PRZEDMOWA
Minęło już kilka ładnych wieków odkąd postanowiono uporządkować świat roślin i zwierząt i dziś w świecie tym, przynajmniej pod względem nazewnictwa, panuje względny ład (słoń afrykański, śliwka węgierka, turkuć podjadek, wieczornik damski oraz miliony innych nazw).
W świecie uczniowskim, podobnie jak pośród fauny i flory, istnieje szereg równie niesamowitych gatunków, których jednak nauka nie potrafiła nigdy jednoznacznie sklasyfikować. Nie znalazł się do tej pory nikt, kto uporządkowałby tę niejednorodną, acz barwną paletę elementów żywych. Żadna literatura fachowa nie zajęła się dotychczas tym interesującym zagadnieniem, ba! współczesna pedagogika wydaje się go choćby bagatelizować!
Chcąc dopomóc polskiej, a kto wie, może i światowej nauce, podjąłem się próby wyodrębnienia i usystematyzowania szeregu gatunków występujących na terenie naszego kraju. Badań i obserwacji dokonywałem na przestrzeni kilkunastu lat nie używając żadnych aparatów pomiarowych, tak aby nie płoszyć materiału badawczego. Jako nauczyciel miałem okazję z bliska podpatrzeć życie i zachowanie wielu gatunków w ich naturalnym środowisku. Poczynione na podstawie tychże obserwacji notatki posłużyły mi do wyselekcjonowania pewnych cech wspólnych danego gatunku.
Pozwoliłem sobie również przyporządkować poszczególnym gatunkom konkretną nazwę, tak aby mogły one stanowić samodzielną jednostkę taksonomiczną. Nazwy te występują na razie wyłącznie w języku polskim, jako iż żaden z dwóch znawców języka łacińskiego z Krakowa, których prosiłem o pomoc nie był zainteresowany ich przetłumaczeniem. Pierwszy z nich patrzył na zaproponowane przeze mnie polskie nazwy gatunkowe przez jakieś 15 minut, po czym założył buty i palto i udał się niezwłocznie do pobliskiego baru. Drugi ekspert spoglądał na to samo polskie nazewnictwo zaledwie 2 minuty, a następnie zadzwonił do tego pierwszego z pytaniem, gdzie jest i czy może się dosiąść. Ponoć jeszcze tego samego dnia obaj poprosili o tygodniowy urlop dziekański. Nie wiem, czy tak było naprawdę, czy nie, ale już sama ta sytuacja dowodzi jak niezrozumiała i zaniedbana jest ta dziedzina nauki (tj. nomenklatura taksonomiczna endemicznych wariantów pedagogicznych). Dlatego też podjąłem decyzję o upublicznieniu rezultatów swoich długoletnich badań, tak aby zwrócić uwagę opinii publicznej na to jakże interesujące, acz zlekceważone nieco, zagadnienie.
Ponieważ nie chciałbym, aby po przeczytaniu wszystkich nazw gatunkowych szanowny czytelnik założył buty i palto oraz (MAMMA MIA!) udał się do pobliskiego baru, prezentacja poszczególnych typów uczniowskich będzie się odbywała stopniowo, a pojedyncze artykuły ukazywać się będą co tydzień lub dwa na stronie internetowej szkoły.
Jednocześnie chciałbym podkreślić, iż wszystkie opisywane postacie (gatunki) są integralną częścią społeczności szkolnej i każda z nich pełni w niej bardzo istotną rolę. Z moich obserwacji wynika, iż gatunki te żyją ze sobą w symbiozie i gdyby zabrakło choć jednego z nich, szkolne środowisko naturalne wyglądałoby jak kołocz bez posypki – smaczny, ale czegoś brak.
Zachęcam wszystkich miłośników odkryć naukowych do zapoznania się z wynikami moich badań. Całość nosi tytuł Z MOICH OBSERWACJI WYNIKA, CZYLI POCZET UCZNIÓW POLSKICH WEDŁUG PANA LEŚNIKA, a część pierwsza już na początku listopada.
Zapraszam!
Z poważaniem
Grzegorz Leśnik