REKLAMA
Nasz rozmówca wyjaśnia, iż dziś studiujący mierzą się z zupełnie różnymi realiami. - To zupełnie inni ludzie niż te 10 czy 15 lat temu. Stawiają na rozwój, patrzą na korzyści. jeżeli stwierdzają, iż coś im się nie opłaca, nie przyda i zmarnują przy tym swój czas, w ogóle nie chwytają się tematu - wyjaśnia. - Z jednej strony chcą zdobyć wykształcenie, mieć dyplom, wejść na rynek pracy z konkretnymi umiejętnościami i od razu być kierownikami i prezesami. Chcą tego całego instagramowego świata i ładnych kadrów, oczywiście przy minimalnym nakładzie pracy - zaznacza wykładowca.Wykładowca dodaje, iż obecnych studentów charakteryzują nie tylko konkrety. - Nie będę tu też lukrować, bo oprócz tego wszystkiego są też roszczeniowi i myślą, iż wszystko im się należy. Pracuję na państwowej uczelni z wieloletnimi tradycjami, więc u nas jeszcze tragedii nie ma, ale od kolegów z tych prywatnych placówek wiem, iż coraz częściej stykają się z ludźmi, którzy uważają, iż skoro płacą, to dyplom już mają w kieszeni - dodaje.
Zobacz wideo
Takim uczniem był "Świeży" z Genzie. Jakie podejście ma do studiów? "Były przygodą" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
"Mają pretensję, gdy wymaga się od nich minimum"- Czasy się zmieniają i ludzie też. Mamy studentów, którzy mają problem, by samodzielnie napisać kilkustronicową pracę. Czasem zajęcia zaczynam od postaw. Od tego, jak powinien wyglądać cytat, jak stworzyć odpowiednią bibliografię, gdzie szukać źródeł. Profesor wygłaszający wykład ex cathedra w naukowym języku jest dla nich nie do przejścia - mówi nasz rozmówca. w tej chwili studenci szukają wrażeń także na wykładach. - Musimy się nagimnastykować, by przyciągnąć uwagę, bo jak zajęcia będą nudne, trzeba będzie się przed rektorem tłumaczyć - opowiada mój rozmówca i dodaje, iż "skargi i donosy" to już dla pracowników naukowych mających kontakt ze studentami "chleb powszedni". - Mają pretensje, gdy wymaga się od nich minimalnego zaangażowania w naukę i obrażają się, kiedy usłyszą kilka ostrych zdań. Przykład? W zeszłym roku trafiła mi się studentka, która praktycznie co zajęcia pisała skargi do rektora. O wszystko. Że trzeba czytać książki, iż muszą pisać prace na zaliczenie, iż są kolokwia i, o zgrozo, zamiast testu wielokrotnego wyboru, ja wymagam kilkuzdaniowych odpowiedzi. Dużo mi krwi napsuło to dziewczę - dodaje.
Nadążać muszą nie tylko studenci. "Mają memy i TikToka"Wykładowca, który zgodził się z nami porozmawiać, wyjaśnia, iż dziś nie tylko studenci muszą przyswajać nową wiedzę. - Zajęcia ze studentami dziś też wyglądają nieco inaczej. To my wykładowcy musimy się starać nadążyć za modą i trendami. Widzę też duży problem, jeżeli chodzi o kanon kulturowy. Trudno się do czegoś odwołać, bo nie rozumieją użytych metafor, ale za to mają memy i TikToka. Mam wrażenie, iż nauczyciele akademiccy są dziś trochę jak małpy w zoo, albo cyrku. Walka o koncentrację uwagi jest dziś dużym wyzwaniem. Ważne, żeby studenci się nie nudzili, bo pójdą gdzie indziej, a to już nie jest dobra informacja dla władz wydziału i samego uniwersytetu, bo to po prostu znaczy, iż wraz ze studentami tracimy też ministerialne dotacje - zaznacza pracownik naukowy z jednego z większych ośrodków w Polsce.Zanim zapiszą się na wykład sprawdzają, czy ta wiedza im się przydaWykładowca dostrzega też jednak sporo plusów u współczesnych studentów. - Z co ich cenię? To ich niesamowita biegłość technologiczna będzie otwierała drzwi do wielu nieznanych jeszcze dziś zawodów, ale też zmieni sposób pracy i nauki. Odejście od klasycznych podręczników i wiedzy książkowej wydaje się już nieuniknione, bo dziś studenci nie chcą poddawać się wielkim dysputom, a zdobywać konkretne umiejętności. Na zajęcia patrzą przez pryzmat opłacalności. Nie zapiszą się na dodatkowy ogólnouniwersytecki wykład, jeżeli stwierdzą, iż ta wiedza im się nie przyda. Potrafią lepiej oszacować skalę wysiłku do efektów, a to bardzo przydatna cecha w życiu - dodaje mój rozmówca.Różnice pokoleniowe istnieją od lat i to bardzo widać właśnie na przykładzie studentów, z którymi dane było mi się zetknąć. Są inni niż my, ale na pewno nie gorsi. Na plus na pewno jest to, iż akceptują różnorodności, potrafią śmielej i trafniej artykułować swoje potrzeby i otwarcie o tym mówić. Są pełni sprzeczności, a my jako 'stara gwardia' musimy być otwarci zmiany i dialog z pokoleniem, od którego możemy przecież tak wiele się nauczyć- kwituje wykładowca.A Ty? Co sądzisz o dzisiejszych studentach? Czekam na Wasze komentarze i spostrzeżenia: anita.skotarczak@grupagazeta.pl. Gwarantuję anonimowość!