Dzieci zawsze mnie "wołały"
Zawsze wyjątkowo lubiłam dzieci, więc praca z nimi wydawała się stworzona pod moje predyspozycje.
Wybrałam studia pedagogiczne, w ramach praktyk prowadziłam zajęcia w szkołach, przyglądałam się terapiom w fundacjach. Chłonęłam wiedzę, otwierałam serce i oczy na dzieci, jeszcze bardziej. Nie miało dla mnie znaczenia, czy jest pełnosprawne, czy walczy z jakimiś dysfunkcjami. Wszystkie były idealne, dokładnie takie, jakie były.
Z czasem naturalnie zaczęłam się rozglądać za dorywczą pracą jako niania. Pracowałam u kilku rodzin, jedna z nich na zawsze zostawiła we mnie ślad. To właśnie dzięki tym ludziom i towarzyszeniu im przez pół roku zrozumiałam, o czym jest ta praca i dlaczego jest tak wyjątkowa.
Dziecko i rodzina, która je otaczała, sprawili, iż stałam się częścią ich drużyny, ich wspólnoty. I było to doświadczenie unikalne, niezwykłe, piękne. Kiedy wracam myślami do tego mieszkania w starej praskiej kamienicy, nie czuję nic poza ciepłem, nostalgią. To była dobra praca, to było tworzenie więzi. Na każdym poziomie.
Mój mały podopieczny gwałtownie poczuł, iż jestem tutaj tylko dla niego. Nie schodził z moich rąk, często wyciągał do mnie swoje małe dłonie, spędzaliśmy długie godziny na budowie wieży z klocków, na spacerach po parku, po zoo. Uwielbiał to. I ja również.
Z czasem wychodziłam coraz później, kiedy rodzice wracali do domu, nie mogliśmy się nagadać. Ich dobroć, inteligencja, dobra energia sprawiały, iż między nami aż iskrzyło. Dom wypełniał śmiech, czułość, otwartość na drugą osobę.
Takie miałam szczęście. Nigdy nie mieliśmy żadnych konfliktów, mogliśmy sobie wszystko powiedzieć. Myślę, iż mogę zaryzykować stwierdzeniem, iż się zaprzyjaźniliśmy. Kiedy sama zostałam matką, nasze dzieci miały okazję się spotkać, zajadaliśmy się razem pizzą i wspominaliśmy moją pracę sprzed kilku lat. Było niemal jak dawniej. Nic się nie zmienili.
Szczególne zajęcie
I o tym właśnie jest praca niani. Praca, która chyba nie jest wystarczająco doceniania społecznie, a jest szczególna. Opiera się na całkowitym zaufaniu, na autentyczności, na więzi. Tutaj nie ma miejsca na ściemę, na kłamstwa, na brak relacji z drugą osobą. Niania zostaje towarzyszką dziecka, w decydujących miesiącach jego życia, czasami latach. Staje się częścią jego życia, a czasem choćby tożsamości, choćby przez wspomnienia. Kształtuje go, mniej lub bardziej świadomie.
Jeżeli nie istnieje nić połączenia między opiekunką a rodzicami dziecka, sprawa jest fatalna. Ale jeżeli obydwie strony mają tyle szczęścia, co my: nie może być lepiej. Praca staje się czystą radością, a nasze życia staje się bogatsze o nowych ludzi, nowe przyjaźnie, nowe wspomnienia. To niezastąpione wynagrodzenie, żadne pieniądze nie są w stanie tego zastąpić.