Współczesne pokolenie nastolatków zaskakuje. Oto co niektórzy mówią o maturze

mamadu.pl 1 tydzień temu
Pierwszy egzamin maturalny właśnie się rozpoczął. Abiturienci mierzą się z zadaniami z języka polskiego. Rodzice trzymają kciuki, wspierają i dodają otuchy. Wszyscy życzą powodzenia i przekazują myślami dobrą energię. Maturzyści mają w sobie wiele emocji, które starają się opanować. Jednak jak się okazuje, podejście niektórych z nich może zaskoczyć. To, co usłyszałam z samego rana, postawiło mnie na równe nogi.


Te skrajne emocje pamiętam do dnia dzisiejszego. Niepokój, lęk, a choćby strach mieszały się z ogromną ciekawością. Oczekiwanie na wejście na salę gimnastyczną trwało w nieskończoność. Minuty dłużyły się, a zegar jakby zatrzymał się w miejscu. Tak bardzo chciałam mieć to już za sobą. Obudzić się, gdy będzie po wszystkim. Egzamin maturalny kosztował mnie wiele emocji. Być może dlatego, iż miałam świadomość, iż od wyniku wiele zależy.

Na luzie


Dziś zaspałam. Ubrałam się w mgnieniu oka i gwałtownie wybiegłam do piekarni. Długa kolejka. Na końcu ja, przede mną maturzyści. Trzech postawnych chłopaków. Garnitury i białe koszule zdradzały, iż to oni. Po chwili byłam już pewna, iż się nie mylę. Dyskutowali o egzaminie, o tym, z jakiego tematu czują się mocni, a który zupełnie im nie leży. Mimo wszystko byli dość wyluzowani. Nie wyczułam żadnego napięcia, nerwów, niepokoju.

Kiedy jeden z nich odwrócił się w moją stronę, uśmiechnęłam się i życzyłam powodzenia. – Będzie dobrze – dodałam.

– Luz, przecież to tylko matura – powiedział jeden z nich.

– Nie matura, ale chęć szczera, zrobi z ciebie oficera – dodał kolejny. Wybuchli śmiechem. Kupili pączki i pomaszerowali dalej.

Zazdroszczę, pomyślałam.

Tak na serio?


Dobre podejście, taka myśl pojawiła się w mojej głowie w pierwszej chwili. Stres nigdy nikomu nie wyszedł na dobre. Ten negatywny paraliżuje, obezwładnia i sprawia, iż przestajemy racjonalnie myśleć. choćby najprostsze rzeczy wydają się niemożliwe do osiągnięcia.

Wypijając poranną kawę, przypomniałam sobie spotkanych kilka godzin temu maturzystów. I choć z jednej strony naprawdę zazdroszczę im podejścia, to z drugiej nie wiem, czy trochę nie zlekceważyli tematu. Jakby nie patrzeć, od wyniku uzyskanego na egzaminie dojrzałości dużo zależy. Ten dobry otwiera nowe drzwi. Daje możliwości, pozwala wybrać, zadecydować.

Z kolei ten niezbyt satysfakcjonujący bardzo ogranicza. Zdarza się, iż zabraknie punktów, by dostać się na wymarzoną uczelnię. By podążać w takim, a nie innym kierunku. O negatywnym wyniku nie piszę, bo to już o wiele poważniejsza kwestia, z którą mam nadzieję, będzie musiało zmierzyć się jak najmniej osób.

Zastanawiam się, czy pokolenie współczesnych nastolatków nie podchodzi do pewnych spraw ze zbyt dużym luzem. Ze zbyt dużą obojętnością. Nie piszę o ogóle, a jedynie o maturzystach, których spotkałam w osiedlowej piekarni. Domyślam się, iż takich chłopaków jest więcej, ale o osobach, których nie widziałam i z którymi nie zamieniłam ani słowa, nie będę się wypowiadać. To byłoby niesprawiedliwe i krzywdzące.

Nie osądzam, a rozważam


W ramach wyjaśnienia – nie osądzam i nie krytykuję. Jedynie się zastanawiam, rozmyślam. Próbuję znaleźć odpowiedź na pytanie: "Co światu zaoferuje współczesne pokolenie nastolatków?", "W którym kierunku podąży młodzież?". Bo skoro dla niektórych jeden z ważniejszych w życiu egzaminów jest błahostką, powodem do żartów, to jakie będzie ich podejście do innych, istotnych spraw i decyzji, jakie w życiu będą musieli podjąć?

Maturzyści, trzymam kciuki i życzę powodzenia!


Idź do oryginalnego materiału