W najbliższych miesiącach Polacy muszą przygotować się na dwa znaczące skoki cenowe w sklepach. Według ekspertów, ceny mogą wzrosnąć choćby o 5% w porównaniu z ubiegłym rokiem. Co się za tym kryje i jakie będą skutki dla naszych portfeli?
W raporcie „Indeksu cen w sklepach detalicznych” Uniwersytetu WSB Merito widać wyraźny trend wzrostowy. Ceny rosły systematycznie od 2% w kwietniu do prawie 4% w lipcu. To nie jest tylko kwestia żywności i napojów, ale również chemii gospodarczej, artykułów dla dzieci czy karmy dla zwierząt.
Problem polega na efektach domina w łańcuchu dostaw. Każdy kolejny uczestnik rynku dokłada swoją marżę, co prowadzi do kumulacji podwyżek na poziomie detalicznym. Producentom trzeba zmierzyć się z dodatkowymi kosztami, które ostatecznie przełożą się na wyższe ceny w sklepach.
Skutki społeczne tej sytuacji mogą być poważne. Wzrost cen podstawowych produktów uderzy w gospodarstwa domowe o niskich dochodach, pogłębiając nierówności społeczne. Może to prowadzić do zmiany nawyków zakupowych, rezygnacji z produktów lepszej jakości na rzecz tańszych zamienników, a choćby ograniczenia wydatków na cele rozwojowe czy edukacyjne.
Dodatkowo, rosnące ceny mogą wpłynąć na spadek oszczędności Polaków i zwiększenie zadłużenia gospodarstw domowych. W dłuższej perspektywie może to skutkować pogorszeniem jakości życia i wzrostem napięć społecznych, szczególnie w kontekście zbliżającego się okresu świątecznego, tradycyjnie związanego ze zwiększonymi wydatkami.