Jak każda kobieta marzyłam o szczęśliwej, stabilnej rodzinie. Jesteśmy małżeństwem od ośmiu lat i doskonale wiem, jaka rola przypada żonie. Wspierałam go na każdym kroku – kiedy on pracował, ja zajmowałam się domem. Chciałam, żeby było czysto, przytulnie, rodzinnie. Ale nigdy nie marzyłam o tym, by stać się służącą. Jestem kobietą i chcę być kochaną żoną, a nie panią od garów i miotły.
Mamy dwójkę dzieci. Przez większość naszego małżeństwa byłam na urlopie macierzyńskim – gotowałam, sprzątałam, wychowywałam dzieci. Ale macierzyński się skończył i wróciłam do pracy. I wtedy dopiero zobaczyłam, jak naprawdę wygląda szacunek do mojej pracy. Bo w domu – nikt nic nie robi oprócz mnie.
Młodszy synek ma dopiero cztery lata, więc jemu jeszcze można wybaczyć. Ale córka? choćby po sobie talerza nie zmyje. A kiedy zwracam jej uwagę, odpowiada, iż to moja sprawa. Skąd ma to podejście? Oczywiście od męża. Olek przez osiem lat ani razu nie zmył talerza, nie zrobił prania, nie odkurzył. Dzieci widzą i naśladują.
Nie chce mi pomagać, bo twierdzi, iż jest zmęczony po pracy. A ja? Przychodzę z pracy, gotuję, sprzątam, ogarniam dzieci – i nikt choćby nie zapyta, czy mam siłę. A ja też chcę coś więcej. Chcę rozwijać się, robić coś dla siebie. A nie być niewidzialną kobietą, której rolą jest ogarniać wszystkich dookoła.
Rozmawiałam z nim dziesiątki razy. Prosiłam, tłumaczyłam, iż musimy dzielić obowiązki. Ale zawsze słyszę jedno: „To kobieta powinna dbać o dom i rodzinę”. I kiedy wróciłam z pracy, ledwo się położyłam, on mnie budzi, bo „głodny”. Żeby tylko podgrzać zupę. choćby dziecko by sobie poradziło.
Nie wytrzymałam. Spakowałam się i pojechałam do rodziców. Chciałam, żeby zrozumiał, jak wygląda moje codzienne życie. Żeby choć trochę poczuł, co to znaczy zajmować się wszystkim samemu. Ale mój plan spalił na panewce.
U rodziców myślałam, iż znajdę wsparcie. A mama? Powiedziała, iż nie będzie się mieszać. Jej zdaniem mąż ma rację, a ja przesadzam i swoim zachowaniem rozwalę małżeństwo. Przenocowałam, a potem pojechałam do brata. Ale przecież nie mogę siedzieć u niego wiecznie. jeżeli wrócę do domu – wszystko zostanie po staremu. przez cały czas będę sprzątaczką, kucharką i nianią w jednym.
I teraz naprawdę nie wiem, co robić. Jak pokazać mężowi, iż jestem przede wszystkim kobietą, a nie bezpłatną pomocą domową? Tak bardzo chciałabym mieć normalne, ciepłe życie – bez walki o szacunek i odrobinę zrozumienia.
Rodzice mnie nie wspierają, uważają, iż to ja przesadzam. A ja po prostu już nie mam siły. Jak mam to wszystko zmienić?