Wystawa poplenerowa XXXI Ogólnopolskiego Pleneru Rysunkowo-Malarskiego im. Krystyny Drążkiewicz dla najzdolniejszych uczniów najstarszych klas liceów plastycznych, Rychwał 2025

uap.edu.pl 4 godzin temu

Wystawa poplenerowa XXXI Ogólnopolskiego Pleneru Rysunkowo-Malarskiego im. Krystyny Drążkiewicz dla najzdolniejszych uczniów najstarszych klas liceów plastycznych, Rychwał 2025

Galeria Aula, Budynek A UAP, I piętro, Al. Marcinkowskiego 29
wernisaż 05.11.2025, godz. 12.00
05 – 16.11.2025

plener…
lub
plener… oswajanie przestrzeni, poszukiwanie obrazu.

Od ponad dziesięciu lat mam przyjemność współprowadzić Ogólnopolski Plener Rysunkowo-Malarski im. Krystyny Drążkiewicz dla najzdolniejszych uczniów najstarszych klas liceów plastycznych. Kilku prowadzących profesorów już z nami nie ma: Ireneusza Domagały, Józefa Drążkiewicza, Bogdana Wojtasiaka, Wojtka Bukowieckiego, mojego nauczyciela malarstwa i rysunku z Liceum w Kole, dziś w Kościelcu. Mam nadzieję, iż pewne idee i podejście do pracy z młodymi ludźmi na początku drogi twórczej kontynuujemy, pewne siłą rzeczy zmieniamy. W tym roku miałem po raz kolejny przyjemność współprowadzić XXXI edycję pleneru w Rychwale z dr Agatą Nowak i dr. hab. prof. UAP Wojciechem Gorączniakiem przy wsparciu kadry PLSP w Kościelcu. Doświadczenie spotkania tak licznej grupy młodych osób ( w tym roku mieliśmy 56 uczestników) z różnych stron kraju, z różnym doświadczeniem i spojrzeniem, a jednocześnie ogromnym potencjałem, stanowi dla mnie zawsze impuls do myślenia o malarstwie i rysunku, sztuce w ogóle, jako przestrzeni dla swobodnej artystycznej kreacji i samorealizacji, co z perspektywy uniwersyteckiej czasami umyka obrastając specyfiką dyskursu akademickiego. Plener to miejsce, otoczenie i współtworzący je ludzie: nasi gospodarze z ośrodka agroturystycznego Pod Brzozami, Strażnica w Grochowych, Urząd Gminy Rychwał. Choć są to miejsca dobrze już mi znane, wciąż jednak potrafią zaskakiwać swym potencjałem inspiracji do pracy. Jednak tym co zaskakuje zwykle najbardziej, są ci przybyli młodzi twórcy. Swoim indywidualnym spojrzeniem, zapałem (różnym rzecz jasna u wszystkich) umożliwiają atmosferę międzypokoleniowej rozmowy, w której twórcza wyobraźnia plastyczna staje się głównym narzędziem autoekspresji jej uczestników, powodując jednocześnie duże skupienie i poczucie odpowiedzialności za ich indywidualny rozwój u prowadzących. Są i tacy wśród uczestników, którzy z trudem mogą ukryć zagubienie, które nie tyle jest przejawem plenerowej chandry, co głębszym doświadczaniem rzeczywistości, ale i w nich widać nadzieję na to, iż aktywność twórcza, malarska, rysunkowa, jest jakąś możliwością odpowiedzi na świat doraźnych problemów, przekroczeniem własnych ograniczeń.

