skutki odwrotne od zamierzonych. Zarówno zdrowotnie jak i finansowo dla państwa.

Nie chodzi jednak o rozwiązanie tego odgórną edukację i komunikaty medialne, bo w szkołach się to wałkuje bez efektów. Eksperci wskazują na przyjęte normy w społeczeństwie. Podczas warszawskiej debaty padła propozycja, by odpowiedzialność za takie zadania edukacyjne przyjęły lokalne samorządy.

"Nie powinniśmy koncentrować się na samym uzależnieniu tylko na skali codziennych szkód. Cukier, kofeina, hazard – to wszystko też może uzależniać. Sedno leży w wolnym wyborze. jeżeli damy ludziom alternatywę, to wielu z nich wybierze mniejsze zło" – powiedział Juan Rafael, rzecznik globalnej inicjatywy Considerate Pouchers, podczas debaty w Warszawie.

Źródło: Krytyka Polityczna.

Idź do oryginalnego materiału