Co skłoniło pana do podjęcia tematu parafii unickich właśnie w regionie nadbużańskiego południowego Podlasia? Czy to wynik osobistych zainteresowań, rodzinnych korzeni, czy raczej fascynacji historią tego obszaru?Z nadbużańskim Podlasiem związany jestem od dzieciństwa. Wychowałem się w Kijowcu Kolonii. Od strony ojca rodzina pochodziła znad Wisły. Sprowadzili się do Kijowca w ramach osadnictwo wojskowego w 1922 roku. Moja mama to potomkini dawnych unitów z Dobratycz, którzy przed I wojną światową zamieszkali w Kobylanach. Jako bieżeńcy zaznali oni krzywd Wielkiej Wojny. Historia, w tym również historia unitów zawsze była obecna w moim domu. Ukończenie studiów na kierunku historii ułatwiło mi w znacznym stopniu rozwój zainteresowań i prowadzenie badań nad historią regionu. Zaowocowało to wydaniem wielu artykułów i książek o tematyce regionalnej. Pierwszą pozycją książkową dotyczącą unitów była praca poświęcona rodzinie Koniuszewskich. Książka wydana została na 150-lecie tragicznych wydarzeń w Ukaźnej (Kłodzie). Wówczas miałem już zaawansowaną pracę, która miała przybliżyć losy poszczególnych parafii unickich na nadbużańskim Podlasiu. Tak powstała kolejna książka opisująca 52 parafie unickie położone w granicach danych powiatów, bialskiego i konstantynowskiego. Jakie źródła były podstawą badań - archiwa parafialne, materiały cerkiewne, dokumenty państwowe, a może relacje ustne mieszkańców?Punktem wyjścia do pracy była niewątpliwie „Lista Duchowieństwa Diecezji Chełmskiej Obrządku Greko-Unickiego za rok 1863”, gdzie zawarte zostały cenne informacje statystyczne dotyczące poszczególnych parafii na kilka lat przed kasatą. Natomiast Kazimierz Sochaniewicz w swojej pracy z 1863 roku, opracowując dane dekanatu bialskiego (rzymskokatolickiego) podkreślił, iż ponad 65 procent mieszkańców dekanatu była wyznania greckokatolickiego, przy czym ten odsetek w samym pasie nadbużańskim sięgał 75 procent. Kościół unicki był zatem dominującą religią na tym obszarze. Przede wszystkim należało się również zapoznać ze stanem obiektów sakralnych opisywanych parafii tj. świątynie, kapliczki, cmentarze, a to z kolei był aktywny sposób poznawania i badania historii regionu. W pracy wykorzystywane były liczne opracowania, publikowane źródła, wspomnienia. Kopalnią wiedzy są oczywiście zbiory archiwalne zachowane m.in. w Archiwum Państwowym w Lublinie. Oczywiście ważna jest tutaj kooperacja z historykami zawodowymi i regionalistami. Dziękuję w tym miejsca, za cenne wskazówki i pomoc dla dr. Andrzeja Buczyły z Polskiej Akademii Nauk, badaczowa historii Kościoła unickiego. Czy natrafił pan na jakieś nieznane wcześniej fakty lub dokumenty, które rzucają nowe światło na dzieje unii brzeskiej i jej lokalne konsekwencje?Każda z opisywanych parafii ma niezwykle ciekawą historię. Chciałbym w tym miejscu pokrótce przedstawić losy rodziny Koniuszewskich z Kłody. Dotychczas sądzono, iż cały dramat tej rodzinny odbywał się przez kilka lat w Kłodzie. Tymczasem udało mi się dotrzeć do materiałów archiwalnych, z których wynika, iż Józef Koniuszewski (Koniuszuk) i jego żona Anastazja pochodzili i gospodarzyli na dużym gospodarstwie w Dąbrowicy Małej. Jak wszystko na to wskazuje prawdopodobnie to tam zaczął rozgrywać się dramat tej rodziny. Jak należy sądzić, skonfiskowano mu majątek i ostatnie miesiące życia spędził z rodziną w Kłodzie. Jednym z najważniejszych punktów prześladowania unitów był ucisk ekonomiczny. Konfiskata mienia Kościoła unickiego i jego wyznawców wymaga przeprowadzenia szerszego badania naukowego. Należy pamiętać, iż jeszcze w 1920 roku, kiedy