Wyszłam za mąż przez Kolę

polregion.pl 17 godzin temu

Szczęśliwe dzieciństwo Krzysia skończyło się, gdy miał pięć lat. Pewnego dnia rodzice nie przyszli po niego do przedszkola. Wszystkie dzieci już zostały odebrane, a on siedział przy stoliku i rysował siebie, mamę i tatę. Wychowawczyni spoglądała na niego, ciągle ocierając łzy z policzków. W końcu podeszła, chwyciła go w ramiona, przytuliła mocno i szepnęła:

Cokolwiek się stanie, nie możesz się bać, Krzysiu. Musisz być teraz dzielny. Rozumiesz mnie? Rozumiesz, maleńki?

Chcę do mamy odpowiedział cicho.

Zaraz przyjdą ciocia i wujek. Pójdziesz z nimi, Krzysiu. Będzie tam wiele innych dzieci, tylko nie płacz.

Przytuliła go jeszcze mocniej, mokra od łez.

Później wzięli go za rękę i zaprowadzili do samochodu. Na pytanie, kiedy wróci do mamy, odpowiedzieli, iż rodzice są bardzo daleko i dziś nie mogą po niego przyjść. Krzyś zamieszkał w dużej sali z innymi chłopcami, takimi jak on. Ale rodzice nie przyszli ani następnego dnia, ani kolejnego. Chłopiec płakał po nocach, aż w końcu dostał gorączki.

Dopiero pani w białym fartuchu, po jego wyzdrowieniu, powiedziała mu prawdę. Wyjaśniła, iż jego rodzice są teraz wysoko, na niebie, i nie mogą stamtąd wrócić. Ale zawsze patrzą na niego, zawsze o nim wiedzą, więc musi być grzeczny i nie chorować, żeby nie byli smutni.

Ale Krzyś nie uwierzył. Patrzył w niebo i nie widział nikogo tylko ptaki i chmury. Postanowił, iż znajdzie ich, co by się nie działo.

Najpierw dokładnie przeszukał plac zabaw. W końcu znalazł małą dziurę za krzakiem, gdzie pręty ogrodzenia były wygięte. Nie mógł się tam przecisnąć, więc zaczął kopać tunel. Ziemia była luźna, z piaskiem, więc gwałtownie zrobił przejście.

Przeczołgał się na drugą stronę i znalazł się na wolności. Biegł, ile sił w nogach, uciekając od nienawistnego domu dziecka. Ale nie znał miasta i niedługo się zgubił. Wszystkie domy wyglądały tak samo.

Nagle zobaczył na przejściu kobietę bardzo podobną do mamy. To samo sukienka w groszki, ten sam jasny kok.

Mamo! krzyknął, rzucając się w jej stronę.

Nie odwróciła się. Dopiero gdy chwycił ją za rękę, spojrzała na niego.

Nie, to nie była jego mama.

Kinga zakochała się w wieku dwudziestu lat na zawsze. Z Markiem tworzyli idealną parę. Poznali się przypadkiem na letniej potańcówce. Podesz

Idź do oryginalnego materiału