Rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniew Gaciong zdecydował o zawieszeniu studentki-antysemitki z Norwegii. Jego komunikat w tej sprawie publikuje portal Onet.
Norweżka od antysemickiego baneru zawieszona
"Na podstawie ustaleń w tym zakresie niezwłocznie podjąłem decyzję o skierowaniu sprawy do Rzecznika Dyscyplinarnego dla Studentów i Doktorantów Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, a następnie również o zawieszeniu studentki" – brzmi fragment, który bezpośrednio dotyczy Marie Andersen.
Rektor podkreślił też, iż "wszyscy studenci WUM, którzy poczuli się dotknięci kryzysem na Bliskim Wschodzie, otrzymali informację o pomocy psychologicznej, w ramach Uniwersyteckiej Poradni Psychologicznej".
"Co więcej, staramy się zapewnić studentom elastyczność. Ci, którzy proszą o możliwość zmian w planie zajęć i zaliczeń w innym terminie, otrzymają taką możliwość. Także studenci, którzy zostaną wezwani, by służyć w izraelskich szpitalach, wojsku czy w służbach ratowniczych, będą mogli wystąpić o urlop dziekański. Wszystkim staramy się zapewnić wsparcie i zrozumienie" – przekazał profesor.
Przypomnijmy: Norweżka pojawiła się ponad dwa tygodnie temu na propalestyńskim marszu z wulgarnym, nawołującym do nienawiści plakatem. "Utrzymuj świat w czystości" – napisano na tym transparencie. Narysowano na nim również Gwiazdę Dawida wyrzuconą do kosza.
Na antysemicki incydent zagregowało MSZ i władze Warszawy
Do zajścia wówczas gwałtownie odniosły się polskie władze – MSZ i prezydent Andrzej Duda. Swoje stanowisko wydał także prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. "W mieście tak ciężko doświadczonym przez historię – nie może być miejsca na nienawiść i antysemityzm. Nie może być zgody na antysemickie transparenty" – napisał. "Każde takie zachowanie zasługuje na potępienie. Każdy, kto się ich dopuszcza, powinien ponieść konsekwencje prawne" – ocenił.
Sama zainteresowana także wydała oświadczenie. "Podczas propalestyńskiego protestu 21 października w Warszawie niosłem znak, który zawierał flagę Izraela, która miała jedynie reprezentować izraelski rząd i jego działania wobec niewinnych Palestyńczyków" – napisała w komunikacie, którego treść przytaczał portal Nexta.
Marie Andersen zaznaczyła, iż "nie było to skierowane do osób o żydowskim pochodzeniu lub religii". "Znaczenie plakatu zostało również wyrażone w wywiadzie przeprowadzonym podczas protestu i niefortunne jest to, iż media społecznościowe przeinaczyły moje intencje" – napisała.