Oswajanie pejzażu nie jest jednak problemem łatwym czy oczywistym. Początkowo wszystko wokół wydaje się jednakowo zielone lub niebieskie, trawa, drzewa, chmury, zabudowania, nowe jakieś takie, “mało malownicze”, dziecięce zabawki bezwładnie rozrzucone na piasku czy kolorowe huśtawki. Pasące się wokół zwierzęta domowe, dla niektórych zjawisko rzadkie, a być może egzotyczne nawet, z miejscowym kulejącym kundelkiem wabiącym się Łatek na czele, ożywiają młodzież, stopniowo zdając się swoją obecnością oswajać nas wszystkich. Ale problem pejzażu to również temat sztuki jedna z tematyzacji malarskich motywów obrosła w tradycje wyobrażeń, studiów, impresji, ekspresji, symboliki. Bycie w plenerze to zarówno jego interpretacja, jak i z nim interakcja, fizyczne, cielesne rozpoznanie miejsca, przejawiające się z różną intensywnością doświadczanie natury słonecznego dnia, silnego wiatru, strugi deszczu. To stawia młodych twórców w nieco innej sytuacji niż praca studyjna w pracowni. Niektórzy przyznają wprost, iż nigdy nie malowali w pejzażu, do tego krajobrazy południowej Wielkopolski przywołują nieco klisze z sentymentalnych sztychów. Ale ich ostentacyjna płaskość, zdająca się niekiedy “przerażać”, daje przecież, jak każda inna przestrzeń, szansę wpatrzenia się w dal, w głąb, spojrzenie w dół, w górę, w bok, wreszcie w samą/samego siebie. To kwestia czujności, wyobraźni i otwartości lekko przymrużonych spojrzeń, co jest swoistym paradoksem, ponieważ jak wiemy, lekkie zmrużenie oka pozwala dostrzec zjawisko syntetyczniej, lapidarniej. Początkowo to, co rozpoznane przykuwa uwagę, to co nieznane intryguje i wciąga, ale niektórym zdaje się również “zaleca chwilową ostrożność”. Oko uwrażliwia się stopniowo na fenomeny, scenerię, na sytuacje, na codzienne zdarzenia i niecodzienne zderzenia, sąsiedztwa jakby z przypadku. Pod powieką rozedrgane światło pobudzając światłoczułe receptory oka ożywi, ośmieli kolor, ujawni kształt kształtu, anatomię przedmiotu, dostrzeże relacje, kulisowość przestrzeni, uchwyci jej rytm, skalę, ujawni materię, strukturę fragmentu świata, wrażenie. Być może przywołany obraz percepcji przebiega zupełnie inaczej. Być może struktura rodzącego się w głowach młodych twórców obrazu wyrasta również z innego doświadczenia, z codziennej rejestracji nieograniczonych zasobów stykowych bibliotek, zbiorów nagromadzonych w pamięci dziesiątek scrollowanych obrazów, fotografii, rysunków, wyrwanych z kontekstu narracyjnego klatek filmowych, które równie intensywnie kształtują naszą plastyczną wyobraźnię jak dawniej obserwacja natury. Czy to źle, można spytać? Być może nie ma to znaczenia, przecież ludzkie postrzeganie się zmienia. Od dawna chociażby za sprawą odkrycia perspektywy nasze postrzeganie zjawisk przestrzennych, a co za tym idzie obrazu, dostarcza nam określonych wzorców interpretacyjnych, które niełatwo “odwidzieć”. To oswajanie przestrzeni ma swoje zróżnicowane tempo, u każdego inne prowadząc do przeróżnych rezultatów, alternatywnych spojrzeń, intrygujących, czasem ekscentrycznych odkryć zarówno siebie, świata wokół, jak i osobliwych własności obrazu. Dla jednych oznaczać będzie wnikliwą analizę fragmentów natury znajdującą swe odzwierciedlenie w fascynacji szczegółem, drobinką, źdźbłem trawy, blaskiem zwierzęcego, krowiego, końskiego, muszego lub koziego oka, chropowatością grudy pola, migotliwością odbicia w wodzie. Dla innych stanie się pretekstem dla anegdoty malarskiej afirmującej jednostkową ciekawość autora. Jeszcze innym pozwoli dostrzec nowy kontekst istnienia przedmiotu, a dla jeszcze innych “bierne” stanie w polu, spacer po lesie czy “leniwe” leżenie na łące staną się pretekstem do kroku w kierunku śmiałych eksperymentów, formalnych i myślowych, niemal abstrakcyjnych syntez. Każda z tych dróg jest równie ważna i równie twórcza, a przede wszystkim wyraża autentyczną fascynację malarstwem, mniej lub bardziej uświadomione, intuicyjne zanurzenie w świat obrazów, kiedy malowanie (dla niektórych uczestniczek i uczestników pleneru być może tylko na chwilę) staje się punktem centralnym doświadczeń, rozmów, niepokojów, żartów, wyzwań. Inspiracją stają się nie tylko pejzaże, ale równie rozmowy ze współplenerowiczami i prowadzącymi. Staramy się, mimo iż jest to plener konkursowy, nie tworzyć sytuacji współzawodnictwa, a raczej wzajemnych inspiracji. Uczestnicy odnajdują impulsy nie tylko w pejzażu, ale i własnych rozmowach, rozmowach i korektach z prowadzącymi, ale i postawach twórczych innych uczestników. Mamy tak naprawdę tylko inne, większe doświadczenie, różnimy się często w określeniu drogi obrazu, różnych możliwości jego prowadzenia, ale te różnice, które czasami nastręczają trudności wyboru rozwiązania tak naprawdę są szansą dla młodych twórców i twórczyń określenia swojego własnego stanowiska, znalezienia własnej drogi. Nigdy nie wiemy, kiedy zrodzi się obraz, nie chodzi mi o reprezentację rzeczywistości widzialnej czy cechy jakie nadaje mu ekspresja świata wewnętrznego, chodzi o obraz jako fenomen w swym nie tyle fizycznym, ile widzialnym sensie, który powołując się na koncepcję Lamberta Weisingia określić można jako: widzialną opozycję obecności i nieobecności, transformację motywu w czystą widzialność.1 W jakiejś mierze wynika to z możliwych do zastosowania strategii i koncepcji podejścia do obrazu czy intuicji, ale być może również z samoregulującej, nie/antropicznej zasady percepcji i kształtowania się formy? Bez względu na możliwe odpowiedzi proces malowania jest doświadczeniem wewnętrznym i jako taki może skutkować subiektywnym obrazem i własnym wyobrażeniem, które mierząc się z intersubiektywnym obrazem świata dostarcza wielu ciekawych wariacji na temat rzeczywistości.

Od wielu lat mam również możliwość podpatrywania jak liczni laureaci konkursu o indeksy na Wydział Malarstwa i Rysunku UAP rozwijają się podejmując studia na naszej uczelni. Jak dotąd ich zapał nie gaśnie, a wyobraźnia nie przejmuje się konwencjami. To dobra informacja oraz impuls i zapowiedź kolejnych edycji Ogólnopolskiego Pleneru Rysunkowo-Malarskiego im. Krystyny Drążkiewicz dla najzdolniejszych uczniów najstarszych klas liceów plastycznych gdziekolwiek się nie będą odbywały.

Adam Nowaczyk

  1. L. Wiesing, Widzialność obrazu. Historia i perspektywy estetyki formalnej, Oficyna Naukowa, Warszawa 2008, s.13.
Idź do oryginalnego materiału