Wychowujemy całe pokolenie, które nigdy nie słyszy "nie". Jak nie stworzyć roszczeniowca?

mamadu.pl 9 miesięcy temu
Zdjęcie: Dzieci uczymy niezależności czy roszczeniowości? Fot. 123rf.com


"Nie pozwalam dziecku na wszystko, co chce, choćby jeżeli mogę. Nie czuję się z tym superkomfortowo, ale jednocześnie wiem, iż muszę postawić jakieś granice" – pisze nasza czytelniczka. Jej zdaniem rodzice maluchów godzą się na zbyt wiele, a to może nieść za sobą przykre konsekwencje.


"Jestem mamą dwójki dzieci. Różnica wieku między nimi jest spora, bo aż 10 lat. Dzięki temu widzę jednak, jak bardzo zmieniają się metody wychowawcze i podejście do własnej pociechy. Z jednej strony zachwyca mnie to skupienie się na potrzebach i emocjach dziecka, z drugiej przeraża, co najlepszego wyprawiają współcześni rodzice.

Dla dobra dziecka


Zadziwia mnie, jak rodzice kilkulatków pozwalają sobie wchodzić na głowę. Niby chodzi tylko o nieszkodliwe 'małe wybory', które dają 3-latkom poczucie, iż panują nad sytuacją. W końcu to przecież taki zbuntowany etap rozwoju, bo dziecko odkrywa swoje ja. Chcą więc dać poczucie, iż malec ma nad czymś kontrolę. Jednak mam wrażenie, iż często dochodzi do jakichś chorych sytuacji, byleby dziecko nie poczuło dyskomfortu, niepokoju – i nie daj Boże – się nie rozpłakało lub nie zaczęło krzyczeć.

Fakt, nikt nie lubi, jak dziecko się irytuje (szczególnie ten, kto ma trzylatka, wie, czym to grozi). Jednak, czy zasłanianie się emocjami i potrzebami dziecka nie dało rodzicom furtki do bardzo wygodnickiego podejścia do opieki nad własnym dzieckiem? Czy przypadkiem nie zmierzamy w ten sposób prościutko do wychowania całego pokolenia, które nigdy nie słyszy "nie" i dostaje absolutnie wszystko, czego żąda? Rozpuszczonego pokolenia, któremu się wszystko należy?

Czasem odmawiam tylko dla zasady


Jest cała masa rzeczy, o których decyduje mój trzylatek, owszem, jednak nie jest tak, iż ma wpływ na wszystko. Czasem w sytuacjach, w których mogłabym mu iść na rękę, z premedytacją odmawiam. Chce zielony kubek? No przykro mi bardzo, już wyjęłam niebieski. Następnym razem może być zielony. Chce siedzieć koło mamy? Trudno, dziś usiadła koło mnie córka. Ma ochotę na mleko na śniadanie? Niestety, wszyscy jemy dziś jajecznicę.

Mogłabym sprawić, iż syn nie będzie się dąsać. Zapytać wcześniej o jego decyzję i ją uszanować. To byłoby o wiele prostsze i często cichsze rozwiązanie, ale czy lepsze? Przecież nie może być tak, iż dziecko decyduje absolutnie o wszystkim. Tak nie jest w prawdziwym życiu.

Jak dzieci, które dziś dostają wszystko, czego chcą na każde zawołanie, w przyszłości poradzą sobie ze stresem? W końcu przecież spotkają się z odmową i to będzie to dla nich szokujące.

Odmawianie, to cenna lekcja, którą, moim zdaniem, współcześni rodzice zbyt łatwo odpuścili".

Idź do oryginalnego materiału