Komunia mojego dziecka – dzień, który miał być idealny
"W niedzielę moje dziecko przystąpiło do Pierwszej Komunii Świętej. Emocje były ogromne – nie tylko u mnie, ale i u całej rodziny. Ubrania wyprasowane, świeczki przygotowane, sala zarezerwowana, tort z krzyżykiem gotowy czekał w lodówce. Wszystko dopięte na ostatni guzik.
Rano było trochę stresu, wiadomo – fryzjerka się spóźniła, ktoś zapomniał butów, dziecko marudziło, iż rajstopy gryzą. Ale mimo drobnych nerwów czułam euforia i dumę. Uroczystość w kościele rozpoczęła się punktualnie. Dzieci wyglądały jak małe aniołki, wszyscy byli wzruszeni, łzy w oczach babć i ciotek. Do czasu…
Jedno zdanie księdza zmieniło wszystko
Msza przebiegała spokojnie, dopóki ksiądz nie wyszedł na ambonę, żeby wygłosić kazanie. Na początku mówił pięknie – o dzieciach, o Bogu, o rodzinie. Ale w pewnym momencie coś go poniosło.
Nagle wypalił: 'Niektórzy z was przyszli tu tylko z myślą o tym, iż po mszy będzie dobre jedzenie, zdjęcia i oglądanie prezentów. To nie ma nic wspólnego z wiarą'.
W kościele zapanowała cisza. Spojrzenia zaczęły krążyć, ktoś chrząknął, ktoś inny spuścił wzrok. Ja siedziałam jak zamurowana. Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Ksiądz kontynuował, mówiąc, iż 'komunia to nie teatr' i iż 'wielu z rodziców i chrzestnych choćby nie potrafiłoby wymienić dziesięciu przykazań'. Siedzieliśmy tam jak skarcone dzieci.
Nie tak to miało wyglądać
Po kazaniu atmosfera była napięta. Dzieci miały przystępować do sakramentu, a ja miałam w głowie mętlik. Mój mąż szeptem zapytał: 'To o nas?', a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Niby nie, a jednak każdy poczuł się winny.
Kiedy później po mszy zbieraliśmy się do zdjęć, ludzie unikali kontaktu wzrokowego. Czułam, iż coś pękło. euforia gdzieś uleciała, a zamiast niej pojawił się niesmak i zażenowanie. W restauracji goście szeptali o kazaniu, ktoś rzucił: 'Co za nietakt', ktoś inny stwierdził, iż 'przecież ksiądz miał rację'. Ale dla mnie to był gwóźdź do trumny tej uroczystości.
Jak widać, nie trzeba wielkich grzechów, by zepsuć komuś istotny dzień. Wystarczy jedno zdanie, powiedziane w złym momencie, w złym tonie...".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).