"Wróciłam z zebrania roztrzęsiona. Jestem frajerką, która znów dała się wrobić"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Na trójce klasowej rodziców spoczywa duża odpowiedzialność. Fot. Miloslav_Ofukany/Pixabay.com


"W zeszłym roku, pod koniec trzeciej klasy, obiecałam sobie, iż już nigdy nie popełnię tego błędu i nie dołączę do trójki klasowej rodziców. Oczywiście jedna z mam podłożyła mi minę i uległam. Już żałuję" – pisze nasza czytelniczka, która prosi o anonimowość. Choć niektórzy rodzice aż garną się do bycia częścią trójki klasowej, dla innych to przykry obowiązek, którego nie mają ochoty wypełniać.


"Jestem już po pierwszym zebraniu w szkole córki. Zaczęła właśnie IV klasę, zmieniła jej się wychowawczyni, dochodzą nowe przedmioty, więc wiedziałam, iż ta pierwsza wywiadówka będzie bardzo ważna. Chociaż szkołę skończyłam lata temu, w tym roku wyjątkowo mnie stresowało to zebranie. Początek roku oznacza przecież wybieranie trójki klasowej rodziców.

Po przejściach z ostatniego roku obiecałam sobie, iż już nigdy nie popełnię tego błędu. Planowałam, iż usiądę sobie gdzieś z tyłu, posłucham, co ma do powiedzenia nowa wychowawczyni, zanotuję, to, co najważniejsze i wrócę do domu ze spokojną głową. Taaa.

Podłożyła mi minę


Kiedy przyszło do wybierania trójki, mama jednej z dziewczynek wystrzeliła z ławki jak z procy. Stanęła przy wychowawczyni i powiedziała, iż ona przez ostatnie trzy lata była przewodniczącą, więc będzie dla niej zaszczytem, jeżeli znów będzie mogła się tym zajmować. I iż jeżeli może, to chciałaby zaproponować, żeby skład trójki się nie zmieniał, bo tworzymy już zgrany zespół – spojrzała wtedy porozumiewawczo na mnie i na inną mamę, która była jej zastępczynią.

Wychowawczyni uznała, iż w takim razie ten punkt zebrania mamy z głowy i przeszła do kolejnych. Nadgorliwa przewodnicząca wróciła na miejsce, a mnie się chciało płakać, iż dałam się tak wrobić, jak frajerka. Za pierwszym razem się zgodziłam, bo myślałam, iż to da mojej córce przewagę. Że będę o wszystkim wiedzieć pierwsza, iż będę miała dobry kontakt z wychowawczynią, iż kiedy zajdzie potrzeba jakiejś interwencji, to będę miała przewagę nad innymi...

Trójka klasowa to ciągłe pretensje innych rodziców


Okazało się, iż bycie w trójce klasowej to zadanie dla osób, które nie mają swojego życia, nie mają obowiązków, pracy. Jak ta pani przewodnicząca, która jest 'mamą na pełen etat', żoną dobrze sytuowanego męża... Ona może sobie pozwolić na codzienne ploteczki na Whatsappie, na wymyślanie motywów przewodnich imprez klasowych, na jeżdżenie na każdą wycieczkę klasową jako opiekunka. Ja nie.

W dodatku znów zostałam skarbnikiem, co oznacza użeranie się z innymi rodzicami i proszenie ich o pieniądze. Nie cierpię tego. Jestem finansistką, więc to nie chodzi o to, iż ciążą mi tabelki w Excelu albo iż boję się, iż gdzieś zrobię byka przy obliczeniach. Najgorsze jest właśnie to przypominanie się rodzicom. Te dyskusje z przewodniczącą, kiedy któryś z rodziców nie wywiązał się z terminu wpłaty... Analizowanie, czy jeżeli mamy o 50 zł mniej, to zwiększamy kwotę składki dla pozostałych, czy może Zuzia albo Kajtek nie dostaną prezentu na mikołajki... Aż mnie skręca, jak myślę, iż znów mnie to czeka.

Więc apeluję do was, rodzice. jeżeli macie szansę, nigdy nie dołączajcie do trójki klasowej. Ja już się z tego nie wykręcę, ale dla was wciąż jest nadzieja".

Idź do oryginalnego materiału