wprowadzano reformę rolną, prowadzono parcelację majątków i zakładano nowe kolonie, byli unici zwracali się z podaniami o przyznanie gruntów, które utracili po 1875 roku. Czy podczas pracy nad książką zauważył pan, iż pamięć o unitach i ich dziedzictwie jest wciąż żywa wśród mieszkańców tych terenów, czy raczej uległa zapomnieniu?Niewątpliwie, ta pamięć jest wciąż żywa. dla wszystkich, kto chciałby zwiedzić nadbużańskie Podlasie, w pamięci pozostanie obraz takich osad, jak Hanna, Kostomłoty czy Pratulin. Wszystkie opisane obiekty sakralne poszczególnych parafii, te zarówno będące w administracji kościoła rzymskokatolickiego, jak też prawosławnego, są w tej chwili zadbane. Duża oczywiście w tym zasługa duchowieństwa, społeczników czy młodzieży adekwatnie kierowanej przez nauczycieli. Podkreślam, iż byłem niezwykle mile zaskoczony ogromnym zaangażowaniem dzieci i nauczycieli ze szkoły im. Unitów Podlaskich w Olszance k. Łosic.Czy wśród zachowanych świątyń, cmentarzy lub dokumentów znalazł Pan szczególnie poruszające świadectwa, które mocno zapadły w pamięć?W zbiorach archiwalnych zachowały się dokumenty z I połowy XIX wieku poświęcone budowie nowej świątyni unickiej w Pratulinie. Dotychczasowy kościół był w zasadzie ruiną nienadającą się do remontu. Budowa nowej świątyni ciągnęła się przez wiele lat. Na pierwszy plan wysuwała się sytuacja ekonomiczna wiernych, którzy w żaden sposób nie mogli własnymi siłami wznieść świątyni. Z pomocą przyszedł dopiero właściciel Pratulina Alfreda Wierusza-Kowalski. To właśnie przy tej nowej świątyni, którą tak mozolnie z wielkim wyrzeczeniem przez wiele lat budowali, oddali życie w 1874 roku wierni z Pratulina. W kolejnych latach po tym wydarzeniu propaganda rosyjska informowała, iż cerkiew ta „została rozebrana i sprzedana, gdyż była stara”. Dla kogo jest ta książka – dla historyków i regionalistów, czy raczej dla szerokiego grona czytelników zainteresowanych dziejami „małej ojczyzny”?Historia poszczególnych parafii została przedstawiona zaledwie w zarysie. Niewątpliwie książka taka mogła by powstać odrębnie dla każdej z opisanych parafii. Pracę kieruję do szerokiego grona czytelników. Starałem się zachęcić do poznania historii i do zainspirowania wycieczek. Nie wyznaczam tu żadnych szlaków turystycznych. Zostawiam to czytelnikowi.Czy uważa pan, iż temat unii brzeskiej i jej dziedzictwa jest dziś wystarczająco obecny w polskiej świadomości historycznej? Co, pana zdaniem, warto jeszcze odkryć lub przypomnieć?W społeczeństwie mało znanym faktem jest to, iż w II połowie XVIII wieku Biała (Radziwiłłowska) za sprawą sprowadzenia relikwii Jozafata Kuncewicza i wzniesienia sanktuarium (kościół przy ul. Brzeskiej) rozwinął się kult beatyfikowanego arcybiskupa. Biała w krótkim czasie stała się dla wyznawców Kościoła unickiego tym, czym dla katolików jest w tej chwili Częstochowa, a dla prawosławnych Grabarka. Dzisiaj niestety święty Jozafat nie ma w mieście choćby własnej ulicy. Myślę, iż 150-lecie kasaty ostatniej diecezji unickiej jest dobrą okazją do wzmożonej edukacji. Dużą rolę mają w tym duchowni oraz szkoły. Stałym elementem wycieczek szkolnych powinny być miejsca szczególnie naznaczone martyrologią. Trzeba również pamiętać, iż region nasz odwiedzają liczni turyści z kraju. Przy każdej, zatem parafii powinny znajdować się ogólnodostępne biuletyny, broszury, tablice informacyjne o naszej, bogatej, wielokulturowej przeszłości. Noc Bibliotek 2025 w Białej Podlaskiej pod hasłem „Do dzieła!”Wyjazd do Teatru Narodowego na spektakl „Maria Stuart”Marka Lubelskie. Można już zgłaszać firmy